Klient McDonald's stanął w obronie niepełnosprawnego pracownika. Sieć: "Zdarzenie nie powinno mieć miejsca"
Ostre słowa i szykany - tego miał doświadczyć pracownik z zespołem Downa od kolegów z obsługi restauracji McDonald's. Sytuację opisał na Facebooku jeden z klientów. "Żadna osoba nie zasługuje na poniżanie tym bardziej osoby z niepełnosprawnościami" - napisał. Anna Borys-Karwacka z biura prasowego mówi Finanse WP wprost: zdarzenie nie powinno mieć miejsca.
18.06.2020 | aktual.: 18.06.2020 13:38
"O godzinie 21:20 byłem Klientem Waszej restauracji przy ulicy Górczewskiej 249 w Warszawie. Tak się stało, że przy kasie trafiłem na sytuację, która TOTALNIE mnie zmroziła" - tak zaczyna swoją wiadomość na Facebooku Karol Kozłowski (zachowaliśmy pisownię oryginalną).
Dalej opisuje, że jeden z pracowników z zespołem Downa popełnił prawdopodobnie błąd. "Zrobił coś, czego nie powinien, coś inaczej niż Wasze standardy i procedury określają" - tłumaczył pan Karol. Reakcji jego współpracowników zupełnie się nie spodziewał.
"To, w jaki sposób został potraktowany przez dwóch pracowników i jakim językiem do niego mówiono i z jak ogromną pogardą był upominany, wywołało u mnie bardzo silne wzburzenie. Nie muszę dodawać, że jeden z pracowników używał słów, które powszechnie uznawane są za wulgarne" - opisał sytuację klient.
- Zdarzenie, które opisał jeden z gości restauracji przy ulicy Górczewskiej w Warszawie, w naszej ocenie nie powinno mieć miejsca i nie jest przez nas akceptowane, czemu daliśmy wyraz w rozmowie z pracownikiem - tłumaczy Anna Borys-Karwacka, dyrektor ds. relacji korporacyjnych McDonald’s Polska. Dodaje, że hasła "równość", "różnorodność" i "wzajemny szacunek" nie są dla sieci "pustymi sloganami".
- Dlatego też jesteśmy zdeterminowani, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności przytoczonego zdarzenia, wyciągnąć konsekwencje i zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości - podkreśla nasza rozmówczyni.
Karol Kozłowski, z którym udało nam się skontaktować, podkreślił, że przedstawiciele sieci skontaktowali się z nim natychmiastowo w celu wyjaśnienia sytuacji. Jest on w kontakcie z osobą, która została oddelegowana z firmy w tej sprawie, a reakcja na jego zgłoszenie była błyskawiczna.
Cała załoga otrzyma wsparcie
Gość w reakcji na tę sytuację poprosił o rozmowę z kierowniczką punktu. Wyjaśnił, że po kilkuminutowym opisaniu sytuacji, jakiej był przed chwilą świadkiem, usłyszał... przeprosiny. Wyraził też obawę, że kierowniczka mogła go do końca nie zrozumieć, choć ta miała mu zarazem powiedzieć, że takie sytuacje były już wcześniej zgłaszane "wyżej", choć "z różnym skutkiem".
Czytaj też: Deksametazon pomocny przy koronawirusie. Polski producent dla money.pl: "To lek za kilka złotych"
"Zdecydowałem się podzielić tą sprawą publicznie, ponieważ nie godzę się na takie zachowania!!! Kategorycznie!" - sprzeciwił się klient. - "Żadna osoba nie zasługuje na poniżanie tym bardziej osoby z niepełnosprawnością, co do których Wiecie, że nie staną w kontrataku, które nie odpowiedzą stanowczym NIE. Wykorzystujecie ten fakt i jest to, lekko mówiąc, nieładne!!"
- Po otrzymaniu informacji od gościa rozpoczęliśmy wyjaśnianie sprawy z licencjobiorcą restauracji, który jest bezpośrednim pracodawcą zespołu. Dodatkowo cała załoga lokalu otrzyma wsparcie w postaci szkolenia przypominającego zasady współpracy, zarządzania różnorodnością, integracji oraz zapobiegania uprzedzeniom - podkreśla Anna Borys-Karwacka.
Oburzony klient zasugerował również, że firma zatrudniła tego pracownika po to, by uzyskać z tego "profity". Za zatrudnienie osoby niepełnosprawnej można ubiegać się m.in. o zwrot kosztów wyposażenia miejsca pracy dla takiej osoby, czy też przystosowania miejsca pracy dla jego potrzeb.
Sprawdź: "Dudowe" 1400+. Fala krytyki wylała się na prezydencką ustawę o dodatku
Niekiedy też pracodawca może liczyć na częściowe dofinansowanie wynagrodzenia. Aby tak się stało, musi on prowadzić zakład pracy chronionej (czyli taki, który jest przystosowany do zatrudnienia osób z wyższymi stopniami niepełnosprawności). Procent dofinansowania jest różny - wpływa na niego orzeczony stopień niepełnosprawności. Jeżeli natomiast firma zatrudnia powyżej 25 pracowników, wtedy taki "benefit" jest zależny od rodzaju choroby oraz procentu pracowników niepełnosprawnych względem wszystkich zatrudnionych (min. 6 proc.). Poprosiliśmy przedstawicieli McDonald's o ustosunkowanie się do tego zarzutu.
- Zatrudnianie osób z niepełnosprawnościami wynika z globalnej polityki naszej firmy, która opiera się na inkluzywności i różnorodności. W naszych restauracjach od lat zatrudniamy także obcokrajowców, osoby starsze czy pracowników młodocianych. Wierzymy, że różnorodne zespoły są wielką wartością - podkreśla rozmówczyni WP Finanse.
- Pragniemy podkreślić, że pracownik, którego dotyczyła sytuacja, jest związany z restauracją od wielu lat. Bardzo cenimy jego pracę i zaangażowanie. W wyjaśnienie sytuacji dodatkowo zaangażowaliśmy osobę z działu personalnego centrali, która osobiście spotka się z pracownikiem i udzieli mu wszelkiego niezbędnego wsparcia - mówi Anna Borys-Karwacka.
- Nagłośniłem tę sprawę, bo chciałbym, żebyśmy wszyscy przemyśleli swoje zachowanie - tłumaczy Karol Kozłowski w rozmowie z WP Finanse. - Byłem w tej restauracji z 30 osobami, a jednak nikt, poza mną, nie zareagował - dodaje.
- Tak samo teraz nie chodzi mi o lajki i udostępnienia tego posta. Ludzie piszą mi: "brawo Karol", a ja zamiast tych braw chciałbym, żebyśmy częściej reagowali w takich sytuacjach - tłumaczy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie