Inżynier elektryk, spawacz, ślusarz. Lista zawodów szczególnie pożądanych
Pracodawcy zrzeszeni w Business Centre Club stworzyli listę zawodów, których brak jest najbardziej odczuwalny na rynku pracy. Najczęściej nie ma komu wykonywać prostych prac.
28.10.2017 | aktual.: 28.10.2017 15:57
Pracodawcy z BCC - na prośbę Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej - przedstawili listę zawodów, w których należałoby wprowadzić ułatwienia w dostępie do rynku pracy. Jak zauważają, obecnie brakuje rąk do pracy w niemal wszystkich branżach, a braki kadrowe w szczególności widoczne są wśród pracowników wykonujących dorywcze prace proste.
BCC zaproponował 24 zawody. Są to: inżynier elektryk, spawacz, ślusarz, elektryk oraz elektryk budowlany, opiekun/opiekun domowy, ekspedient w punkcie usługowym (sprzedawca), pielęgniarka, kierowca, informatyk, inżynier budownictwa, magazynier, pracownik fizyczny gospodarstwa rolnego, kasjer, rzeźnik-wędliniarz, sprzedawca, operator wózka widłowego, stolarz, pracownik produkcji, cieśla, lakiernik, malarz budowlany, mechanik samochodowy, kucharz, cukiernik.
Wybór ten, jak podkreślono w komunikacie, wynika "z analizy rynku pracy przeprowadzonej wśród przedsiębiorców, dostępnych powszechnie informacji, w tym publikowanych ogłoszeń oraz informacji urzędów oraz danych pracowników poszukiwanych przez agencje pracy tymczasowej, do których przedsiębiorcy zwracają się, jeżeli własnymi siłami nie mogą uzupełnić kadry na lokalnym rynku pracy".
- Chodzi o stworzenie listy zawodów, w których pracownicy spoza UE (inni niż z obecnie uprzywilejowanych w dostępie do rynku pracy sześciu państw) będą mieli łatwiejszy dostęp do rynku pracy bez względu na obywatelstwo - tłumaczy BCC.
BCC przeprowadził we wrześniu wśród swoich członków badanie ankietowe dotyczące zatrudniania cudzoziemców. Wynika z niego, że obecnie niemal 40 proc. ankietowanych przedsiębiorców zatrudnia pracowników z zagranicy, a blisko 60 proc. zamierza zatrudniać cudzoziemców. Główny powód, dla którego pracodawcy decydują się na taki krok to brak polskich pracowników o wymaganych kwalifikacjach - (w 88,2 proc. przypadków). Przeważają Ukraińcy, lecz nie brakuje również pracowników narodowości białoruskiej, kazachskiej, bułgarskiej, włoskiej.
- Wyniki przeprowadzonego badania potwierdzają również obserwowane od kilku lat zjawisko zwiększenia zainteresowania przedsiębiorców zatrudnieniem cudzoziemców. Obecnie wydaje się, że trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie niektórych branż - takich jak np. przetwórstwo owocowo-warzywne, budownictwo czy gastronomia - bez korzystania z pracy cudzoziemców - uważają eksperci.
Jak podkreślił BCC, można prognozować, że w przyszłości lista branż, które będą w coraz większym stopniu rekrutować pracowników z zagranicy będzie się stale zwiększać.
- Jako przyczyny takiego trendu należy wskazać rosnące u polskich pracodawców potrzeby kadrowe, za którymi nie podąża jednak podaż pracowników - oceniono.
W ocenie ekspertów BCC wskazana nierównowaga jest najczęściej "rozwiązywana" poprzez zatrudnianie pracowników zza wschodniej granicy, zwłaszcza z Ukrainy czy Białorusi.
- I choć zastosowanie tego modelu wiąże się z pewnymi utrudnieniami wynikającymi z konieczności przejścia procedur legalizacji zatrudnienia cudzoziemca, co przedłuża proces rekrutacji, to jednak pracodawcy decydują się na niego, ponieważ często w ten sposób udaje im się pozyskać wykwalifikowanego i efektywnie pracującego pracownika, którego oczekiwania finansowe są nierzadko mniejsze niż pracownika z Polski - napisano.
Choć pensje zatrudnionych w Polsce Ukraińców - o czym pisaliśmy niedawno- rosną bardzo szybko. Od 2016 roku wzrosły o 10-20 proc.
Z badania BCC wynika też, że choć obecnie cudzoziemcy są zatrudniani głównie w celu wykonywania pracy w Polsce, to pracodawcy - w związku ze zwiększeniem skali prowadzonej przez siebie działalności - coraz częściej chcą delegować tych pracowników zagranicę, przede wszystkim do Niemiec.
autor: Magdalena Jarco