Kontraktowa przepychanka nic nie zmieniła
Piątkowa sesja miała swoją niepowtarzalną specyfikę. To jeden z tych czterech dni w roku kiedy wygasają kontrakty terminowe, więc najpierw trwa długie wyczekiwanie, a ostatnia godzina przynosi nieskoordynowane ruchy rynku w dowolną stronę.
17.12.2010 17:42
Obrót do godziny „zero” na WIG20 sięgał niecały miliard, a w ciągu ostatnich 60 minut jego wartość zwiększyła się ponad 3,5-krotnie przy czym tym razem nawet minimalnie nie wpłynęło to na końcowe zamknięcie indeksu.
Koniec tygodnia przyniósł kilka ciekawych informacji makro. Rynki wszystkie zlekceważyły, ale dla rynkowych fundamentalistów były to prawdziwe perełki. Po pierwsze niemiecki indeks IFO wzrósł kolejny miesiąc z rzędu i jest na historycznie rekordowym poziomie 109,9 pkt. Indeks rośnie nieustannie od marca 2009 można go uznać za swoisty barometr hossy i gdy pojawią się na nim spadki część graczy ucieknie z rynku. Ciekawym jest, że obecnie ma on wartość wyższą od notowanych nawet w 2007 roku, kiedy wydawało się że niemieccy przedsiębiorcy mieli przed sobą wizję nieustannego rozwoju.
Teraz optymizm jest jeszcze większy, co powoli zaczyna skłaniać do konktrariańskiego punktu widzenia. Dobre perspektywy niemieckiej gospodarki to dobra informacja dla polskiego przemysłu, który spełnia rolę poddostawcy. Nie dziwi zatem, że produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła o 10 proc., a więc ponownie była wyraźnie lepsza niż oczekiwania. Roczna dynamika wzrostu produkcji w 2011 roku zwolni chociażby przez efekty bazy, ale i tak jest zapowiedzą znakomitego czwartego kwartału bieżącego roku. Pozytywnie o Polsce wypowiedziała się też agencja Moody’s, według której deficyt jest umiarkowany, a dług publiczny pod kontrolą.
W Stanach jedyną informacją był indeks wskaźników wyprzedzających (LEI), który wzrósł o 1,1 proc. Wzrost był największy od ośmiu miesięcy, więc sugeruje że kolejne 3-6 miesięcy dla gospodarki USA powinny być wzrostowe, jednak rynki nie traktują poważnie tego przez fakt, że jego historyczna trafność pozostawia wiele do życzenia.
Rynek jako całość praktycznie nie odczuł efektu trzech wiedźm, ale wygasanie grudniowych kontraktów miało szczególne znaczenie dla dwóch spółek. Bioton opuszcza grono największych, a na jego miejsce wchodzi grupa energetyczna Tauron. Reakcje inwestorów w obu przypadkach były skrajnie różne. Farmakologiczna spółka spadła na swoje historyczne minima, a akcje Tauronu sięgnęły maksimów. Obydwie reakcje wydają się przesadzone, więc to dość dobry moment dla szybkiego kapitału na osiągnięcie zysków przez granie na neutralizację tych ruchów.
Tydzień kończymy kosmetycznym spadkiem WIG20, który w międzyczasie wyznaczył kolejne rekordy. Na nowy tydzień nie mają one większego znaczenia, bo im bliżej świąt tym mniej kapitału, mniej zmienności i aktywności. Wydaje się, że obecne poziomy odpowiadają wszystkim zainteresowanym, więc najbliższy tydzień nie powinien przynieść istotnych zmian.
Paweł Cymcyk
A-Z Finanse