Komentarz poranny
Wczorajsze kolejne już zapewnienia Bena Bernanke o potrzebie zachowania niskich stóp procentowych w USA na niedługo starczyły wspólnej walucie by umocnić się wobec dolara. Na swoim wczorajszym wystąpieniu przed Kongresem, tym razem nieco chłodniej wypowiedział się na temat ożywienia gospodarczego w USA, o którym tak chętnie opowiadał jeszcze parę wystąpień wcześniej.
25.02.2010 | aktual.: 25.02.2010 09:37
Rynek zagraniczny
Wczorajsze kolejne już zapewnienia Bena Bernanke o potrzebie zachowania niskich stóp procentowych w USA na niedługo starczyły wspólnej walucie by umocnić się wobec dolara. Na swoim wczorajszym wystąpieniu przed Kongresem, tym razem nieco chłodniej wypowiedział się na temat ożywienia gospodarczego w USA, o którym tak chętnie opowiadał jeszcze parę wystąpień wcześniej.
Po raz kolejny przyznał, że gospodarka USA wciąż potrzebuje niskich stóp procentowych by wspierać ożywienie gospodarki po wygaśnięciu pakietów stymulujących. Bernanke podkreślał, że trwały wzrost zależy od konsumpcji w sektorze prywatnym, a ta póki co wzrasta w umiarkowanym tempie. Szef Fed powiedział zatem, że wciąż słaby rynek pracy oraz brak presji inflacyjnej pozwala Fed utrzymywać główną stopę procentową w zakresie 0-0,25 proc. przez (osławiony już) "dłuższy okres czasu". Powtórzył również, że ostatnia podwyżka stopy dyskontowej miała na celu wyłącznie normalizację sytuacji na rynku międzybankowym i nie jest wynikiem zmiany perspektyw gospodarczych, które mogłyby pociągnąć za sobą podwyżkę benchmarkowej stopy procentowej.
Wczorajsza wypowiedź wystarczyła inwestorom by amerykańskie indeksy zamknęły się na plusach, czego nie można już powiedzieć o sesji azjatyckiej, podczas której obserwować można było kolejną falę umocnienia dolara wobec euro. Wszystko za sprawą zapowiedzi agencji ratingowych Moody’s oraz Standard&Poor’s o możliwej kolejnej obniżce ratingu dla greckiego długu. Na rynku wyraźnie rośnie obawa o to, że eskalacja "greckiego problemu" spowoduje problemy w innych krajach regionu.
Dziś przed południem ponownie w centrum uwagi znajdzie się niemiecka gospodarka, gdzie opublikowana zostanie liczba osób, które w lutym znalazły pracę. W styczniu po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z pierwszym od czerwca 2009 wzrostem liczby zatrudnionych w niemieckiej gospodarce. Gdyby podobny odczyt miał miejsce również dzisiaj, na co wskazują prognozy (18 tys. nowych miejsc pracy), byłby to dobry dla rynku sygnał, który rozczarowany został poniedziałkową publikacją indeksu instytutu Ifo. Decyzje bowiem w przedsiębiorstwach o zatrudnieniu nowych pracowników podejmowane są w oparciu o postrzeganie przyszłych realiów gospodarczych. Sprawą budzącą wątpliwości jest jednak słaba historyczna skuteczność prognoz analityków w odniesieniu do opisywanej prognozy. Godzinę później będziemy mieć do czynienia z odczytami indeksów odzwierciedlających koniunkturę gospodarczą w Strefie Euro w mijającym miesiącu. Nie powinny mieć one jednak większego wpływu na rynek. Z najważniejszymi dziś wydarzeniami mieć będziemy do
czynienia dopiero popołudniu, gdzie przed sesją amerykańską poznamy cotygodniową liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz zamówienia na dobra trwałego użytku w styczniu. Można się zatem spodziewać, że to właśnie te dane decydować będą o dzisiejszych popołudniowych ruchach na głównej parze walutowej oraz nastrojach na otwarciu amerykańskiej sesji.
Nie da się jednak ukryć, że coraz gorzej technicznie wygląda sytuacja na głównej parze walutowej świata pod kątem dalszych wzrostów. Szczególnie niepokojącym są obserwowane we wtorek oraz wczoraj szybkie wzrosty eurodolara oraz natychmiastowe jego spadki, co świadczy o wciąż słabej stronie popytowej na opisywanym rynku. Najważniejszym obecnie poziomem jest ostatnie minimum w okolicach 1,3445, która obecnie jest najbliższym poziomem gdzie ponownie uaktywnić ma szansę się popyt na wspólną walutę.
Rynek polski
Przy pustym kalendarzu makroekonomicznym w rodzimej gospodarce, złoty pozostaje wyłącznie pod presją wydarzeń na rynkach światowych. Wprawdzie aprecjacja złotego w długim okresie wydaje się być niezagrożona, jednak w krótkiej perspektywie niebezpieczeństwem dla złotego są szczególnie doniesienia z Grecji, które kształtują obecnie poziomem awersji do ryzyka na rynkach światowych.
AMB Consulting