Trwa ładowanie...
30-01-2007 09:08

Jest praca w Polsce! Na razie dla Rumunów i Bułgarów - raport z ankiety

Od pierwszego stycznia do polskiego rynku pracy swobodny dostęp mają obywatele nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej - Bułgarii i Rumunii.

Jest praca w Polsce! Na razie dla Rumunów i Bułgarów - raport z ankiety
d3ybyo9
d3ybyo9

Od pierwszego stycznia 2007 swobodny dostęp do polskiego rynku pracy mają obywatele nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej - Rumunii i Bułgarii. W naszej ankiecie zapytaliśmy Was, czy obawiacie się, że taka sytuacja pogłębi problem bezrobocia w Polsce.

Okazuje się, że napływu taniej siły roboczej z nowych krajów Wspólnoty obawia się ponad jedna trzecia Polaków (zobacz wyniki ankiety). Czy nie są to jednak obawy nieco na wyrost? Jeden z użytkowników napisał nam, że wertując strony internetowe znalazł ofertę pracy dla spawacza właśnie w Rumunii. Pracodawca proponuje stawkę 25 zł za godzinę plus 100 zł diety dziennie. W takiej sytuacji powinniśmy raczej obawiać się, że polscy pracownicy wyemigrują za chlebem do Rumunii, a nie odwrotnie.

Podobnie myśli ponad połowa badanych, która w ankiecie wyraziła opinię, że praca za 170 euro miesięcznie (równowartość polskiej płacy minimalnej) nie jest tym, o czym marzą Bułgarzy i Rumuni. Jeżeli polscy pracodawcy liczą na napływ robotników, którzy zgodzą się na tak niskie stawki, to mogą się srodze zawieść.

Ostatnio prasa doniosła o buncie chińskich pracownic zatrudnionych w fabryce odzieżowej na wschodzie Rumunii. Pracuje tam ponad 200 Chinek, które otrzymują wynagrodzenie równe 1000 zł netto. Pracodawca nie mógł znaleźć w kraju chętnych do pracy za taką kwotę, więc zatrudnił Chinki. Niestety, azjatyckie pracownice zbuntowały się przeciwko tak niskim wynagrodzeniom i uzbrojone w łyżki oraz widelce wtargnęły do biura dyrektora zakładu żądając dwukrotnej podwyżki płac.

d3ybyo9

Jedno jest pewne: jeżeli w polskiej gospodarce nic się nie ruszy, to za kilka lat prawdopodobnie będziemy marzyć o tym, aby nasz kraj stał się drugą Rumunią.


Od pierwszego stycznia do polskiego rynku pracy swobodny dostęp mają obywatele nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej - Bułgarii i Rumunii. Jak twierdzi Ministerstwo Pracy, jest to gest wyłącznie polityczny i bez znaczenia dla polskiego rynku pracy. Wiceminister pracy Kazimierz Kuberski podkreślił, iż Polska zaczyna borykać się z brakami pracowników. Nic dziwnego, skoro miliony obywateli wyemigrowały w ostatnich latach za chlebem do Wielkiej Brytanii czy Irlandii, nie godząc się na pracę w kraju za głodową pensję.

Cała sprawa rozeszła się w Polsce praktycznie bez echa. A przecież co najmniej dziwna wydaje się sytuacja, w której kraj o najwyższym w Unii Europejskiej wskaźniku bezrobocia zamiast zapewnić pracę swoim obywatelom z otwartymi rękami przyjmuje pracowników z innych państw. Nawet z tych nie należących do Unii Europejskiej.

d3ybyo9

"Będziemy musieli posiłkować się pracownikami z krajów trzecich, pozaunijnych" - zapowiedział wiceminister Kuberski - "Naturalnymi kandydatami są w głównej mierze kraje sąsiadujące, przede wszystkim Ukraina".

A co Wy o tym myślicie? Czy obawiacie się, że pracownicy z nowych państw Wspólnoty będą godzić się na najniższe stawki, i tym samym psuć rynek pracy? A może decyzja Ministerstwa jest godna pochwały i tania siła robocza ożywi polską gospodarkę? A może rozgrzebywanie tej sprawy nie ma sensu, bo kto by chciał przyjeżdżać tutaj pracować za 675,40 zł netto? Chcemy poznać Wasze zdanie!

d3ybyo9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ybyo9