Hipoteki: minął kiepski rok, nadszedł lepszy

Nie pomógł niezły czwarty kwartał i dobry trzeci, sprzedaż kredytów mieszkaniowych w 2013 r. wypadła najgorzej od 7 lat. Na trudnym rynku jeszcze bardziej wzrosła rola dwóch największych banków. Odpowiadały one za blisko 60 proc. udzielonych kredytów.

Hipoteki: minął kiepski rok, nadszedł lepszy
Źródło zdjęć: © Fotolia | V. Yakobchuk

21.03.2014 | aktual.: 19.08.2016 16:26

Od trzeciego kwartału 2013 r. sprzedaż kredytów mieszkaniowych zaczęła zbliżać się do wyników z niezłego kredytowo 2012 r. Czwarty kwartał przyniósł wreszcie przełamanie - rok do roku udało się wykazać wzrost. W okresie październik-grudzień 2013 r. uczestniczące w naszej analizie banki zaoferowały 44 812 kredytów hipotecznych czyli o 1,4 proc. (612 sztuk) więcej niż w analogicznym okresie 2012 r. To przełomowa odmiana po tym jak wcześniej obserwowaliśmy przez dziesięć kwartałów spadki sprzedaży rok do roku. Jednak w porównaniu z okresem lipiec-wrzesień 2013 r. końcówka roku minionego roku wypadła już słabiej. Sprzedanych zostało o prawie 740 kredytów mniej.

Lepsze wyniki drugiej połowy roku nie pomogły w wyciągnięciu rynku finansowania nieruchomości z dołka. Cały zeszły rok wypadł najgorzej od 2007 r., czyli od momentu kiedy Open Finance rozpoczął przygotowywanie statystyk. Narastająco przez ostatnie 12 miesięcy klienci podpisali umowy na 174,4 tys. kredytów. Dla porównania, w 2010 r. banki udzieliły ponad 233 tys. kredytów, w 2011 r. 221 tys. sztuk, a w minionym roku ponad 180 tys.

Z 16 banków, które analizujemy, sprzedaż kredytów (liczbowo) wzrosła w IV kwartale w dziewięciu, spadła w sześciu. Dane pokazują, że dalej postępuje koncentracja rynku kredytowego. W ostatnich miesiącach 2013 r. dwa największe banki odpowiadały za sprzedaż prawie 59 proc. z 44,8 tys. sztuk kredytów. Dla porównania w IV kw. 2012 r. ich udział był o blisko 7 pkt. proc. niższy.

Spoglądając bardziej wstecz, pod koniec 2011 r. miały one 39 proc. sprzedaży, ale już w IV kwartałach lat 2007- 2010 r. norma wynosiła około 45 proc.

Obraz
© (fot. open finance)

Przeciętny kredyt mocno w górę

Choć liczba kredytów zmalała to jednak średnia kwota pożyczana na nieruchomość poszła znacząco w górę. Przeciętna wartość kredytu wzrosła z 202,3 tys. zł do 209,4 tys. zł. A w porównaniu z końcówką 2012 r., gdy było to 182,3 tys. zł - mieliśmy wręcz do czynienia ze skokiem. Wszystko miało oczywiście swoje powody. Niski średni kredyt w 2012 r. był w dużym stopniu efektem popularności programu „Rodzina na Swoim”, w którym można było pożyczać wyłącznie na mieszkania zazwyczaj w cenach niższych niż średnie rynkowe. Kredyty te nie mogły również finansować garażu czy piwnicy. W 2013 r. program dopłat kredytowych przestał już obowiązywać, a klientów do zadłużania się na wyższe kwoty dodatkowo zaczął mobilizować zapowiedziany przez nadzór finansowy zakaz pożyczania na 100 proc. wartości nieruchomości. Wszedł w życie od tego roku. Efekt? Mimo bardzo zbliżonej liczbowo sprzedaży kredytów mieszkaniowych, wartościowo w ostatnim kwartale zeszłego roku banki udzieliły
kredytów za ponad 1,3 mld zł więcej niż rok temu, czyli ponad 16 proc. więcej i za 1,1 mld zł więcej (prawie 14 proc.), niż trzy miesiące wcześniej.

Obraz
© (fot. open finance)

Sprzedało się 41 kredytów w walutach obcych

Dni kredyt hipotecznego w walucie obcej, czyli innej niż ta w której zarabia klient, są już policzone. Zgodnie z zaleceniami KNF - kredyt taki ma być wycofany ze sprzedaży od lipca tego roku. Ale w praktyce od dawna został już mocno zmarginalizowany przez banki. W niesprzyjających warunkach banki sfinansowały walutami zakup 41 nieruchomości, czyli zaledwie 0,09 proc. ogółu. Jeszcze w II kw. 2013 r. mieliśmy do czynienia ze 142 takimi kredytami. W III kw. było ich 28 sztuk. Skromna statystyka jest zasługą działów sprzedaży czterech banków.

