Korporacyjna nowomowa
Dynamiczna optymalizacja lub derekrutyzacja to zwolnienie z pracy. Finałowanie – wycofywanie się z rynku. A nieuzyskanie niezbędnych poziomów monetaryzacji oznacza bankructwo. Żeby przeżyć w korporacyjnej dżungli należy nauczyć się jej języka.
21.07.2011 | aktual.: 27.04.2012 12:08
Według brytyjskiego dziennika „Financial Times”, słynna (i tylekroć wyśmiewana) „derekrutacja” dawno wyszła już z mody. Dziś wylanie z firmy to „dynamiczna optymalizacja”. Brzmi świetnie, nieprawdaż? Gdy jedna z czytelniczek „FT” usłyszała to eleganckie wyrażenie, myślała raczej o awansie niż o zwolnieniu z pracy. Menedżer ds. zasobów ludzkich (następny językowy koszmar) szybko jednak pozbawił kobietę złudzeń. „Zamierzamy stworzyć pani lepsze warunki ze skutkiem natychmiastowym. Pozwalamy pani odejść, by skuteczniej mogła pani wykorzystać swój talent i umiejętności, a tym samym umożliwić sobie rozwój kariery i poszerzyć możliwości” – powiedział HR-owiec, wręczając pracownicy wypowiedzenie. Oto wyrafinowanie i klasa prawdziwego angielskiego dżentelmena!
Przodują Amerykanie i Anglicy
Brytyjczycy mają „dynamiczną optymalizację”, natomiast za oceanem furorę robi czasownik „finałować”. Pierwszy użył go latem 2008 roku amerykański dostawca usług internetowych AOL, oznajmiając, że wycofuje się z tych swoich serwisów, które „nie uzyskały niezbędnych poziomów monetaryzacji”. Czytaj: okazały się nierentowne, przyniosły stratę. Jak dalece niezrozumiały jest korporacyjny bełkot, niech świadczy wypowiedź pewnego ekonomisty Banku Światowego, który w wywiadzie dla BBC World Service stwierdził: „W naszym podstawowym modelu, jest tu pozytywny aspekt, który... odpowiada drugiej stronie aspektu negatywnego, w pewnego rodzaju przeciwnym kierunku”.
Tymczasem próbkę ekstremalnie irytującego komunikatu zafundowała klientom Driving Standards Agency. Dzwoniący na infolinię DSA słyszeli wiadomość: „Dziękujemy za telefon. Spodziewany czas oczekiwania na połączenie jest... dłuższy, niż – według nas – gotów jesteś czekać. Szanując twój czas i cierpliwość, a także biorąc pod uwagę konieczność poniesienia kosztów, przerywamy połączenie”. I rzeczywiście się rozłączali. *Mainstream, event, feedback? *
A może po prostu - główny nurt, wydarzenie, odpowiedź? Kiedy użycie żargonowych słówek rodem z Harvard Business School jest uzasadnione, a kiedy irytuje i sprawia, że wychodzisz na niezbyt rozgarniętego pracownika lub szefa?
Marta nigdy nie mówi o sile spokoju, opanowaniu, trzymaniu nerwów na wodzy, ale o zarządzaniu emocjami - cały czas. Kasia brutalne zwolnienie z pracy zastępuje łagodniej brzmiącą derekrutacją. Roman woli amerykański feedback niż swojską informację zwrotną czy zwyczajnie odpowiedź. Natomiast Łukasz jara się - a więc podnieca - tym, że jest na stendbaju, czyli w pełnej gotowości w systemie 24/7/365 (24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i 365 w roku). Z kolei Rafał to typowy ketman - pracownik spalony, lecz nie do ruszenia, bo chroniony przez szefa. Czy się to nam podoba, czy nie, deadline już dawno wyrugował termin realizacji, sajgon - nawał obowiązków, a backup - osobę na zastępstwo. I już nikogo nie spisujemy na straty, tylko wylistowujemy na losty. A klientowi becalujemy, choć ładniej byłoby mu po prostu zapłacić. Możemy oczywiście się zżymać na ten współczesny żargon menedżerski, machać Ustawą o języku polskim, która jednoznacznie mówi, że do ochrony ojczystej mowy są zobowiązane wszystkie instytucje i
organizacje uczestniczące w życiu publicznym.
Ale co to da? Żadna korporacja naszym protestem nie przejmie się ani trochę. Skoro więc nie można powstrzymać ekspansji nowej wersji naszego języka, może lepiej zacząć się nim posługiwać? A może iść pod prąd - i nigdy, przenigdy nie splamić się żadnym resetem (odpoczynkiem), paradygmatem (filozofią działania) czy dywersyfikacją (różnorodnością np. oferty)? Biegłość w korporacyjnej nowomowie ma pokazać, że jesteśmy w mainstreamie, czyli w trendzie w branży dominującym. A ci, którzy nie rozumieją modnych słówek, nie potrafią się upgrade’ować, czyli unowocześniać. Za karę mogą nie zostać zaproszeni na event (czytaj: imprezę integracyjną lub wspólne wyjście z kumplami z biura na piwo). Z drugiej strony - nadużywanie takich określeń, jak empowerment (zwiększanie zaangażowanie pracowników), masz calla (ktoś do ciebie dzwoni) czy know how (wiedza), świadczy o tym, że jesteśmy snobami. Że ulegamy instynktom stadnym. Że nie ma w nas krztyny indywidualizmu. Że nie mamy odwagi mówić własnym głosem.
