Korek na granicy. 800 ciężarówek czeka na odprawę
Do 44 godzin wydłużył się w czwartek rano czas oczekiwania na odprawę ciężarówek, które stoją w kolejce przed polsko-białoruskim przejściem granicznym w Bobrownikach. W kolejce czeka 800 ciężarówek - podała podlaska KAS. Tiry są prześwietlane skanerami RTG, otwierane, by sprawdzić zgodność towaru z deklaracją w dokumentach.
W środę wieczorem czas oczekiwania wynosił 39 godzin, w kolejce czekało 710 tirów, które stały na drodze krajowej nr 65 na długości 16 km.
Ciężarówki prześwietlane skanerami RTG
Aby usprawniać ruch na dojeździe do przejścia w Waliłach Stacji obowiązuje strefa buforowa.
W ciągu ostatniej dwunastogodzinnej zmiany służby odprawiły 170 ciężarówek. Takie mniejsze niż wcześniej liczby odprawionych samochodów związane są z tym, że służby nie tylko sprawdzają dokumentację, ale też - jak wyjaśniła KAS - kontrolują ciężarówki i sprawdzają, czy nie są w nich przewożone towary objęte zakazami wywozu do Rosji i na Białoruś. Ciężarówki są prześwietlane skanerami RTG, otwierane, by sprawdzić zgodność towaru z deklaracją w dokumentach.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Zamknięcie granicy z Białorusią? "Wbrew pozorom ucierpiałby handel z Chinami"
Od ponad czterech miesięcy Bobrowniki są jedynym w województwie podlaskim drogowym przejściem granicznym obsługującym ruch towarowy z Białorusią. 9 listopada 2021 r., z powodu trudnej sytuacji przygranicznej związanej z kryzysem migracyjnym, zawieszono do odwołania ruch graniczny w obu kierunkach na sąsiednim przejściu w Kuźnicy.
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki mówił, że Polska namawia europejskich partnerów do wprowadzenia dalszych ograniczeń w handlu wobec Rosji i czeka na głos KE. Podkreślał również, że każdy TIR na granicy polsko-białoruskiej jest sprawdzany, czy nie przewozi materiałów o charakterze tzw. podwójnego przeznaczenia, czyli mogących być używanymi w celach militarnych.
Przewoźnicy piszą do premiera: grozi nam bankructwo
Jak zaznaczył prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek, w mediach pojawiły się apele o zamknięcie granicy i wstrzymanie wymiany towarowej.
Ocenił, że utrzymanie firm przewozowych jest coraz trudniejsze nie tylko ze względu na wojnę u naszego wschodniego sąsiada, ale też ze względu na wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw w wyniku niekorzystnych zmian podatkowych wprowadzonych w Polskim Ładzie, wzrostu cen paliw czy wdrożenia Pakietu Mobilności.
- Z drugiej strony mamy pytania od kontrahentów z całej Europy, kiedy ich towar, który nie jest objęty sankcjami, zgodnie z umową trafi do miejsc przeznaczenia - wskazał. - Rozumieją dramat narodu ukraińskiego, ale nie można oczekiwać, że nie będą wykonywać zawartych dawno umów na przewóz towarów, bo zapłacą drakońskie kary umowne, ponadto bezpowrotnie stracą klientów. W obu przypadkach doprowadzi to do ich bankructwa - powiedział.
O tym wszystkim napisaliśmy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Apelujemy w nim o wsparcie polskich przewoźników, w przeciwnym razie przegrają konkurencyjną walkę na rynku Unii Europejskiej, a z nimi przegra polska gospodarka - ocenił.