Im większa obniżka stóp w NBP, tym mocniej odczują ją deponenci

Dokonując jutro cięcia stóp procentowych Rada Polityki Pieniężnej będzie nie tylko starać się ograniczyć konsekwencje globalnego kryzysu gospodarczego dla Polski. Może również wyznaczyć punkt zwrotny w bankowej wojnie cenowej o depozyty.

22.12.2008 08:40

Jest niemal pewne, że na kończącym się jutro posiedzeniu RPP obniży stopy

Wśród analityków powszechne jest przekonanie, że na zaczynającym się dziś, a kończącym jutro posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe. Niewiadomą jest tylko skala redukcji.

50 punktów to akt odwagi?

Ekonomiści za najbardziej prawdopodobne uznają obcięcie stóp o 50 punktów bazowych. W takim wypadku od środy główna stopa NBP wynosiłaby 5,25 proc.

Jak jednak wynika z ankiety, jaką "Parkiet" przeprowadził w minionym tygodniu, analitycy dają nieco ponad 20 proc. szans na to, że skala poluzowania polityki pieniężnej będzie większa.

Najczęściej wskazują, że RPP może obniżyć stopy o 75 punktów bazowych. Nie brakuje jednak głosów, że wskazana byłaby obniżka o 175-200 punktów bazowych, a więc do 3,75-4 proc. Do zwolenników "odważnych" obniżek stóp procentowych należy Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, któremu zależy na tym, by firmy miały dostęp do źródeł finansowania inwestycji.

Rozluźnienie polityki pieniężnej faktycznie przełoży się na wysokość oprocentowania kredytów. Jest ona bowiem najczęściej uzależniona od stawek obowiązujących na rynku pieniężnym, te zaś zależą od wysokości stóp NBP.

Można wycofać się bez wstydu

Czy podobnie będzie z depozytami? W tym przypadku banki zwykle dokonują modyfikacji własnych stawek z dużym opóźnieniem. Było to widoczne szczególnie wówczas, gdy oficjalne stopy procentowe szły w górę. Wówczas zwłoka w podniesieniu oprocentowania depozytów pozwalała bankom na uzyskanie dodatkowych dochodów.

Teraz jednak sytuacja jest inna. Po pierwsze w grę wchodzi nie podniesienie, ale obniżenie stóp NBP. Poza tym w wielu bankach stawki oprocentowania depozytów są mocno wyśrubowane. Wysokie oprocentowanie jest głównym atutem lokat, które są w tej chwili najczęściej promowanym produktem banków. Problem w tym, że nie brakuje opinii, iż pozyskiwane od klientów depozyty przynoszą bankom straty (pozwalają jednak zachować na odpowiednim poziomie płynność).

Obniżka stóp banku centralnego dla banków komercyjnych może być więc doskonałym pretekstem do tego, by "z twarzą" wycofać się z wojny depozytowej. Wymówka będzie tym łatwiejsza do zaakceptowania przez klientów, im większe okaże się rozluźnienie polityki pieniężnej przez RPP. Im większa będzie obniżka stóp w NBP, tym szybszej reakcji można się też spodziewać ze strony banków komercyjnych. Dlatego niewykluczone, że dotychczasowy poziom nawet najlepszych ofert depozytowych utrzyma się już tylko kilka dni.

Nawet gdyby tak się nie stało, to wysokie stawki nie utrzymają się dłużej niż przez kilka tygodni. Analitycy są bowiem zdania, że w pierwszych miesiącach 2009 r. RPP będzie nadal szybko obniżała stopy procentowe.

Czekamy na 1 stycznia

Z punktu widzenia banków dodatkową zachętą do zmniejszenia oprocentowania depozytów będzie początek nowego roku. Dlaczego?

Jak tłumaczą bankowcy, instytucje finansowe z dużą niechęcią podchodzą do udzielania sobie nawzajem pożyczek. Nikt nie chce mieć bowiem w bilansie na koniec roku należności od banku, który mógłby znaleźć się w tarapatach (zarazem bankowcy podkreślają, że nasz sektor jest bezpieczny i stabilny, zaś obawy są przejawem skrajnej awersji do ryzyka).

To główny powód utrzymującej się wciąż dużej różnicy pomiędzy oficjalną stopą procentową NBP a 3-miesięczną stopą rynkową. Ta różnica mogła być uzasadniona wtedy, gdy rynek spodziewał się podwyżek stóp (np. w ubiegłym roku). Wtedy, gdy w grę wchodzą cięcia stóp NBP, 3-miesięczna stopa rynkowa spada poniżej 7-dniowej stopy banku centralnego (tak było w 2005 r. - patrz wykres).Jak mają nadzieję sami bankowcy, wejście w nowy rok ustabilizuje sytuację na rynku pieniężnym. Możliwość pozyskania gotówki z innych instytucji finansowych powinna sprawić, że oprocentowanie depozytów pójdzie w dół.

