Helleńskich perypetii ciag dalszy
Na przebieg wtorkowej sesji na warszawskim parkiecie mocno rzutowało zachowanie amerykańskich rynków.
28.04.2010 09:00
Słaba końcówka poniedziałkowej sesji na Wall Street oraz zniżkujące w trakcie porannego handlu kontrakty na amerykańskie indeksy oddawały nastrój wyczekiwania na wtorkowe wystąpienie szefa Fed oraz rozpoczynające się w amerykańskim Senacie przesłuchania managerów Goldman Sachs. W tej sytuacji popyt na naszym rynku nie dysponował już argumentami wystarczającymi do kontynuacji marszu na północ i od początku ustąpił miejsca sprzedającym. WIG20 wystartował z poziomu 2 566 pkt notując spadek rzędu 0,4% ale jeszcze ok. 11:00 byki zdołały wyznaczyć dzienne maksimum na pułapie 2 580 pkt. Zapału nie wystarczyło na nic więcej a dalsze zamieszanie wokół greckiej gospodarki (różnica w rentowności 10-letnich obligacji Grecji i Niemiec osiągnęła poziom 687 pkt, ustanawiając rekord w historii Eurolandu) zwiększyło niechęć do akcji na większości europejskich parkietów. Popołudniu spadki na GPW nabrały tempa i rynku nie uratowały dobre informacje zza oceanu, gdzie podano lepszy od oczekiwań odczyt indeksu zaufania
konsumentów podawanego przez Conference Bord (57,9 pkt vs. 53,5 pkt). Niedźwiedzie pogłębiły przecenę na końcowym fixingu i ostatecznie WIG20 finiszował na poziomie 2 357 pkt, tracąc 1,61% w stosunku do poniedziałkowego zamknięcia, przy łącznym obrocie w wysokości 753 mln zł. Najmocniej ucierpiały walory PEKAO (-3,9%), KGHM (-2,5%) oraz PKO BP(-1,7%).
Wtorkowa sesja nie była zbyt udana dla posiadaczy akcji, indeks szerokiego rynku obniżył swe notowania o ponad 1%. Na wykresie dziennym powstała czarna świeca, swoim korpusem w znacznym stopniu przykrywając poprzednią białą. Kurs powrócił w okolice luki hossy z poniedziałku, stawiając popyt w niekomfortowej sytuacji. Dodatkowo część oscylatorów wykonała ruch powrotny na południe, podważając pozytywną wymowę poniedziałku. W najbliższym czasie, czynnikiem stymulującym podaż będzie nadal niepokonana bariera w postaci oporu na 43 820 pkt. Zwlekanie z atakiem na wspomniany poziom może doprowadzić do wzmożenia aktywności sprzedających, co z kolei zwiastowałoby test obronionej w kwietniu linii wsparcia. Przełamanie tego poziomu mogłoby pociągnąć rynek nawet w okolice głównej linii trendu z okolic 40 500 pkt. Wszystkie opisane czynniki w zestawieniu z zeszłotygodniowymi sygnałami sprzedaży przemawiają na korzyść niedźwiedzi. Nie przekreśla to jednak zupełnie szans popytu na odrobienie strat w korelacji z
obowiązującym, długoterminowym trendem wzrostowym.