Grasują oszuści podający się za pracowników m.in. ZUS i NFZ
Osoby podające się za pracowników wodociągów, ZUS, NFZ, ośrodków pomocy społecznej, elektryków, a nawet dawno niewidzianych członków rodziny, krążą po mieszkaniach starszych osób w Częstochowie i wyłudzają od nich pieniądze - alarmuje częstochowska policja.
25.10.2012 | aktual.: 25.10.2012 17:52
- To prawdziwa plaga. Zdarza się, że w ciągu jednego dnia odnotowujemy kilka oszustw. Staramy się o tym mówić wszędzie. Wielokrotnie były odczytywane listy na mszach w częstochowskich kościołach - informowaliśmy w nich o metodach działania oszustów. Współpracujemy także ze spółdzielniami mieszkaniowymi, które umieszczają ogłoszenia i rozprowadzają ulotki, ale niestety ludzie starsi są bardzo łatwowierni - powiedziała PAP rzeczniczka częstochowskiej policji podinsp. Joanna Lazar.
Jak dodała, na przykład w czwartek do jednego z mieszkań w Częstochowie weszły dwie nieznane kobiety, które przedstawiły się jako pracownice ZUS. 79-letniej częstochowiance powiedziały, że muszą sprawdzić, czy należy jej się podwyżka świadczeń emerytalnych. W trakcie tej wizyty pokrzywdzona straciła ponad tysiąc złotych.
- Problem dotyczy głównie osób w wieku ok. 80 lat. Wpuszczają obcych do mieszkań zachęcani jakąś podwyżką emerytury, darmowymi badania lekarskimi i lekami. Mieliśmy sytuację, kiedy dwie kobiety zaoferowały bezpłatny masaż - jedna masowała, a druga w tym czasie buszowała po mieszkaniu. Inny sposób to sprawdzanie stanu wody. Prosi się właściciela mieszkania, żeby pokręcił kurkami, zagaduje się go, a w tym czasie druga osoba przeszukuje pokoje. Jest jeszcze sposób na tzw. wydawanie reszty. Kobieta, która rzekomo dostała podwyżkę do emerytury w wysokości 50 zł jest informowana, że dostanie pieniądze jak wyda resztę z 200 zł. Oczywiście idzie po pieniądze, a potem z miejsca, gdzie trzymała oszczędności wszystko znika - powiedziała Lazar.
Z obserwacji policji wynika, że oszuści najczęściej podają się za pracowników wodociągów, ZUS, NFZ, ośrodków pomocy społecznej, a także elektryków. Bardzo często są to kobiety - jedna zagaduje, druga okrada. Czasami do drzwi puka kobieta z dzieckiem na ręku, prosi o szklankę wody i pyta, czy może odpocząć; innym razem do mieszkania wchodzi fałszywy znajomy sąsiada, który chce mu zostawić wiadomość, ale nie ma kartki ani długopisu. Kiedy starsza osoba jest zajęta szukaniem długopisu - traci oszczędności.
Według rzeczniczki częstochowskiej policji zatrzymanie takich oszustów jest bardzo trudne, ponieważ osoby starsze zwykle niewiele potrafią powiedzieć o ich wyglądzie. - To co mówią nie wystarcza na wykonanie portretu pamięciowego - dodała Lazar.
Seniorzy tracą najczęściej biżuterię i pieniądze. Jedną z najwyższych sum straciła 79-letnia częstochowianka, która po wizycie fałszywego elektryka pozbawiona została oszczędności w wys. ponad 10 tys. zł.
Oszustów zatrzymuje się bardzo rzadko. W jednym przypadku udało się zatrzymać dwóch mężczyzn, którzy próbowali okraść kobietę metodą "na wnuczka".
Metoda "na wnuczka" jest od lat jedną z najpopularniejszych form oszustwa. Przestępcy wybierają swoje ofiary, np. przeszukując książki telefoniczne lub obserwując osiedla i zaczepiając starsze osoby. Później dzwonią do nich, podają się za bliskiego krewnego - wnuczka, wnuczkę - prosząc równocześnie o szybką, często bardzo wysoką pożyczkę. Zastrzegają też, że pieniądze odbierze zaufany przyjaciel. W ten sposób potrafią wyłudzić od swoich ofiar nawet oszczędności życia.