Konsul w Sewastopolu: były groźby podpalenia placówki i ataków na pracowników
Wielokrotnie grożono, że konsulat zostanie podpalony, a jego pracownicy
zostaną zaatakowani - tak powody ewakuacji placówki tłumaczy w rozmowie z PAP konsul generalny RP w
Sewastopolu na Krymie Wiesław Mazur. Jak dodał, w przeszłości też zdarzały się antypolskie
incydenty.
10.03.2014 | aktual.: 10.03.2014 08:36
O ewakuacji polskiego konsulatu w Sewastopolu poinformował w sobotę szef MSZ Radosław Sikorski. Powodem - jak tłumaczył - były utrzymujące się niepokoje ze strony rosyjskich sił. Obowiązki konsulatu w Sewastopolu przejęła polska placówka w Odessie.
Jak podkreślił Mazur w niedzielnej rozmowie z PAP, sytuacja na Krymie jest bardzo trudna. "Krym został praktycznie zablokowany, nikogo nie wpuszczają, nie wpuszczono konsula generalnego Turcji. Władze Krymu i Sewastopola nie uznają władz w Kijowie, nie liczą się z żadnymi organizacjami międzynarodowymi, robią, co chcą" - ocenił polski konsul.
Dodał, że w czwartek w pobliżu konsulatu jego pracownicy doliczyli się 15 wojskowych Kamaz-ów i 22 mniejszych pojazdów. Ostatnio groźby m.in. podpaleń konsulatu, czy ataków na jego pracowników na tyle się nasiliły, że podjęta została decyzja o ewakuacji.
"Doszliśmy po pierwsze do wniosku, że nie jesteśmy w stanie normalnie wykonywać naszej pracy, po drugie ja, jako szef placówki, musiałem zadbać o bezpieczeństwo moich współpracowników" - podkreślił konsul. Obecnie wszyscy pracownicy konsulatu, wraz z rodzinami opuścili Sewastopol; także dokumenty placówki zostały wywiezione z tego miasta.
"Nasza placówka jest mała - poza mną jest jeszcze dwóch zastępców. Wiadomo, że nie opuściłbym placówki do momentu, kiedy wszyscy pracownicy nie byliby ze mną. W ostatnich dniach było już do tego stopnia niebezpiecznie, że wszystkich pracowników, wraz z rodzinami, wziąłem do siebie do rezydencji. Mieszkaliśmy razem, żeby się czuć bezpiecznie, ponieważ w normalnych domach, blokach byliby bezbronni - byle chuligan, byle wariat mógł zrobić krzywdę, a pojawiało się ich coraz więcej" - mówił Mazur.
Dyplomata zaznaczył przy tym, że punkt przyjmowania wniosków wizowych w Symferopolu na Krymie działa normalnie. "Problem tam był podstawowy - nie działały telefony i internet. Zostały jednak ponownie włączone. Oprócz tego - za zgodą i akceptacją dyrektora Departamentu Konsularnego każdy mieszkaniec Sewastopola i Krymu może w każdym konsulacie na terenie Ukrainy starać się o wizy" - zapewnił konsul.
Ewakuacja konsulatu jest tymczasowa. "Jeżeli będzie decyzja, że wracamy do pracy, w ciągu dwóch dni jesteśmy w stanie uruchomić konsulat na nowo, do normalnej, codziennej pracy" - zapewnił Mazur.
Według niego, incydenty przed polskim konsulatem zdarzały się już wcześniej. "Konsulat generalny RP w Sewastopolu był jedyną placówką konsularną Unii Europejskiej, w związku z powyższym wszystkie incydenty, jeżeli np. ktoś chciał zorganizować manifestację: antypolską, antyunijną, antynatowską, odbywały się przed naszym konsulatem" - mówił Mazur.
"Nasilenie się tych manifestacji, głównie prorosyjskich organizacji, rozpoczęło się od kwietnia, kiedy wyrażano zdziwienie, że my posądzamy Rosjan o mord w Katyniu. Były wówczas manifestacje, łącznie z paleniem opon i koktajlami Mołotowa. Obrażono mnie osobiście, żebym się wynosił, były groźby, że konsulat obrzucą fekaliami, że każde dziecko w Sewastopolu wie, jak się robi koktajl Mołotowa. Także to zagrożenie bywało, tylko wcześniej było incydentalne, słowne" - zaznaczył polski dyplomata.
W niedzielę wybuchły w Sewastopolu zamieszki między zwolennikami i przeciwnikami Rosji. Doszło do nich pod koniec proukraińskiej uroczystości z okazji 200. rocznicy narodzin ukraińskiego poety Tarasa Szewczenki. Rosyjskie wojska przejęły również kontrolę nad ukraińskim posterunkiem straży granicznej na zachodzie Autonomicznej Republiki Krymu.
Rosyjskie wojska zaczęły zajmować południowy region Ukrainy 11 dni temu. Dotychczas udało się uniknąć rozlewu krwi. W sobotę ukraiński minister obrony Ihor Teniuch poinformował, że Rosja skoncentrowała na Krymie 18 tysięcy żołnierzy. Zgodnie z umowami dwustronnymi Rosja może mieć na Ukrainie tylko 12,5 tys. wojskowych.
(AS)