Ken Langdon - trener, a może lepiej: szkoleniowiec - w swej książce "Błyskotliwa kariera" ostrzega: "Powinieneś orientować się w najnowszej modzie. Nie przesadź z tym, bo twoi przełożeni mogą ci zarzucić menedżerską paplaninę zamiast praktycznych rozwiązań. W związku z tym słowo holistyczny jest niebezpieczne, a e-łańcuch dostaw nadaje się tylko dla osób, które potrafią to wyrażenie rzeczywiście wytłumaczyć, posługując się przykładami ze swojej firmy". Złoty środek W jakim stopniu używać żargonu biznesowego, a które bzdurne, chociaż modne słówka odrzucić?
Ogólna zasada jest taka: Orientować się w biznesowych trendach językowych.
• Używać terminów, które ułatwiają komunikację, a nie mają (jeszcze) polskich odpowiedników.
• Resztę określeń zostawić niewolnikom mody.
Parodia leczy świat
Jak obnażyć głupotę korporacyjnego świata? Chyba najlepiej za pomocą parodii, jak to robią słynni Yes-Meni (Potakiwacze) – czyli Mike Bonanno, nauczyciel akademicki, i Andy Bichlbaum, bezrobotny programista, pisarz i artysta komputerowy. Tych dwóch niepozornych facetów koło trzydziestki połączyła wspólnota poglądów na temat skutków korporacyjnej globalizacji i zamiłowanie do złośliwości. Plan był prosty: budować fałszywe strony internetowe wyśmiewające bezdusznych biznesmenów oraz biznesowe zwyczaje i język.
Nieoczekiwanie jakiś organizator konferencji dla VIP-ów ekonomicznego świata przysłał im zaproszenie, prosząc o przygotowanie przemówienia w imieniu WTO (Światowej Organizacji Handlu). Zaszokowani sukcesem swego żartu Yes-Meni postanowili wykorzystać okazję. Ubrani w garnitury kupione w lumpeksie Armii Zbawienia i zaopatrzeni w domowej roboty wizytówki Bonanno i Bichlbaum wygłosili absurdalny referat, zachęcający szefów wielkich korporacji do kupowania głosów wyborczych bezpośrednio od obywateli, z pominięciem lobbystów, celem obniżenia kosztów własnych. Zgromadzeni przedstawiciele wielkiego biznesu nie tylko ich nie wyśmiali, lecz ich wystąpienie nagrodzili gromkimi brawami.
Król jest nagi
Na kolejnych prestiżowych eventach (wydarzeniach!) Potakiwacze w przebraniu przedstawicieli WTO prezentowali coraz bardziej szokujące pomysły, demaskując głupotę korporacyjnej globalizacji. Z kamiennymi twarzami proponowali więc np. karmienie mieszkańców Krajów Trzeciego Świata reBurgerami, to jest kotlecikami produkowanymi z ekskrementów importowanych z bogatszych państw. Inny pomysł – odziewanie pozostającej na nieustających wakacjach kadry menadżerskiej w idiotycznie wyglądające złociste kostiumy z olbrzymim fallusem z przodu, zwieńczonym telewizyjnym ekranikiem do monitorowania pracowników.
„Ku naszemu zdziwieniu – piszą Yes-Meni – na wszystkich spotkaniach, w których uczestniczyliśmy, udawało nam się bez żadnego problemu oszukać ekspertów – tych samych ekspertów, którzy od lat pchają w gardła światowej populacji rzekomo cudowne lekarstwo »wolnego handlu« i »globalizacji«. Co gorsza, nie udawało nam się sprawić, by nam nie wierzyli”.
Jedynie publiczność złożona ze studentów jednej z amerykańskich uczelni zaprotestowała i wprost nazwała ich pomysły nonsensem. Widać potrzeba dziecka – lub kogoś o duszy dziecka – by krzyknąć, że cesarz jest nagi.
Oto słowa i sformułowania, które funkcjonują w firmach:
"action pointy" - zadania "ASAP" (as soon as posible) - tak szybko jak to tylko możliwe
"background" - wyjście awaryjne, zaplecze
"backup" - kopia zapasowa lub osoba na zastępstwo
"badż" - odznaka, plakietka
"być w touche'u" - być w kontakcie
"dostać calla" - otrzymać telefon (w sensie rozmowa telefoniczna)
"draft" - szkic, zarys jakiegoś projektu
"feedback" - odpowiedź
"ketman" - pracownik "spalony", ale nie do ruszenia, bo chroniony przez prezesa
"przekanselować" - odwołać, anulować
"sajgon" - nawał pracy
"sendnij fajla" - wyślij materiał
"zapdejtować" - zaktualizować
"zbrifować kogoś" - przekazać najważniejsze informacje
"zmejluj to asapem" - wyślij maila jak najszybciej.
Mirosław Sikorski/JK