Dlaczego RPP powinna dokonać dużej redukcji

Zwykle na grudniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie decyduje się na zmiany wysokości stóp procentowych. W całej swojej historii zrobiła tak tylko raz - w 1998 r. (Był to pierwszy rok istnienia RPP. Wcześniej decyzje o stopach procentowych formalnie samodzielnie podejmował prezes Narodowego Banku Polskiego.) Teraz jednak ekonomiści są przekonani, że rada zdecyduje się na znaczące obniżenie stóp procentowych.

Powód? Pogarszająca się koniunktura w naszej gospodarce. Sygnały, że sytuacja szybko się psuje, pojawiają się już od kilku tygodni. Najpierw wskazywały na to wyniki badań optymizmu przedsiębiorstw. Ostatnio jednak przyszło potwierdzenie w postaci "twardych" danych Głównego Urzędu Statystycznego: w listopadzie produkcja sprzedana przemysłu spadła o 8,9 proc. w skali roku. To najgorszy wynik od niemal 17 lat. Co prawda w części zawdzięczamy go temu, że w tym roku listopad miał mniej dni roboczych niż ubiegłoroczny. Jednak nawet wskaźniki, które uwzględniają wahania sezonowe, były słabe.

Słabnąca produkcja - jak spodziewają się ekonomiści - szybko przełoży się na pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Wzrost płac ulegnie znacznemu ograniczeniu. Z kolei zatrudnienie, które jeszcze niedawno szybko szło w górę, teraz będzie się obniżać. I to nie tylko dlatego, że w sezonie jesienno-zimowym przedsiębiorstwa zgłaszają zwykle mniejszy popyt na siłę roboczą.

Pogorszenie koniunktury to efekt globalnego kryzysu gospodarczego. Recesja w Europie Zachodniej przełożyła się na spadek popytu na towary polskich firm. Ich sytuację dodatkowo pogorszyło znaczne ograniczenie dostępu do kredytów bankowych. Stało się tak ze względu na wzrost stóp rynku międzybankowego oraz marż pobieranych przez instytucje finansowe, a także z powodu znacznie bardziej restrykcyjnego pochodzenia do oceny ryzyka kredytowego.

Wysokie stopy procentowe w Polsce są następstwem obaw związanych z tempem wzrostu cen, jakich jeszcze do niedawna nie ukrywała RPP. W obliczu spowolnienia gospodarczego niepokój związany z inflacją zszedł jednak na dalszy plan. Analitycy wskazują, że nawet bardzo duże osłabienie złotego, z jakim mamy do czynienia w ostatnich tygodniach, raczej nie będzie napędzało inflacji, ponieważ spowolnienie w popycie zahamuje ewentualne podwyżki, na które mogliby liczyć importerzy.

Banki mają różne strategie cenowe

Polityka krajowych banków w zakresie oprocentowania depozytów jest bardzo zróżnicowana. Tradycyjnie najniższe oprocentowanie oferowały największe instytucje - PKO BP i Pekao - które mogą liczyć na dużą bazę mało mobilnych klientów. Ostatnio to zaczęło się jednak zmieniać.

PKO BP zmienił swoje podejście i za gotówkę złożoną na trzy miesiące oferuje 7 proc. w skali roku. Im

dłuższe okresy deponowania środków, tym niższe oprocentowanie. Przy lokatach na dwa lata oprocentowanie w PKO BP jest niższe niż w Pekao, które przy krótszych terminach stosuje najmniej korzystne stawki.

Wysokie oprocentowanie oferują zazwyczaj mniejsze instytucje albo ci gracze, którzy dopiero wchodzą na rynek. Do ofert najbardziej korzystnych dla klientów należą depozyty oferowane przez niewielki AIG Bank Polska.

W tej grupie jest jednak również Bank Millennium, który dodatkowo wyróżnia się w tej chwili tym, że utrzymuje płaską stawkę wynoszącą 8,5 proc., niezależnie od tego, czy chodzi o lokatę trzymiesięczną czy dwunastomiesięczną. Takie podejście ma jednak swoje granice - Millennium nie ma w ofercie lokaty w horyzoncie dwóch lat.

Łukasz Wilkowicz

Tekst z kolumny nr 3 Gazety Giełdy Parkiet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)