Hazard wchodzi do internetu

Totolotek organizował zakłady bukmacherskie w Internecie łamiąc prawo. Sprawą właśnie zajął się wymiar sprawiedliwości, a największemu polskiemu bukmacherowi grożą wielomilionowe kary. Tymczasem Ministerstwo Finansów już pracuje nad możliwością zawierania zakładów wzajemnych przez Internet. Do budżetu wpłynie dzięki temu dodatkowe 50 mln zł.

Hazard wchodzi do internetu
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

05.07.2010 | aktual.: 07.07.2010 08:24

Totolotek organizował zakłady bukmacherskie w internecie łamiąc prawo. Sprawą właśnie zajął się wymiar sprawiedliwości, a największemu polskiemu bukmacherowi grożą wielomilionowe kary. Tymczasem Ministerstwo Finansów już pracuje nad możliwością zawierania zakładów wzajemnych przez internet. Do budżetu wpłynie dzięki temu dodatkowe 50 mln zł.

Totolotek od 2008 roku organizuje dla swoich klientów "e-promocję" częściowo umożliwiającą zakładanie się przez internet. Częściowo, bo najpierw trzeba pojawić się w lokalu "buka" i zarejestrować. To jednak wystarczy by łamać prawo zakazujące zawierania zakładów przez internet. Co ciekawe regulamin usługi "e-promocja" został zaakceptowany przez Ministerstwo Finansów także po wejściu w życie nowej, rygorystycznej tzw. ustawy hazardowej zakazującej zawierania zakładów w sieci. Sprawę zgłosił do Izby Celnej w Warszawie Marek Przybyłowicz, który od lat zajmuje się łamaniem prawa przez branżę hazardową. Pod koniec czerwca po pół roku badania usługi "e-promocja", Izba Celna przyznała, że Totolotek łamie prawo.

Szacuje się, że dzięki ich serwisom w e-hazard bawi się nawet 700 tys. Polaków, a rynek wart jest ponad trzy miliardy złotych. - Kontrolujący stwierdzili zawieranie zakładów przez internet w ramach "e-promocji", co jest niezgodne z prawem. Spółce Totolotek grozi za to kara grzywny do 720 stawek dziennych - mówi Leszek Jasiun z Izby Celnej w Warszawie.

W Totolotku obstawiając nawet przez internet trzeba było jednak zapłacić wszystkie podatki i opłaty od gier hazardowych. Prawdziwą plagą są natomiast bukmacherzy internetowi zarejestrowani na Malcie, Gibraltarze czy innych rajach podatkowych.

Budżet państwa na razie nie zarabia na tym ani złotówki. Ministerstwo Finansów po latach opóźnień zabrało się za nowelizację ustawy hazardowej i chce wreszcie umożliwić w legalny sposób zawieranie zakładów przez Internet.

Bukmacher tak, ruletka już nie

Według rządowego pomysłu w internecie będą mogły być zawierane tylko zakłady wzajemne(bukmacherzy). Nadal zakazane będą gry losowe, kasyno, karty. W uzasadnieniu stwierdzono, że taki rodzaj hazardu jest dużo bardziej uzależniający niż bukmacherka. W ruletkę czy blackjacka zagramy tylko w kasynach. Projekt nowelizacji prawa hazardowego kilka dni temu została wysłany do notyfikacji przez Komisję Europejską. Każdy bukmacher internetowy będzie podlegał takim samym zasadom jak stacjonarny (podatek w wysokości 12 proc. od przychodu) oraz dodatkowo będzie musiał zapłacić za koncesje ok. 300 tys. zł.

- Z punktu widzenia opłacalności żadna firma bukmacherska działająca dziś w Internecie nie zgodzi się na takie opodatkowanie - twierdzi Maciej Poschwald, rzecznik prasowy serwisu hazardowego i bukmacherskiego Betsson.com. - My na przykład płacimy już podatki oraz opłatę licencyjną na Malcie, więc stosowanie tych samych zasad jak do bukmacherów naziemnych nie wydaje się uczciwym rozwiązaniem. Gdyby rząd zaproponował samą opłatę licencyjna lub podatek od zysków, więcej międzynarodowych firm mogłoby wyrazić zainteresowanie - dodaje.

Totolotek S.A. działa na polskim rynku od 1992 roku. Obecnie ma ponad 500 punktów w całej Polsce i jest największym bukmacherem w naszym kraju. Roczne przychody spółki szacuje się na ok. 300 mln zł. Od 2005 roku właścicielem Totolotka jest światowy gigant na rynku hazardowym, grecki koncern Intralot.

Problem w tym, że płacąc podatek na Malcie internetowy bukmacher umożliwia granie także Polakom i to z terytorium naszego kraju. Teoretycznie jest to łamanie prawa, ale pomimo gigantycznego rynku nikogo za uprawianie hazardu w internecie nigdy nie skazano.

Pierwszym pomysłem na skończenie z nielegalnym e-hazardem było wpisanie bukmacherów do rejestru stron zakazanych. Ostatecznie jednak z tego pomysłu zrezygnowano. Najnowsza wersja przepisów przewiduje jednak kary dla firm, które bez zezwolenia prowadzą strony internetowe z hazardem w języku polskim.
- Jeśli ten zapis uzyska notyfikację Unii Europejskiej i wejdzie w życie, to oczywiście będziemy go respektować i wycofamy się z rynku polskiego - mówi Maciej Poschwald. Z takiego rozwiązania cieszą się legalnie działający bukmacherzy stacjonarni.
- Oczywiście nie wierzymy, że całkowicie uda się zlikwidować nielegalny hazard w internecie. Jednak, jeśli w oparciu o nowe prawo Izba Celna rzeczywiście rozpocznie walkę z łamiącymi prawo bukmacherami, to uda się to zjawisko w znacznym stopniu zminimalizować - uważa Marek Oleszczuk ze Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich.

Według wstępnych szacunków MF wprowadzenie hazardu do Internetu przyniesie dodatkowe wpływy do budżetu państwa w granicach 52 mln zł rocznie na rynku wartym 3 mld zł.

SO, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)