Obraz
© (fot. open finance)

Niewielka zmiana na plus jest zapewne efektem determinacji klientów do wzięcia kredytu, którego już za chwilę nie będzie. Przyrostowi nawet z tego typu pobudek nie sprzyjają jednak wysokie ceny kredytów walutowych oraz wysokie wymagania dochodowe stawiane zainteresowanym, a z drugiej strony niskie oprocentowanie kredytów w złotym. Chęć do zadłużania się w walutach obcych powstrzymuje też rosnąca wiedza Polaków na temat ryzyka kursowego.

Komentarz i prognoza

Czwarty kwartał 2013 r. ze sprzedażą poniżej 45 tys. kredytów nie wypadł źle, choć mógł nieco rozczarować. Po tym jak mocno skoczyło zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi w III kwartale można było się spodziewać nieco lepszego rezultatu. Ostatecznie skończyło się na wyjątkowo kiepskim całorocznym wyniku w postaci 174,3 tys. kredytów, potwierdzającym tym samym naszą prognozę mówiącą o ok. 175 tys. nowych umów kredytowych w 2013 r. Nie pomogły ani atrakcyjne oprocentowanie, obowiązujące przez większą część minionego roku, ani też obniżone ceny nieruchomości. Wynikające z niskich odsetek zrównanie się rat kredytowych z opłatami za wynajem, okazało się tylko chwilowym bodźcem do wzrostu zainteresowania kredytami mieszkaniowymi. Spektakularnego odbicia nie zapewniła też zapowiedź zakończenia w 2013 r. udzielania kredytów na całą wartość nieruchomości. Tego typu zachęty przegrały z demotywatorami. Bezapelacyjnie najistotniejsze powody przekładania decyzji o zakupie mieszkania i zaciągnięciu kredytu to
oczekiwanie na program pomocy dopłat „Mieszkanie dla Młodych”, nadzieją na dalsze spadki cen oraz niepewność co do rozwoju sytuacji gospodarczej.

Wraz z pierwszymi dniami 2014 r. sytuacja mocno się zmieniła. Program „Mieszkanie dla Młodych” już ruszył. Dzięki temu wiele osób wyczekujących przez cały 2013 r. ostatecznie miało już możliwość przekonania się czy kwalifikuje się do otrzymania dopłaty, czy też nie. Obecnie mogą spokojnie podjąć decyzję bez obaw o utratę ewentualnych korzyści. I to przy lepszych perspektywach ekonomicznych kraju niż w zeszłym roku. Miłą niespodzianką okazał się już wyższy wzrost Produktu Krajowego Brutto za zeszły rok niż się spodziewano. 1,6 proc. wszedł w miejsce prognozowanych 1,3 proc. PKB. Prognozy na ten rok mieszczą się między 2 a 3 pkt. proc. Choć cieniem na ten jaśniejszy obraz ekonomicznych perspektyw naszego kraju może się kłaść sytuacja na Ukrainie.

Za przekładaniem zakupów nie przemawiają też ewentualne dalsze spadki cen nieruchomości, bo o to coraz trudniej. Jak wynika z cen transakcyjnych klientów firm Home Broker i Open Finance na koniec stycznia, rok do roku w 11 dużych miastach doszło do wzrostów cen, a jedynie w dwóch do spadków. Choć trzeba tu zaznaczyć, że spore obniżki cen mieszkań w ostatnich miesiącach 2012 r. były skutkiem wygaszania programu Rodzina na Swoim. Sprzedający próbowali w ten sposób pozyskać ostatnich klientów na kończący się w grudniu 2012 r. program RnS.

Po nieco niemrawych pierwszych tygodniach roku widać już, że w marcu popyt wyraźnie wzrósł. Jak mocno pójdzie dalej w górę, będzie zależało zarówno od klientów jak i banków. Starania o kredyt może bowiem utrudnić mniejsza chęć instytucji finansowych do udzielania kredytów mieszkaniowych. Sprzymierzeńcem rynku pozostaje natomiast atrakcyjne oprocentowanie. Niskie stopy procentowe mają szansę utrzymać się do końca roku.

Spodziewamy się, że sprzedaż kredytów mieszkaniowych przekroczy w I kwartale 40 tys. sztuk. Całorocznemu wynikowi zdecydowanie bliżej będzie natomiast do 200 tys. kredytów niż 170 tys.

Halina Kochalska,
Open Finance

kredytkredyt mieszkaniowykredyt hipoteczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)