Grad: nie było afery stoczniowej

Dokumenty, które resort skarbu przestawił w ostatnich dniach opinii publicznej, komentatorom, mediom i posłom w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie pokazują, że nie było afery stoczniowej - powiedział w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad.

Grad: nie było afery stoczniowej
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

22.10.2009 | aktual.: 22.10.2009 13:34

Na wniosek klubu PiS szef resortu skarbu przedstawia informację w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

- Prawdą jest, że mi osobiście, całemu rządowi i panu premierowi zależało na tym, aby dla polskich stoczni, a tak naprawdę dla aktywów postoczniowych znaleźć inwestora, który publicznie deklarowałby, że chce budować tam statki. To był nasz cel, do którego wszyscy zmierzaliśmy; bardzo aktywnie i intensywnie nad tym pracowaliśmy, aby taki inwestor się znalazł - podkreślił szef resortu skarbu.

Minister skarbu zapewnił, że na kontach bankowych stoczni Gdynia i Szczecin znajduje się wpłacone przez fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights wadium w wysokości ponad 36 mln zł.

- Rozpuszczacie państwo (opozycja) plotki od dłuższego czasu, że wadium zostało zwrócone (inwestorowi). Wadium zgodnie z procedurą, w sposób prawidłowy zostało wpłacone przez fundusz. Do tej pory leży ono na rachunkach bankowych stoczni Gdynia i Szczecin - ponad 36 mln zł - podkreślił szef resortu skarbu. Dodał, że dysponuje oświadczeniem od zarządcy kompensacji, które to potwierdza.

- Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights reprezentował prywatne fundusze inwestycyjne z krajów Zatoki Perskiej - powiedział minister skarbu Aleksander Grad. - Zabiegaliśmy o inwestora, ale nie mieliśmy ani mechanizmu, ani sposobu, aby go faworyzować - mówił.

Szef resortu skarbu, odpowiadając na pytanie posłów PiS-u o to, czy rzeczywiście istniał katarski inwestor, odparł: "tak, istniał".

Przypomniał, że od początku października na stronach internetowych resortu skarbu jest zamieszczone kalendarium spotkań z osobami, które reprezentowały inwestorów, w okresie od 9 września 2008 roku do 7 września 2009 roku. Zaznaczył jednocześnie, że w "normalnych" warunkach nie powinno ujawniać się takich informacji. Grad dodał, że kalendarium wyraźnie pokazuje, iż Greenrights reprezentował prywatne fundusze inwestycyjne z krajów Zatoki Perskiej.

Główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie wylicytował w maju katarski Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights; jednak pieniędzy za nie nie wpłacił. - Opinia publiczna uważała, że mamy do czynienia z jednym przetargiem na stocznię Gdynia i z jednym przetargiem na Szczecin, a mieliśmy 37 przetargów na każdą część stoczni Gdynia oraz 18 przetargów na aktywa stoczni Szczecin - poinformował minister skarbu.

- Nieodpowiednio przekazywaliśmy informację, jak przebiegał ten przetarg - przyznał Grad. Stąd - jak się wyraził - wynika "nieporozumienie i pewna nieudolność superszpiegów (CBA - PAP)".

- Skoro mamy 37 przetargów, to są przetargi, na których jest pięciu chętnych kandydatów i są przetargi, na których jest tylko jeden albo w ogóle. W tych kluczowych aktywach związanych z produkcją stoczniową, w przypadku Gdyni był tylko jeden inwestor - Greenrights - podkreślił szef resortu skarbu.

PiS zarzucał ministerstwu skarbu faworyzowanie w trakcie przetargu na aktywa stoczni w Gdyni i Szczecinie katarskiego Funduszu Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wylicytował w maju główne części majątku stoczni; jednak pieniędzy - poza wadium - za nie nie wpłacił.

- W jaki sposób w licytacji elektronicznej można kogoś faworyzować? - pytał Grad. Dodał, że termin wpłaty wadium był wyznaczony na 30 kwietnia. - Na wniosek tego inwestora przedłużyliśmy wpłatę wadium do 8 maja informując wszystkich zainteresowanych. Co więcej, byli tacy inwestorzy na inne aktywa, którzy w tym czasie wpłacili wadium i wygrali - zaznaczył Grad.

Minister Grad powiedział, że w ciągu roku jego resort nie otrzymał od CBA żadnych informacji w sprawie ochrony przetargów na majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie.

- Od pozostałych służb w ciągu roku dostałem 22 informacje, które były bardzo pożyteczne w tym procesie (sprzedaży majątku stoczni ). Od CBA nic nie otrzymałem. Uważam, że sposób działania tej osłony wokół tego procesu jest co najmniej dziwny - podkreślił szef resortu skarbu.

Ocenił, że publiczne wypowiedzi byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego o tym, że nikt z rządu nie występował do CBA o nadzór nad sprzedażą majątku stoczni są "ewidentnym kłamstwem".

Minister powiedział, że oczekiwał "wyprzedzającej informacji" od CBA w przypadku, gdyby "coś złego" działo się procesie sprzedaży majątku stoczni. Podkreślił, że zwracał się o to na piśmie do CBA. Jednak w maju, kiedy odbywały się przetargi na majątek stoczni, żadnych informacji nie otrzymał - dodał Grad.

Źródło artykułu:PAP
stoczniegradwadium
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)