Katastrofa ekologiczna na Pomorzu. Tysiące pszczół martwych
W Bożepolu niedaleko Lęborka miejscowy rolnik opryskał swoje 60 ha pole rzepaku. Skutki okazały się katastrofalne. Rolnik najprawdopodobniej nie dochował środków ostrożności.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Wedle relacji innych rolników ich kolega wziął się do swojej pracy ok. 17, tj w czasie, kiedy pszczoły wykazują wzmożoną aktywność.
Rezultaty były opłakane. Prawie wszystkie pszczoły zbierające nektar na kwiatach rzepaku poniosły śmierć. Te, które ocalały padły po powrocie do uli.
- Niestety pszczoły w ulu, które wykryją zagrożenie, w tym dziwny zapach od innych pszczół, zabijają je – mówi Zygmunt Hazuka z Rejonowego Koła Pszczelarzy w Wejherowie cytowany przez portal lebork24.info. – W ten sposób skażona pszczoła nie zatruwa całego ula. Przez oprysk na tym polu straciłem 11 pasiek, ale to nic w porównaniu do tego, co stracili niektórzy koledzy.
Cala prawda o miejskich pasiekach
Nie on jedyny poniósł straty w wyniku lekkomyślności rolnika. Ucierpiały wszystkie pasieki w obrębie pięciu km od opryskanego pola rzepaku. Dla pszczół w okolicy było to najważniejsze miejsce zbioru nektaru.
- Straciłem całą hodowle, 30 pasiek. To dla mnie ogromna strata. Tegoroczne straty to minimum 25 tys. zł., bo miodu, nawet jeśli coś uda się zebrać, nie będę mógł sprzedać. Tak samo rodziny pszczele zostały zniszczone lub przetrzebione i raczej nic z nich nie będzie – powiedział lebork24.info Krzysztof Szymaniak z Bożepola.
Poszkodowani pszczelarze zamierzają walczyć o odszkodowania. Na razie przesłali martwe owady do laboratorium, aby potwierdzić, że pszczoły zginęły od konkretnego środka chemiczncego.
Opryskiwanie pola jest ściśle regulowane przez prawo. Powinno się je wykonywać w godzinach wieczornych oraz tylko przy wietrze do 4 metrów na sekundę.