Kto jeszcze może liczyć na podwyżkę w 2013 roku?
Bezrobocie spada, gospodarka rośnie, obywatele rozjechali się na urlopy
17.07.2013 | aktual.: 17.07.2013 11:15
Bezrobocie spada, gospodarka rośnie, obywatele rozjechali się na urlopy. Co zastaną po powrocie? Kto może liczyć na jesienne podwyżki?
Wbrew pozorom, wiele grup zawodowych i wiele firm przygotowuje na ostatni kwartał paski z nieco większymi kwotami wypłat.
Polecamy: W bankowej sieci hula wiatr
Przede wszystkim sporo pieniędzy dostali już pracownicy uczelni wyższych. 900 milionów złotych zostało przekazanych szkołom. Nie obyło się oczywiście bez ukłonu w kierunku kadry profesorskiej kosztem adiunktów i asystentów. Teoretycznie, podwyżki mają dostać wszyscy pracownicy, niezależnie od stanowiska. W praktyce, rozdziałem pieniędzy zajmie się rektor – zgodnie z odpowiednimi zapisami w regulaminie wypłat. A że zwykle promują one starszą kadrę, to można założyć, że i tym razem profesor dostanie cztery razy tyle ile wynosi średnia kwota podwyżki, a doktor dostanie jedną czwartą średniej kwoty. Statystycznie wszystko się zgadza. Praktycznie, już na kilku uniwersytetach i na wielu forach internetowych zrobiło się głośno. 26 złotych podwyżki, 30 złotych, 15 złotych – takie kwoty padają często. Co każe zastanowić się, czy ktokolwiek w ministerstwie ma jakiekolwiek pojęcie o zarządzaniu personelem i motywowaniu pracowników. Bo takie kwoty na pewno nie przyczynią się do poprawy sytuacji w polskiej nauce.
Na pewno pieniądze dostaną również pracownicy spółek energetycznych i gazowniczych. Już wiadomo, że w grupie Tauron podpisano porozumienie gwarantujące pracownikom kwoty 75-95 złotych na osobę.
Niektóre firmy podchodzą do podwyżek w sposób kreatywny. Na przykład Tesco, prócz planowanej podwyżki średnio 3,5% (czyli 35 złotych więcej na każdym pełnym tysiącu pensji), przekazuje pracownikom bony na zakup wyprawki szkolnej, bony świąteczne, a także obejmuje pracowników firmowym programem lojalnościowym, oferującym stałe zniżki na zakupy w sklepach sieci. Sposób jest sprytny, bo pieniądze nie opuszczają firmy, a towary rotują na magazynie (polepszając wskaźniki finansowe i wyniki spółki). Czy to się opłaca pracownikom? Podstawowe towary i tak muszą gdzieś kupić, a przynajmniej nie muszą wychodzić drugi raz na zakupy – z torbami jadą od razu z pracy do domu.
Polecamy: W bankowej sieci hula wiatr
Podwyżki czekają również urzędników samorządowych. Średnio są to również okolice 100 zł. Ale w tym przypadku mowa nie o stu czy dwustu pracownikach bądź co bądź prywatnej firmy, ale o ponad 250 000 pracowników na wspólnym, państwowym garnuszku. Stawka jest jednak spora, bo przecież w przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe. Komentatorzy polityczni już z przekąsem zauważają, że w ten sposób rządzący w regionach politycy chcą kupić sobie przychylność lojalnych wyborców, tych którzy zawsze głosują na kandydatów danego ugrupowania. Czy okaże się to skuteczne? Doświadczenie ostatnich 25 lat dostarcza chyba jednoznacznej odpowiedzi.
ML,MA,WP.PL