Idziesz do pracy? A co z dzieckiem?
Żłobek, przedszkole? O takim miejscu dla dziecka wielu pracowników może tylko pomarzyć
23.09.2011 | aktual.: 23.09.2011 14:04
Żłobek, przedszkole? O takim miejscu dla dziecka wielu pracowników może tylko pomarzyć. Dlatego rodzice wymyślają przeróżne sposoby na to, co zrobić z dzieckiem, gdy oni pracują.
Hanna ma dwuletnią córeczkę. Próbowała znaleźć żłobek dla Kasi. Ale w całej Warszawie nie było miejsca. Ledwo wiązała koniec z końcem i postanowiła wrócić do pracy w supermarkecie. Dzieckiem opiekuje się na przemian babcia i sąsiadka. - Mąż pracuje w Wielkiej Brytanii, niestety na czarno. Przesyła mi pieniądze co drugi, trzeci miesiąc. Wszystko idzie na opłacenie rachunków i długów. No nie jest łatwo, dlatego postanowiłam, że wrócę do pracy. Nie myślałam, że będą aż takie problemy ze żłobkiem. Obdzwoniłam wszystkie i nie było miejsca, a na prywatne lub na opiekunkę naprawdę mnie nie stać – przyznaje Hanna Wierzchucińska. – Dlatego od 9 do 16 małą zajmuje się babcia, a od 16 podrzucam dziecko do sąsiadki. Czasem pracuję do późnego wieczora.
Joanna również bezskutecznie próbowała znaleźć miejsce dla synka - Jasia. Od znajomej dowiedziała się, że na listę chętnych do żłobka, trzeba zapisać się już wtedy, gdy dziecko pojawi się na świecie. Często też rodzice zwyczajnie przekupują urzędników. - Znajoma mi powiedziała, że trzeba dać w łapę, wtedy się dostaje miejsce dla dziecka. Dla mnie to poniżające, nawet o tym nie myślę. Teraz mam kłopoty. Moi rodzice mieszkają daleko i nie mogą się opiekować Jasiem. A rodzice męża jeszcze pracują. Nie stać nas na opiekunkę za 2 tys. zł, czy na prywatną placówkę. Z tego wszystkiego zostałam w domu i czasem wykonuję jakieś prace dla firmy. Czasem rozliczam faktury, pomagam księgowym z firmy. Nie jestem zadowolona, w domu idzie mi wszystko wolno, gdy włączam komputer, nagle Jaś chce kupkę albo chce jeść. Z tego wszystkiego mam dwa razy więcej na głowie – twierdzi Joanna Welmann, księgowa Katowic.
Leszek z Lublina każdego ranka podwozi dziecko do siostry, która po kilku godzinach odprowadza je do swojego męża, bo sama pracuje na zmiany. Jej mąż odwozi dziecko do babci, gdy ona wróci z pracy. Dziecko dopiero około godziny 20-21 ląduje z powrotem w domu.
- Ja pracuję jako przedstawiciel handlowy i jestem cały dzień w rozjazdach. A żona układa towar w sklepach. Dość dobrze zarabiamy i moglibyśmy wziąć opiekunkę, gdyby nie ten kredyt mieszkaniowy, który wysysa z nas wszystkie soki! Próbowaliśmy znaleźć coś w żłobku, ale jak dzwonimy, to ci pracownicy reagują ze zdziwieniem, jak byśmy bóg wie czego chcieli. Przykro, że Aneczka tak wędruje z rąk do rąk, ale nie było innej rady – opowiada Leszek, przedstawiciel firmy Perspekta. W Polsce brakuje kilkuset tysięcy miejsc żłobkowych. W tej chwili w Polsce do żłobków chodzi 2 proc. dzieci w wieku do trzech lat. A zgodnie z założeniami Europejskiej Strategii Zatrudnienia taką opieką powinno być objętych 33 proc. dzieci. Na brak miejsc w żłobkach skarży się co roku większość pracujących rodziców. Niektórzy wracają do firmy i pracują na część etatu. Rodzic może sam określić, o ile krócej chce pracować ( wybrany wymiar czasu pracy nie może być niższy niż pół etatu)
. A pracodawca musi taki wniosek zrealizować. Do pracy
wróciła Jagoda, dyrektor kreatywny w jednej z dużych firm reklamowych.
- Pracuję po 5 godzin. Wiem, że nie jestem dla szefa pełnowartościowym pracownikiem, ale zawsze w czymś mogę pomóc. Chciałam wrócić, bo nie czułam się dobrze w domu, miałam wrażenie, że coś mi umyka, lubię moja pracę. Tymoteusz, mój synek, miał iść do żłobka, ale nie znalazłam miejsca nawet w prywatnym. Dlatego podrzucam go do mamy – mówi Jagoda.
Krótszy czas pracy przysługuje pracownikowi tylko, gdy pracujący rodzic ma prawo do urlopu wychowawczego (zgodnie z art. 186 kodeksu pracy osoba zatrudniona co najmniej przez sześć miesięcy ma prawo do urlopu wychowawczego w wymiarze do trzech lat, nie dłużej jednak niż do ukończenia przez dziecko czwartego roku życia). Maksymalnie praca w obniżonym na wniosek zainteresowanego wymiarze czasu wynosi trzy lata. Z prawa do skrócenia wymiaru czasu pracy może korzystać tylko jedno z rodziców (mogą korzystać z tego prawa np. na przemian). Ochrona przed zwolnieniem przysługuje nie dłużej niż przez łączny okres 12 miesięcy.
Rozwiązanie przez pracodawcę umowy w czasie pracy na część etatu jest dopuszczalne tylko w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy, a także gdy zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika.
(toy)/MA