Jesteśmy przepracowani. Z własnej winy

Długie godziny w biurze, brak snu, stres, alkohol i tzw. dopalacze. Dlaczego pracownicy wpadają w taki „zaklęty krąg”?

Jesteśmy przepracowani. Z własnej winy
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Długie godziny w biurze, brak snu, stres, alkohol i tzw. dopalacze. Dlaczego pracownicy wpadają w taki „zaklęty krąg”? Czy tego rzeczywiście wymagają przełożeni? A może to podwładni chcą udowodnić, że są najlepsi i uchronić się przed zwolnieniem?

Czas lizusów i pozorantów

Coraz więcej pracowników ma podobne poczucie – zaryglowanych perspektyw, braku alternatyw czy „bezbronności”, jak to określa prof. Cary Cooper, psycholog z Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii. Uczony zwraca uwagę, że w wielu firmach występuje współzawodnictwo nie tyle pracy, ile długiego przesiadywania w pracy. W obawie przed zwolnieniem – wyjaśnia – każdy chce pokazać, że jest zaangażowany i lojalny ponad normę. Zależy nam na tym, żeby inni – a już zwłaszcza szefowie – widzieli, że wcale nam się nie spieszy do domu, bo sprawy firmy przedkładamy nad wszystko inne. – Takie zjawisko nazywamy nieefektywną obecnością w pracy. Przebywanie w biurze staje się ważniejsze niż wykonywana w nim robota – podkreśla Cary Cooper. - To jest zwykłe zaliczanie dupogodzin – sprawę dosadnie ujmuje Janek. W jego firmie pracuje się przez pięć dni w tygodniu, od godz. 9 do 17. Wszystkie weekendy i święta są wolne. Tyle teorii, a jaka jest praktyka? Ludzie pojawiają się w biurze przed ósmą, a wychodzą z niego grubo po
dziewiętnastej. Najlepiej ze stosem teczek pod pachą. Aby pokazać kierownikowi, że zaległymi dokumentami czy raportami zajmą się w domu. Choć w rzeczywistości nawet ich nie otworzą.

- Najgorliwsi pojawiają się w firmie w soboty – opowiada Janek. – A jeden z menedżerów liniowych zasłynął próbą zwołania zebrania działowego w drugi dzień świąt wielkanocnych. Na szczęście tym razem prezes okazał się na tyle przytomny, żeby ostudzić jego zapał. *Sam na sam z problemem *

Janek już ma dość swojej pracy, szefa, kolegów lizusów, pozoranctwa i biurowych intryg. - Pracuję za trzech, zarywając nawet nocki, ale wiele osób robi tylko dobre wrażenie – narzeka. – I to właśnie ci ludzie jakoś dziwnie są doceniani przez zarząd. Swoimi rozterkami próbował podzielić się z najbliższym przyjacielem. Ten początkowo słuchał go w milczeniu, lecz pewnego razu nie wytrzymał i powiedział bez ogródek: „Człowieku, dziękuj Bogu, że w ogóle masz jakąkolwiek pracę. Tysiące zwalnianych ludzi chciałyby teraz być na twoim miejscu. Ani ostra harówka, ani podła atmosfera w firmie, ani stres, ani mobbing – nic by im nie przeszkadzało. Byleby tylko mogli nadal pracować i zarabiać na życie”.

Swoje zniechęcenie Janek sygnalizował przede wszystkim żonie. Lecz również z jej strony nie spotkał się ze zrozumieniem. Przypomniała mu, że spłacają dwa duże kredyty, na samochód i mieszkanie. A niebawem na świat przyjdzie ich drugie dziecko. - Zdaję sobie sprawę, że w obecnej sytuacji życiowej nie mogę złożyć wypowiedzenia. Ale czy będę w stanie dłużej funkcjonować w dotychczasowy sposób? Czy frustracja nie okaże się silniejsza niż poczucie obowiązku? – pyta samego siebie mężczyzna. Stale ma przed oczami kolegę z biura, bardzo solidnego i przejętego swoją pracą, który pół roku temu umarł na zawał. Janek obawia się, że jego też może spotkać ten los. Aby się „nie rozłożyć”, bierze antydepresanty, a zarazem środki pobudzające. W weekendy coraz częściej zagląda też do kieliszka.

