Huśtawki nastrojów ciąg dalszy
Problemy rynku nieruchomości w Dubaju, które spowodowały wyprzedaż na europejskich giełdach akcji w czwartek, miały swoje dalsze reperkusje podczas sesji piątkowej. Inwestorzy z GPW wykazujący się wyjątkowym spokojem dzień wcześniej, tym razem na otwarciu zachowywali się niemal histerycznie.
30.11.2009 08:59
WIG20 startował prawie 100 punktów poniżej odniesienia, czyli 4% na minusie. Panika została wykorzystana przez co bardziej umiarkowanych graczy i całą resztę notowań trwało skupowanie przecenionych akcji. Podobnie wyglądała zresztą sesja na parkietach zachodnioeuropejskich, tylko skala spadków rano była dużo mniejsza (do -2%) i ostatecznie udało się je przekuć na ok. jednoprocentowe wzrosty. Tymczasem WIG20, po odrobieniu sporej części strat z rana zamykał się -0,6% (2317 pkt), przy niemałym obrocie - ponad 1,2 mld PLN. Tym razem wrażenia nie zrobiło bardzo negatywne otwarcie giełd amerykańskich.
Tamtejsze indeksy, zaraz po 15:30, traciły nawet ponad 2%, ale z powodu przerwy na Święto Dziękczynienia miały "zaległości" z czwartkowej przeceny na światowych rynkach akcji. W ten oto sposób zakończył się zwariowany tydzień na GPW, podczas którego jeszcze w poniedziałek WIG20 był blisko tegorocznych szczytów, a potem byliśmy świadkami huśtawki nastrojów, która swoją kulminację miała w piątek.
W skali tygodniowej natomiast niewiele się zmieniło, indeks największych spółek stracił ok. 1,3%. Do tego należy dodać, że większość ruchów w tym czasie odbywało się przy znikomym zaangażowaniu inwestorów, którzy wobec sporej niepewności woleli pozostawać poza rynkiem. Rozwój sytuacji na GPW daje do myślenia, w taki nerwowy sposób często kończą się trendy, a problemy Dubaju, który zaraz po Chinach był symbolem skutecznego oparcia się kryzysowi, może być impulsem do korekty. Oczywiście nadal wszystko zależy w głównej mierze od Wall Street, a pomimo że tamtejsze indeksy kończyły sesję piątkową na sporych minusach (S&P500 -1,7%, Dow Jones -1,5%), ich prawdziwą reakcję na wiadomości z Emiratów Arabskich poznamy dopiero po niedzieli. Ostatni dzień tygodnia rozpoczął się na rzadko spotykanych minusach. Echo negatywnej sytuacji w Dubaju przyniosło fatalny początek i na warszawskim parkiecie, powodując rozpoczęcie notowań poniżej długoterminowego kanału wzrostowego. Indeks szerokiego rynku zanurkował do poziomu 38
105 pkt, tworząc tym samum ogromną lukę bessy, która w piątek stanowiła zaporę dla popytu. Od pierwszych minut sesji kupujący przystąpili jednak do kontrataku, dzięki czemu kursowi WIG udało się powrócić w obszar kanału, a także powyżej wsparcia na 38 500 pkt. Na wykresie dziennym powstała spora, biała świeca marubozu, obrazująca determinację popytu w trakcie sesji.
Niestety, pomimo heroicznej walki o powrót w obszar czwartkowych notowań, w piątek nie udało się odrobić wszystkich strat, czego efektem była ustanowiona na zamknięciu, wprawdzie węższa, ale luka bessy. Zamkniecie na poziomie 39 083 pkt oddaliło szansę na szybki powrót do wzrostów i pokonanie ostatniego szczytu miesiąca. Sesja nie pozostawiła również wątpliwości, jeżeli chodzi o zachowanie analizowanych wskaźników. RSI wyraźnie pogłębił spadki, które potwierdziły pozostałe oscylatory. Początek tygodnia wydaje się przesądzony, chociaż na dzisiejszej sesji zasadnicze znaczenie będzie miała chęć inwestorów do zniwelowania czynnika zewnętrznego i powrót do równowagi.
BM Banku BPH