Grecy ustawią rynek na cały tydzień
Wbrew piątkowym spekulacjom, grecki premier jeszcze nie zrezygnował, ale rozmowy w sprawie reform są bardzo trudne. Rośnie prawdopodobieństwo realizacji scenariusza chaotycznego bankructwa w marcu, co miałoby fatalne skutki dla rynków finansowych. Czy jest się czego obawiać?
06.02.2012 | aktual.: 06.02.2012 12:45
EUR/USD – 3-tygodniowa korekta wzrostowa została zakończona?
Złoty – zaczynamy spadki?
W piątek po południu rynek ubiegły spekulacje, iż premier Lukas Papademos miałby podać się do dymisji, jeżeli weekendowe rozmowy z szefami głównych partii dotyczące wypełnienia kolejnych punktów reform (w tym najbardziej kontrowersyjnej obniżki minimalnej płacy o 25 proc. i likwidacji dodatkowych bonusów do wynagrodzeń) nie przyniosłyby żadnych efektów. Weekendowe spotkania były dość burzliwe, ale wczoraj wieczorem biuro prasowe premiera wydało komunikat, że udało się uzgodnić część spornych kwestii – będą dodatkowe cięcia wydatków na kwotę 1,5 pkt. proc. PKB w tym roku. To wciąż poniżej postulowanych przez Troikę 2 proc. PKB, ale zawsze coś… Tyle, że w tym samym czasie szefowie greckich partii dość „głośno” dawali do zrozumienia, iż nie zgodzą się na dodatkowe cięcia, które ich zdaniem mogą prowadzić do „społecznej rewolucji”. W efekcie przekaz dla rynków nie jest precyzyjny… i większość czeka na oficjalny komunikat po kolejnym spotkaniu greckich polityków i decyzje, które mają zapaść dzisiaj – teoretycznie
do godz. 11:00, ale bardziej prawdopodobne jest to, że po południu, lub wieczorem. Dzisiaj rano biuro prasowe premiera informowało, że spotkanie premiera z liderami greckich partii ma mieć miejsce około południa. Czy jednak uda się znaleźć kompromis? Rozważmy kilka scenariuszy.
Jeżeli uznać wczorajszy komunikat premiera za wiarygodny (cięcia na 1,5 pkt. proc. PKB), to jest to pewna baza do znalezienia porozumienia z międzynarodowymi wierzycielami. Jest oczywiste, że na 2 miesiące przed wyborami parlamentarnymi, żaden grecki polityk nie zgodzi się na drastyczne cięcia wynagrodzeń. To można by „przełknąć”, jeżeli grecka scena polityczna zawarłaby ciche porozumienie z Troiką, że drastyczne reformy będą kontynuowane po wyborach (tyle, czy takie działania są praktykowane we współczesnym świecie?). Ewentualnie wzięto by na poważnie pod uwagę zwiększenie skali drugiego pakietu pomocowego ponad ustalone 130 mld EUR i rozważono by opcję udziału Europejskiego Banku Centralnego w procesie umorzenia części długów.
To teoretycznie wydaje się być mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę chociażby dość krytyczne słowa szefa Eurogrupy wygłoszone pod adresem Grecji w sobotę, a także wcześniejszy opór Niemiec i przedstawicieli ECB do dodatkowych działań, ale czy społeczność międzynarodowa pozwoli na chaotyczny upadek Grecji w sytuacji, kiedy ryzyko rozwoju pesymistycznego scenariusza w strefie euro wciąż pozostaje duże? Dzisiaj wieczorem w Paryżu spotkają się Nicholas Sarkozy i Angela Merkel – oficjalnie spotkanie ma dotyczyć kwestii koordynacji polityki gospodarczej w dobie kryzysu i tematu Syrii po ostatnim głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ale wydaje się, że kwestia grecka może okazać się kluczowa.
Zwłaszcza, jeżeli będziemy mieć do czynienia z negatywnym scenariuszem – program cięć wart 1,5 pkt. proc. o którym wczoraj mówił premier Papademos okaże się być mało realny, w efekcie szef rządu poda się do dymisji, co będzie równoznaczne z zawieszeniem rozmów na temat drugiego pakietu pomocowego i porozumienia z prywatnymi wierzycielami w temacie umorzenia ponad 70 proc. długu. Reakcja rynków będzie w takiej sytuacji dramatyczna – zwracałem na to uwagę już w piątek po południu.
Strach przed nieuporządkowanym bankructwem Grecji doprowadzi do negatywnych ruchów na europejskim rynku długu, powrotu obaw związanych z kondycją banków, a także szybko przesunie zainteresowanie rynków na Portugalię, która ma duże szanse zostać kolejną „czarną owcą” w Europie.
Marek Rogalski
Główny analityk walutowy DM BOŚ
[ Zobacz pełną analizę
]( http://i.wp.pl/a/f/pdf/28457/rogalski.pdf )