Japonia odbija się od dna dzięki eksportowi
Opublikowane w poniedziałek dane o dynamice wzrostu japońskiej gospodarki okazały się lepsze od szacunków ekonomistów, ale spadków na rynkach akcji nie pozwalają przerwać obawy o kondycję Grecji oraz Dubaju.
15.02.2010 09:41
Opublikowane w poniedziałek dane o dynamice wzrostu japońskiej gospodarki okazały się lepsze od szacunków ekonomistów, ale spadków na rynkach akcji nie pozwalają przerwać obawy o kondycję Grecji oraz Dubaju.
W ujęciu kwartał do kwartału PKB Japonii wzrósł o 1,1 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,9 proc. kw/kw), a co w ujęciu annualizowanym, czyli przy założeniu, że taka dynamika utrzymałaby się przez kolejne trzy kwartały, dałoby wzrost na poziomie 4,6 proc. Z punktu widzenia światowej gospodarki optymistyczny jest fakt, że za najlepszym kwartałem dla japońskiej gospodarki od I kw. 2008 roku stoi przede wszystkim eksport odzwierciedlający wzrost globalnego popytu. Jednak trzyprocentowy spadek inflacji pokazuje, że Bank Japonii ewidentnie nie radzi sobie z realizacją swojego podstawowego celu.
Politycy dyskutujący obecnie nad planem uzdrawiania finansów państwa proponują podniesienie podatku konsumpcyjnego o 5 pkt proc., lecz według agencji Moody's nawet jeśli obywatele zgodzili by się na podwyżkę (rząd proponuje referendum), nie wystarczy to, aby wyrwać się ze spirali zadłużenia, ponieważ od wielu lat gospodarkę ciągną nie konsumenci, ale korporacje, których dochodowość jest obecnie zagrożona.
Dane o PKB nie przełożyły się na poprawę nastrojów na giełdzie w Tokio - NIKKEI spadł o 0,8 proc. W dalszym ciągu inwestorzy z rynków akcji wolą realizować średnioterminowe zyski, choć obecnie oznacza to sprzedawanie akcji o kilkanaście procent tańszych niż na początku 2010 r. Początek tygodnia na europejskich parkietach prawdopodobnie upłynie w równie zmiennych warunkach, jak w ubiegłym tygodniu, zwłaszcza, że do emocji związanych z potencjalną pomocą Unii Europejskiej dla Grecji (ostatnie komentarze wskazują, że jej prawdopodobieństwo maleje), dołączą krótkoterminowe reakcje na szereg danych makroekonomicznych ze Starego Kontynentu i USA oraz wygasanie lutowej serii instrumentów pochodnych w Stanach.
Na rynku walutowym euro było w piątek najsłabsze względem dolara od 9 miesięcy (ok. 1,353 USD), w poniedziałek rano kurs powrócił powyżej 1,36 USD. Minimalnie na wartości zyskiwał złoty, a notowania indeksów na GPW rozpoczęły się od wzrostów o ok. pół punktu procentowego. Dzisiaj poznamy odczyt styczniowej inflacji w Polsce (oczek. 3,5 proc. r/r), a inwestorzy z USA i Kanady mają dzień wolny.
Łukasz Wróbel
Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |