Kolejka po akcje stąd do Londynu

Z Andrzejem Klesykiem, prezesem PZU, o giełdowym debiucie rozmawiają Łukasz Wilkowicz i Aleksandra Kurowska.

Kolejka po akcje stąd do Londynu
Źródło zdjęć: © WP.PL

16.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 14:14

2 grudnia podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy ma zapaść decyzja o giełdowym debiucie PZU. Kiedy może do niego dojść?
Zgodnie z umową między Skarbem Państwa, Eureko i PZU ma zostać podjęta uchwała zobowiązująca zarząd do przedstawienia KNF prospektu emisyjnego spółki w ciągu 7 miesięcy, czyli do 2 lipca 2010 r. Równocześnie akcjonariusze ustalili, że oferta będzie skierowana do inwestorów polskich i zagranicznych. W przypadku oferty skierowanej do inwestorów amerykańskich istotna jest reguła 135 dni od zakończenia ostatniego okresu rozliczeniowego. Np. gdyby tym okresem był I kwartał 2010 r., oferta musiałaby zostać przeprowadzona najpóźniej w połowie sierpnia. Ale w takim wypadku byłoby zbyt mało czasu od 2 lipca na zatwierdzenie prospektu przez KNF i zrobienie roadshow wśród zagranicznych inwestorów.

Jaki termin jest więc realny?
Aby zadebiutować np. w lipcu, musielibyśmy przygotować prospekt szybciej i złożyć go, powiedzmy, w maju. Jest też inna możliwość: uzupełnienie prospektu na podstawie wyników za II kwartał 2010 r. Wtedy debiut byłby w październiku lub listopadzie.Zwracam uwagę, że niedawno na posiedzeniu Sejmowej Komisji Skarbu Państwa minister powiedział, że chce, aby spółka była notowana na giełdzie w połowie roku, o ile na to pozwolą warunki.

Mamy więc lipiec-sierpień i październik-listopad. Który z tych terminów jest Panu bliższy?
Zawsze lepiej jest mieć więcej czasu niż mniej. Ale skoro akcjonariusze chcą debiutu w połowie roku, to zrobię wszystko, by właśnie wtedy do niego doszło.

Czy toczą się już prace związane z debiutem, np. nad wyborem doradcy?
W normalnych warunkach prace powinny rozpocząć się dopiero po decyzji walnego zgromadzenia. Ale skoro akcjonariusze chcą debiutu w połowie roku, nie mogę czekać. Dlatego spółka w najbliższych dniach rozpocznie wybór doradcy prawnego i banku inwestycyjnego. Najbardziej pilna sprawa to kancelaria prawna, bo to w zasadzie ona pisze prospekt. Mam nadzieję, że zostanie wybrana przed 2 grudnia, a rada nadzorcza zatwierdzi ten wybór na posiedzeniu 11 grudnia.

Ile kancelarii bierzecie pod uwagę przy wyborze?
Nazw oczywiście nie podam. Maksymalnie pięć, minimalnie trzy. To muszą być najlepsze kancelarie, które mają doświadczenie zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie, bo będzie to oferta skierowana do inwestorów polskich i zachodnich.

Kiedy zostanie dokonany wybór doradcy - banku inwestycyjnego?
Na razie mogę powiedzieć tyle, że spodziewam się, że zaproszenie dla banków wyjdzie ze spółki niezwłocznie po walnym zgromadzeniu.

Biorąc pod uwagę, że jednostkowa cena akcji we wtórnym obrocie wynosi w tej chwili kilkaset złotych, czy nie byłoby korzystne przeprowadzenie splitu przed debiutem?
Rozmawialiśmy o tym, ale ze względu na fakt, że zarząd jest trzyosobowy, a przed sobą mamy najważniejszy proces w historii spółki, czyli IPO, uznaliśmy, że wszystko - cokolwiek mogłoby zaszkodzić lub spowodować wzrost ryzyka dla debiutu giełdowego - jest z definicji odrzucane.

Split byłby jednak zachętą dla drobnych inwestorów.
Może ktoś powie, że to duży poziom arogancji, ale uważam, że PZU to tak fenomenalna spółka, że z popytem nie będzie problemu. Moim zdaniem, kolejka po akcje ustawi się stąd aż do Londynu. Zwrócę tylko uwagę, że nie ma takiej firmy w Polsce, szczególnie w sektorze instytucji finansowych, która mieściłaby się w pierwszej dziesiątce europejskich firm ze swojej branży. A PZU z pewnością się mieści.

W takim razie, ile jest warte?
Teraz już nie mogę o tym mówić.

Jeszcze niedawno Pan się nie wzbraniał.
Mówiłem, że roczne zyski PZU powinny kształtować się między 3 a 3,5 mld zł. Więc jak weźmiemy mnożnik między 8 a 12, mamy szacunek wartości spółki (24-42 mld zł - red.).

Jakie cele stawia Pan sobie, jeśli chodzi o wartość rynkową PZU?
Moją ambicją jest to, żeby w momencie debiutu PZU było "na pudle" w rankingu krajowych spółek finansowych notowanych na GPW. Chciałbym, żeby nie było to miejsce trzecie, czyli żebyśmy się znaleźli przed jednym z dwóch największych banków (największe są Pekao i PKO BP - uwzględniając emisję tego drugiego - kapitalizacja każdego wynosi około 47 mld zł - red.). Czy bierze Pan pod uwagę, że Skarb Państwa mógłby zejść poniżej 50 proc. w PZU? Przyszłoroczny budżet państwa jest bardzo napięty, a prywatyzacja będzie mieć duże znaczenie.
Nie było o tym na razie dyskusji. Ale spółka musi się przygotowywać do IPO w taki sposób, że jeśli którykolwiek z akcjonariuszy postanowi sprzedać więcej akcji, to będzie to jego suwerenne prawo i będzie miał taką możliwość.

Pana zdaniem, decyzja resortu skarbu o zejściu poniżej 50 proc. byłaby dla PZU dobra czy nie?
Wydaje mi się, że w długim okresie zejście przez państwo poniżej 50 proc. byłoby korzystne. MSP mogłoby przecież zagwarantować sobie decydującą rolę w statucie.

Jak w Orlenie?
Tak.

Z jakiego punktu widzenia zmniejszenie udziału Skarbu Państwa byłoby korzystne?
Gdy rozmawiałem z szefami dużych ubezpieczycieli o ewentualnej współpracy w jakiejś perspektywie, zawsze słyszałem, że żadnego łączenia sił nie będzie, dopóki będziemy firmą państwową. Oczywiście to było wtedy, gdy "państwowe" było traktowane jako złe. Niedługo potem, po dokapitalizowaniu sektora finansowego, co drugi duży europejski bank stał się państwowy. Wydaje mi się jednak, że lepiej, by PZU nie miało łatki "firmy państwowej" - ze wszystkimi dobrymi i złymi tego aspektami.

Spodziewa się Pan, że obecni akcjonariusze finansowi, jak JP Morgan czy BRE Bank, wykorzystają IPO do sprzedaży akcji PZU?
Nie było żadnych rozmów na ten temat, ale gdy akcje zostaną zdematerializowane, akcjonariusze ci zyskają pełne prawo do ich sprzedaży lub kupna. Mam nadzieję, że część z nich będzie chciała dokupić akcji, a nie sprzedawać.

Jak wyobraża Pan sobie debiut spółki?
Mam nadzieje, że będzie bardzo duża redukcja zapisów i że debiut będzie udany. Jako zarząd będziemy przekonywać inwestorów, że wartość spółki będzie z roku na rok wzrastała.

Co z inwestorami indywidualnymi? Jakie mogą być proporcje między transzami? Czy mogą liczyć na cenę z dyskontem w stosunku do ceny dla instytucji?
To pytanie do Skarbu Państwa, bo zgodnie z umową z Eureko to on jest odpowiedzialny za alokację akcji. Z tego, co wiem, nie było na ten temat jeszcze większych dyskusji. W porozumieniu jest zapisane, że sposób alokacji nie może wpływać negatywnie na cenę. Będzie to więc dosyć ciekawa gra: jak zmaksymalizować cenę, a równocześnie zachęcić inwestorów indywidualnych. Polacy z całą pewnością wezmą udział w ofercie publicznej także poprzez otwarte fundusze emerytalne, które - jak sądzę - mogą odegrać ogromną rolę.Trudno będzie w pełni zadowolić wszystkie zainteresowane strony, ale pamiętajmy, że to będzie najbardziej skomplikowana prywatyzacja w Polsce. Po pierwsze - w spółce już jest inwestor "prawie strategiczny", kontrolujący bardzo znaczący pakiet akcji. W ostatnich prywatyzacjach nie było takich przypadków. Są też już inwestorzy mniejszościowi, bardzo często profesjonalni. Poza tym nie mówimy o emisji akcji, ale o sprzedaży już istniejących walorów. W dodatku podmioty sprzedające są dwa: spółka celowa Kappa
i Eureko, prywatyzację nadzorować zaś będzie ten akcjonariusz, który sam akcji nie sprzedaje, czyli Skarb Państwa. No i na koniec: zarząd spółki jest tylko trzyosobowy.

Na walnym zgromadzeniu ma być zmieniony statut, co umożliwi poszerzenie zarządu.
Ale zmiana musi być zatwierdzona przez KNF. To może trochę potrwać. Jeśli doliczymy do tego czas na rejestrację zmian w sądzie, zwołanie kolejnego walnego zgromadzenia w celu wyboru nowej rady nadzorczej i w końcu na powołanie nowych członków zarządu - to niewykluczone, że kierownictwo spółki będzie powiększone dopiero za kilka miesięcy.

Chyba że debiut się przesunie. Co mogłoby być powodem do zmiany terminu?
Nie biorę tego pod uwagę. W umowie jest zapisane, że Eureko może raz zawetować IPO, jeśli wycena spółki spadnie poniżej 25,25 mld zł. Wtedy debiut musiałby być przesunięty przynajmniej o pół roku. Ale jeśli nastrój na rynkach się nie zmieni, jestem optymistą co do wyceny.

Ugoda między rządem a Eureko z jednej strony porządkuje sytuację, z drugiej - uszczupla dostępne środki o 12,75 mld zł, jakie PZU wypłaci w postaci dywidendy. Jak to wpływa na wcześniej zapowiadane przez PZU przejęcia innych graczy z rynku ubezpieczeń?
Po wypłacie 12,75 mld zł dywidendy, akcjonariusze mogą wypłacić jeszcze między 25 a 45 proc. zysku za ten rok. Załóżmy, że będziemy mieć 3,7 mld zł zysku jako grupa kapitałowa. 40 proc. z tego zysku to 1,75 mld zł, z czego 750 mln zł będzie wypłacone już wcześniej w formie zaliczki - w ramach wspomnianych 12,75 mld zł.Po wypłacie pieniędzy na koniec roku będziemy mieć 9,5-10,5 mld zł kapitału. Na bieżącą działalność potrzebujemy 3,5 mld zł kapitału regulacyjnego. A więc wciąż mamy do dyspozycji kilka miliardów i co kwartał ta kwota będzie się zwiększać. Ponadto możemy zebrać tzw. kapitał hybrydowy, np. poprzez dług podporządkowany - co najmniej miliard euro. W efekcie nasza "siła rażenia" przekroczy 2 mld euro, a za to można już kupić firmę z drugiej dziesiątki europejskiego rynku. 3,7 mld zł zysku na koniec 2009 r. to realny wynik?
Uważam, że tak. Mógłby być oczywiście wyższy, gdybyśmy się zdecydowali na jakieś zabiegi księgowe. Ale ja nie będę kreował wyników, np. rozwiązując rezerwy. I tak możemy mieć najlepszy wynik w historii.

Jakie zakupy są w zasięgu PZU? Od kilku miesięcy mówi Pan o zakupie środkowoeuropejskich spółek ubezpieczeniowych AIG. Ostatnio pojawiła się możliwość odkupienia firm należących do KBC czy ING.
ING i KBC są w podobnej sytuacji. Ale przyjrzyjmy się temu bliżej. Dobra wiadomość jest taka, że ING musi sprzedać część aktywów. Ale zła, że ma to się stać do końca 2013 r. Mówimy więc o dość odległej perspektywie.

Czy jest realne sfinalizowanie jakiejkolwiek transakcji przed IPO? Np. dotyczącej AIG albo którejś firmy ze Wschodu?
Przed i w czasie IPO będziemy interesować się tylko i wyłącznie dużymi transakcjami. Jeśli chodzi o firmy działające na pojedynczych rynkach, wymagałoby to zbyt dużo czasu i uwagi zarządu. Uwagi, którą musimy skupiać przede wszystkim na doprowadzeniu do debiutu.

Czy jest szansa na taką dużą transakcję?
Walczymy.

Ilu firm może to dotyczyć?
Jednej, ciągle tej samej.

AIG?
Tak.

Jak wygląda wynik grupy po trzech kwartałach?
Jest bardzo dobry, ale niektóre tendencje układają się inaczej, niż myślałem. Mamy np. ogromny wpływ rent i rezerw na wynik techniczny. W ubezpieczeniach majątkowych powoduje to spadek wyniku technicznego, choć całkowity zysk jest wyższy dzięki dobrym wynikom z lokat.

Skąd wyższe rezerwy? One nie dotyczą umów z tego czy z ubiegłego roku. Musieliśmy bardzo podwyższyć rezerwy na polisy komunikacyjne sprzed trzech-pięciu lat. Okres ochronny dla roszczeń z OC powoduje, że ktoś nawet po pięciu czy siedmiu latach może je zgłosić. To jest częste szczególnie w przypadku wypadków za granicą.

Co z udziałem PZU w rynku? Nadal spada?
Na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych stale spada, ale wolniej niż w poprzednich okresach. W planach mamy zatrzymanie spadku w okolicach 2011 r. W ubezpieczeniach majątkowych wypadamy przyzwoicie. W korporacyjnych mamy spadek, ale to świadomy wybór. Część z nich, zwłaszcza ubezpieczenia flot, była całkowicie nierentowna.

Niedługo minie rok od uruchomienia kanału direct. Jakie są efekty, a jakie poniesiono koszty?
Koszty właściwie żadne, bo tę działalność prowadzi dla nas Inteligo. Dla PZU direct nie jest kluczowym kanałem sprzedaży. Istotne jest jednak to, że klienci, którzy preferują zakupy przez Internet i telefon, mogą tą drogą kupić polisę PZU. Trzeba pamiętać, że wykorzystujemy efekt skali - jedna nasza kampania reklamowa pomaga nam pozyskać większą liczbę klientów, niż firma stricte directowa pozyskuje w ciągu roku.

Dziękujemy za rozmowę.

PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)