Potrzebne wsparcie społeczne

Wiesław Borowski, psycholog biznesu, takim osobom jak Janek radzi, by zaczęły szukać nowej pracy. Mniej obciążającej fizycznie i psychicznie oraz lepiej pasującej do ich zainteresowań i pasji. Jednocześnie zaznacza, że należy to robić ostrożnie i dyskretnie. - W czasie kryzysu najpierw trzeba nagrać sobie lepsze zajęcie, a dopiero później zwalniać się z obecnej firmy – tłumaczy ekspert. – Jeśli zapomnimy o tej kolejności, możemy zostać na lodzie.

Według Borowskiego, już samo rozglądanie się za inną pracą ma walor terapeutyczny. Bo pokazuje wypalonemu pracownikowi, że nie jest skazany na obecną posadę. Że mimo spowolnienia gospodarczego nadal istnieją jakieś możliwości i perspektywy. Że nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. Jego zdaniem, wystarczy wyartykułować problem, by stał się on trochę mniejszy. - Ważne, abyśmy ze swoimi lękami nie pozostawali sami – dodaje psycholog. – Dramat takich Janków polega na tym, że nie mogą liczyć na wsparcie swoich najbliższych. Ale i na to jest sposób.

- Jeśli nie zrozumie nas przyjaciel czy współmałżonek, o problemie powiedzmy bratu, matce, koleżance z biura czy teściowi – mówi Borowski. – Wśród znajomych i krewnych zawsze znajdzie się choć jedna osoba, która okaże nam współczucie i pomoc.

Janusz Sikorski

Wybrane dla Ciebie

Sprawdzili lody na Warmii i Mazurach. Oto czego nie powinno w nich być
Sprawdzili lody na Warmii i Mazurach. Oto czego nie powinno w nich być
Kolejni turyści odkryli Zakopane. Zjeżdżają autokarami, płacą fortunę
Kolejni turyści odkryli Zakopane. Zjeżdżają autokarami, płacą fortunę
Tarcza Wschód. Oto skąd mają pochodzić grunty
Tarcza Wschód. Oto skąd mają pochodzić grunty
Wolą pracować w Niemczech. Wyjazd to będzie "natychmiastowy wstrząs"
Wolą pracować w Niemczech. Wyjazd to będzie "natychmiastowy wstrząs"
Ten kraj zalewa nas ogórkami. Polska płaci mu miliony
Ten kraj zalewa nas ogórkami. Polska płaci mu miliony
Kwiaty z Afryki zalewają polski rynek. Producenci ostrzegają
Kwiaty z Afryki zalewają polski rynek. Producenci ostrzegają
Żyją w mieszkaniach, nie płacą, długi rosną. Coraz więcej eksmisji
Żyją w mieszkaniach, nie płacą, długi rosną. Coraz więcej eksmisji
Zamówili dwa dorsze nad Bałtykiem. W sieci zawrzało
Zamówili dwa dorsze nad Bałtykiem. W sieci zawrzało
Pobierasz taką emeryturę? Czternastki nie dostaniesz. Oto wyliczenia
Pobierasz taką emeryturę? Czternastki nie dostaniesz. Oto wyliczenia
Nowy hit wakacyjny Polaków. W czerwcu wyspę odwiedziło 4 tys. turystów
Nowy hit wakacyjny Polaków. W czerwcu wyspę odwiedziło 4 tys. turystów
1,8 tys. zł dopłaty. Resort majstruje przy emeryturach jednej grupy
1,8 tys. zł dopłaty. Resort majstruje przy emeryturach jednej grupy
Moneta 2 zł warta kilkaset złotych. Sprawdź, czy masz ją w portfelu
Moneta 2 zł warta kilkaset złotych. Sprawdź, czy masz ją w portfelu