Koniec wielkopolskiej marki odzieżowej? Są wnioski o upadłość Sunset Suits

Powoli zmniejsza się też sieć sklepów należących do znanej marki. W Poznaniu, gdzie spółka ma siedzibę, garnitury spod znaku zachodzącego słońca można kupić jeszcze tylko w jednym centrum handlowym, a w kraju zostało 40 sklepów.

To jednak nie wszystkie kłopoty firmy, która ubierała kiedyś polskich olimpijczyków. Na rozstrzygnięcia czekają dwie sprawy sądowe. Jedna z nich dotyczy prawie 3 tysięcy pracowników firmy.

- Sunset Suits ma wielu wierzycieli, którzy nie są zaspokajani, dlatego zarząd naszej firmy podjął decyzję o złożeniu wniosku o upadłość spółki - tłumaczy Michał Bobik z firmy windykacyjnej Pragma Inkaso, jednego z wierzycieli wielkopolskiej spółki.

Jak się dowiadujemy, ta znana firma odzieżowa nie dotrzymywała zaproponowanego przez siebie harmonogramu spłaty zadłużenia i stąd wniosek o upadłość.

Oprócz wniosku Pragmy Inkaso w sądzie upadłościowym leżą też wnioski skierowane przez trzy galerie handlowe chcące odzyskać swoje pieniądze.
∨ Czytaj dalej
Reklama
- Żadnych decyzji w tych sprawach jeszcze nie podjęto - usłyszeliśmy w poznańskim sądzie upadłościowym.

Na ile poważne są kłopoty Sunset Suits? Puls Biznesu podaje, że według raportu Sunset Suits Holdings (spółki matki wielkopolskiej firmy) za rok 2010 firma do 2013 roku ma spłacić bankom 6,4 mln dolarów, a do tego mogą dojść jeszcze 3 mln dolarów odsetek, a to i tak nie wszystkie zaległości. O swoje upomina się również fiskus.

Przed Sądem Rejonowym Poznań Stare Miasto toczy się także proces karno-skarbowy przeciwko założycielowi marki za umyślne niepłacenie podatków. Wcześniej w 2004 skarbówka była wyrozumiała dla prezesa Sunset Suits i umorzyła podatek w wysokości 14,5 mln zł.

- Sytuacja spółki od około dwóch lat jest trudna. Wyniki finansowe są złe i spółka przynosi straty. Zamierzamy jednak dalej prowadzić działalność handlową - zapowiada Mirosław Kranik, członek rady nadzorczej Sunset Suits.

Sposobem wyjścia na prostą ma być budowa sieci franczyzowej. Dzięki temu spółka wykorzysta swoje najcenniejsze dobro, czyli markę. Mirosław Kranik zdaje sobie jednak sprawę, że dalsza działalność firmy odzieżowej, którą budował od podstaw, zależy od rozmów z wierzycielami. Jeśli ci dadzą czas garniturom spod znaku zachodzącego słońca, to logo firmy nie zniknie z krajowego rynku.

Więcej we wtorkowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego"