Koniec z fikcyjnymi etatami na uczelniach
Nazwiska znanych profesorów często znajdują się na liście etatów kilku uczelni. Tak naprawdę wykładowcy nie prowadzą zajęć, tylko firmują uczelnię swym nazwiskiem. Ministerstwo chce z tym walczyć.
27.05.2009 | aktual.: 27.05.2009 13:30
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego właśnie sprawdza, czy nauczyciele akademiccy - pracując na kilku etatach - nie zaniedbują obowiązków wobec studentów. Resort gromadzi oświadczenia uczelni na temat wieloetatowości naukowców - ustalił "Dziennik Polski".
"Wpłynęło dopiero około stu odpowiedzi, głównie z mniejszych szkół" - mówi Bartosz Loba, rzecznik ministerstwa.
"Informacje te pokażą skalę zjawiska, a są nam potrzebne w związku z planowanymi zmianami w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym" - dodaje.
Według Bartłomieja Banaszaka, przewodniczącego Parlamentu Studentów, docierają w tej sprawie sygnały od studentów z różnych uczelni. Wskazują oni, że wykładowcy nieraz opuszczają zajęcia i zaniedbują pracę naukową.
"Znane nazwiska często tylko firmują prywatne szkoły, które dzięki temu mogą przyciągnąć więcej studentów. Później okazuje się, że profesorowie na wykładach pojawiają się dwa razy w semestrze, a zajęcia prowadzą ich asystenci" - mówi Banaszak.