Kosmetyczne rekordy w cieniu narodowej tragedii

Giełdowy handel odbywa się pośród zadumy nad niespotykaną w historii narodową tragedią z sobotniego poranka. Do dreptania indeksów w pobliżu ponad rocznych rekordów i okazjonalnego kosmetycznego poprawiania tych osiągnięć o ułamki procentu zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Kosmetyczne rekordy w cieniu narodowej tragedii
Źródło zdjęć: © WP.PL

14.04.2010 | aktual.: 14.04.2010 15:14

Giełdowy handel odbywa się pośród zadumy nad niespotykaną w historii narodową tragedią z sobotniego poranka. Do dreptania indeksów w pobliżu ponad rocznych rekordów i okazjonalnego kosmetycznego poprawiania tych osiągnięć o ułamki procentu zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Dzieje się tak zarówno na giełdach amerykańskich, jak i większości europejskich. Indeks S&P500 dopełznął niemal do bariery 1200 pkt, WIG20 okopał się nieco powyżej historycznie istotnego rejonu 2,5 tys. Rekordy te mają efekt co najwyżej statystyczny, bo styl w jakim zostają osiągane (w ostatnich minutach sesji lub na końcowych fiksingach) deprecjonuje ich wagę.

U progu dwóch wielkich ofert publicznych, a także mając na uwadze nienaturalnie długo odwlekaną korektę spadkową, drzemiący nawis podażowy jest bardzo duży. Wczoraj widać było, że podaż nie śpi: na czołowych okrętach naszej giełdy wygenerowano 2 mld zł obrotu. To czwarty wynik licząc od zakończenia w lutym ubr. traumatycznego epizodu bessy. Wprawdzie ponad 500 mln przypadło na sam KGHM (ciągnięty równolegle z pęczniejącym balonem na rynku miedzi), jednak technicy uparcie będą podkreślać rangę rekordu popartego taką aktywnością. Skoro rynek się nie ugiął, to równie zdeterminowani do dokupowania drogich papierów są łapacze "okazji" z zasobnymi portfelami.

Wczoraj po zakończeniu sesji w USA na ratunek posiadaczom akcji przyszedł Intel, który pokazał doprawdy rewelacyjne wyniki kwartalne. Kwartalne przychody przekraczające 10 mld dolarów do pary z 43 centami zysku na akcję wyniosły w handlu posesyjnym kurs giganta o dalsze 4 proc. Ogólnie, segment hi-tech prezentuje się bardzo mocno na tle i tak silnego szerszego rynku. Nasdaq100 zbliżył się do rekordów poprzedniej hossy z 2007 r. na dystans niecałych 10 proc. Równie nieznaczną z długoterminowego punktu widzenia zaległość do analogicznego szczytu ma mniej znany wskaźnik Morgan Stanley High Tech 35. W obu przypadkach jednak niebotyczne rekordy wyznaczone u schyłku bańki dotcomów dekadę temu są nieosiągalne.
Słabsze rezultaty Alcoa z poniedziałku poszły w niepamięć. Trudno wyrokować o całym sezonie wyników będąc zaledwie u jego progu. Apetyty są jednak mocno wyostrzone i - jak się wyrażono w jednym z brytyjskich niszowych portali - amerykańskie "byki" obecnie wyceniają stan nirwany. W br. oczekuje się ogółem 36-procentowego wzrostu zysków na akcję, a w kolejnym następnych 25 proc. Wybitnie odważne to typowania, zważywszy już dokonane i zaksięgowane cięcia kosztów pracy, mające charakter jednorazowy. W bieżącym tygodniu odsłonięte zostaną kolejne niewiadome: dziś kwartalny rezultat przedstawi JP Morgan, czerpiący od roku gros zysków ze zwykłej acz szeroko zakrojonej spekulacji (nic nie trwa wiecznie), jutro w kolejce czeka Google i surowcowy gigant Rio Tinto, w piątek natomiast m. in. Bank of America wraz z General Electric.

Pozostające trzy dni tego tygodnia są także napięte jeśli chodzi o kalendarz makroekonomiczny. Już dziś po południu poznamy marcowe odczyty: inflacji konsumenckiej CPI (według portalu fxstreet.com typuje się 2,4 proc. w skali rocznej), dynamiki sprzedaży detalicznej (oczekiwany jest miesięczny wzrost o 1 proc.). Światło dzienne ujrzy także najnowszy comiesięczny wolumen gospodarczej Beżowej Księgi, cyklicznego autorstwa jednego z 12 oddziałów FED. Jutro uwagę przykuje wynik produkcji przemysłowej oraz saldo napływów kapitału zagranicznego do USA. W Polsce o godz. 14 napłynie wskaźnik marcowej inflacji. Wracając za Atlantyk, nie należy też zapominać o nadal kulejącym rynku nieruchomości, mierzonym choćby wskaźnikiem NAHB (publikacja jutro wieczorem). Piątek skrywa najnowszy, kwietniowy już odczyt miernika sentymentu konsumentów, liczonego wspólnie przez Reuters oraz Uniwersytet Michigan (typuje się aż 75 pkt). Ponadto oczekuje się nieznacznego polepszenia statystyk na wtórnym rynku mieszkaniowym w Stanach.
Sumarycznie rzecz ujmując, zapatrzony na północ rynek dojrzał już dawno do korekty. Jest to na tyle długo powtarzane, że stopniało do rangi truizmu. Jednak pewne scenariusze lubią się realizować właśnie wtedy, gdy osłonięte zostaną kurtyną powszechnej negacji zostaną zepchnięte w przestrzeń surrealizmu. Inwestorom ceniącym symetrię w postrzeganiu dobrych i złych informacji w izolacji od cyklicznie podsycanej euforii bądź dekadencji polecam choćby lekturę panoramicznych opracowań Paula B. Farrella, doświadczonego redaktora publikującego m. in. na portalu marketwatch.com.

Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)