Już pięć banków w Polsce zapowiedziało zwolnienia

W środę ogłosił je BNP Paribas, który zamierza zwolnić 410 pracowników. Łącznie w sektorze bankowym pracę ma stracić ponad 2 tys. osób.

W banku BNP Paribas zatrudnionych jest blisko 3 tys. osób. Pracę straci maksymalnie co siódmy pracownik.

Powód? Bank chce poprawić swoje wyniki finansowe. W szczególności chodzi o koszty restrukturyzacji, które obciążą wyniki banku w drugim kwartale. Wysokości tych kosztów bank nie ujawnił. Zwolnienia zostaną przeprowadzone od czerwca do połowy przyszłego roku.

To już piąty bank w Polsce, który zapowiada zwolnienia. W połowie marca poinformował o tym Citi Handlowy. Maksymalnie ma zwolnić 590 osób. To jednak nie koniec oszczędności. Dodatkowo Citi będzie zamykał placówki w mniejszych miejscowościach i rezygnował z obsługi klientów mniej zamożnych.

Już trzecia fala zwolnień czeka pracowników banku BPH. Bank zaczął już rozmowy ze związkami zawodowymi. Pierwsze zwolnienia były przeprowadzone w 2009 roku, teraz pracę ma stracić 600 osób. Prezes BPH podaje ten sam powód zwolnień: celem jest poprawa efektywności.

Kolejnym bankiem, który ogłosił zwolnienia, jest Nordea. Zamierza zamknąć nawet 60 placówek i zredukować zatrudnienie o prawie 400 osób.

Czwartym bankiem, który zapowiedział zwolnienia, jest DnB Nord. Nie wiadomo jeszcze, ile osób straci pracę.

W Polsce w sektorze bankowym zatrudnionych jest blisko 200 tys. osób. W Wielkiej Brytanii, w branży finansowej tylko w londyńskim City pracuje 280 tys. osób. Jeszcze w 2007 roku było to o 100 tys. więcej. W tym roku pracę straci kolejne 25 tys. osób. Wtedy zatrudnienie w tym sektorze w Londynie będzie najniższe od 16 lat.

Jak podkreślają analitycy, liczba zatrudnionych nie powróci już do poziomu z poprzedniej dekady. Według Centre for Economics and Business Research w 2016 roku w branży finansowej w Londynie będzie zatrudnionych 268 tys. osób.

MA