Kluczowa godzina 11 dla całej Polski

Ministerstwo Finansów szacuje, że poziom długu do PKB nie przekroczy 54 proc. - oznajmił wiceminister Dominik Radziwiłł. O godzinie 11.51 NBP opublikował, ostatnie w tym roku, dane dotyczące fixingu z godziny 11.

Kluczowa godzina 11 dla całej Polski
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.12.2011 | aktual.: 30.12.2011 14:06

Według nich euro kosztowało 4,4168 zł, dolar był wart 3,4174 zł, franka szwajcarskiego wyceniono na 3,6333 zł, funta brytyjskiego na 5,2691 zł, a 100 jenów na 4,4082 zł. Po publikacji danych złoty gwałtownie zaczął tracić na wartości.

Dlaczego tak ważny jest kurs z godziny 11? Bo polski dług publiczny to w 1/3 zadłużenie w walutach obcych, głównie w euro i dolarze. Aby więc wyliczyć relację długu publicznego do naszego PKB, trzeba to zagraniczne zadłużenie przeliczyć na złotówki, a im wyższy kurs walut, tym do spłaty teoretycznie mamy więcej. Do tych szacunków Ministerstwo Finansów liczy właśnie fixing NBP z ostatniego dnia grudnia.

Po publikacji tych danych ostateczną wielkość długu Ministerstwo Finansów poda 31 maja 2012. Na razie są tylko wstępne szacunki.
- Szacujemy, że relacja długu publicznego w relacji do PKB nie przekroczy w tym roku 54 proc. - oznajmił na konferencji prasowej wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. Stwierdził, też, że resort nie zamierza zmieniać prognoz zadłużenia na najbliższe lata.

- Nie przekroczyliśmy progu ostrożnościowego 55 proc. W aktualizacji do "Strategii zarządzania długiem finansów publicznych", która ministerstwo opublikowało w połowie grudnia zakładano dług na poziomie 812 mld zł, co stanowi 53,7 proc. zadłużenia względem PKB. Te wyliczenia resort przygotowywał przy założeniu kursu do euro 4,35 zł - tłumaczy Aleksander Łaszek odpowiedzialny w Fundacji FOR za licznik długu - Jeśli więc fixing NBP wskazuje na kurs wyższy o 6 groszy to dług będzie wyższy zaledwie o 3 mld zł. Zapas jest więc duży - uważa ekspert.

Zarówno wyliczenia MF, jak i dr. Przemysława Kwietnia oraz Aleksandra Łaszka to tylko szacunki. Dziś niestety nikt nie wie, jak złotówka musiałaby się osłabić, abyśmy przekroczyli 55 proc. próg. Dlatego dla Ministerstwa Finansów im tańsze euro i dolar - tym lepiej. Wiadomo jednak, że przekroczenie 55 proc. progu ostrożnościowego oddala się. Po pierwsze, bo NBP i BGK stosunkowo skutecznie przez ostatnie dwa miesiące obniżały kurs naszej waluty. Po drugie, bo MF odkupiło w ostatnich tygodniach bony skarbowe o wartości ok. 4,7 mld zł, co przyczyniło się do obniżenia naszego zadłużenia w relacji do PKB o ok. 0,3 proc.

Poza tym na korzyść naszego długu działa wyższy niż zaplanowano wzrost gospodarczy. MF planował, że wyniesie on w 2011 roku 4 proc. Dziś coraz więcej analityków twierdzi, że może sięgnąć nawet 4,2-4,3 proc. Przez to zwiększy się więc baza do obliczania długu publicznego. Na dodatek mniejszy niż planowano będzie także tegoroczny deficyt budżetowy. Po listopadzie osiągnął 21,6 mld zł z 40,2 mld zł planowanych na cały 2011 rok.

Co by było, gdyby Polska jednak przekroczyła 55 proc. próg ostrożnościowy? Zgodnie z zapisami ustawowymi wstrzymano by waloryzację rent i emerytur – byłyby one podwyższane najwyżej o wskaźnik inflacji. Budżet na przyszły rok właściwie nie mógłby mieć deficytu, więc trzeba byłoby liczyć się z drastycznymi cięciami wydatków i podwyżką podatków. W połowie tego roku minister Michał Boni mówił, że w takim czarnym scenariuszu podniesiono by podatek VAT oraz zlikwidowano większość ulg podatkowych.

ministerstwo finansówzadłużeniepkb
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)