Kto ma najgorzej na rynku pracy?
W przeciągu 12 miesięcy więcej bezrobotnych przybyło w miastach. Na rynku pracy zdecydowanie lepiej radzą sobie mężczyźni oraz osoby wykształcone – wynika z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności przeprowadzonego przez GUS
17.07.2013 | aktual.: 17.07.2013 10:01
Dane pesymistyczne
W pierwszym kwartale 2013 roku bezrobocie wyniosło 11,3 proc. i zwiększyło się w stosunku do analogicznego okresu 2012 roku. W stosunku do pierwszego kwartału 2012 r. stopa bezrobocia wzrosła o 0,8 proc. - z 10,5 proc. do 11,3 proc. Natomiast w porównaniu do ostatniego kwartału ubiegłego roku różnica wyniosła aż 1,2 proc.
Badanie wykazało, że liczba bezrobotnych ukształtowała się na poziomie ok. 1,9 mln osób spośród 17,2 mln aktywnych zawodowo. W ciągu 12 miesięcy ich liczba wzrosła o 135 tys. Z kolei w porównaniu z IV kwartałem 2012 zmiana na niekorzyść była jeszcze wyraźniejsza - 187 tys. osób. Kobiety wypadają gorzej
Bezrobocie dotknęło w większym wymiarze kobiety niż mężczyzn. Liczba pań bez pracy zwiększyła się o 70 tys. i wyniosła 919 tys. Rok wcześniej było to 849 tys. W tym okresie, wśród mężczyzn odnotowano wzrost o 66 tys. - z 959 do 1 mln 025 tys. W przeciągu 12 miesięcy więcej bezrobotnych przybyło w miastach niż na wsiach.
Spośród 1,9 mln bezrobotnych, aż 1,4 mln to osoby w wieku mobilnym, czyli między 18, a 44 rokiem życia. Pozostałe 500 tys. to kobiety 45-59 i mężczyźni 45-64 lat. Największy odsetek bezrobotnych, bo aż 29,2 proc. odnotowano w grupie wiekowej 15-24 lat. Wśród osób w przedziale 25-34 lata wskaźnik ten był już sporo niższy i wyniósł 12,1 proc. W pozostałych grupach wiekowych (35-44 i 45+) kształtował się na poziomie odpowiednio 8,5 i 8,4 proc.. W każdej z nich odnotowano w ciągu 12 miesięcy wzrost w przedziale 0,7-1,5 proc.
Badanie BAEL pokazało, że wyższe wykształcenie w dalszym ciągu daje najlepsze perspektywy na rynku pracy. Spośród absolwentów uczelni wyższych bezrobotnych było 6,2 proc., podczas gdy wśród osób z wykształceniem policealnym sięgało już 10 proc. Największe problemy z pracą mają najsłabiej wykształceni. 22 proc., czyli więcej niż co piąta osoba z wykształceniem gimnazjalnym lub niższym, nie może znaleźć pracy. Lepiej radzą sobie absolwenci zawodówek (14 proc.) niż osoby z wykształceniem średnim ogólnokształcącym (15,1 proc.).
Najtrudniej zdobyć pracę osobom bez doświadczenia zawodowego, które dopiero kończą naukę w szkołach czy uniwersytetach. W pierwszym kwartale 2013 r. bezrobocie wśród nich wyniosło ogółem 34,5 proc. Co ciekawe zmniejszyło się ono o 1,3 proc. w stosunku do IV kwartału 2012 r., ale w porównaniu do I kwartału ubiegłego roku było wyższe o 1 proc. Najniższe odnotowano wśród absolwentów uczelni wyższych 26,2 proc., a największe po zawodówkach (47,2 proc.). Widać sporą różnicę, ale nie zmienia to faktu, iż co czwarty absolwent szkoły wyższej nie ma pracy.
Ile czasu szukamy nowej pracy?
GUS wyróżnia kilka powodów, które wyjaśniają pogarszającą się sytuację na rynku. Najczęstszą przyczyną utraty miejsca pracy było wygaśnięcie umowy pracownika zawartej na czas określony. Ten powód wskazało 39,7 proc. badanych, mniej o 1,5 proc. niż rok wcześniej, ale więcej aż o 4,1 proc. niż w IV kwartale 2012 r. W dalszej kolejności wspomnieć można likwidację zajmowanego stanowiska bądź też całego zakładu pracy, która na bezrobocie wysłała 31,2 proc. osób.
Osobom, które utraciły pracę nie jest niestety łatwo jej odzyskać. Średni czas poszukiwania nowego zatrudnienia wyniósł bowiem ponad 11 miesięcy, zaś w przypadku osób w wieku niemobilnym przekraczał nawet rok i wyniósł 13 miesięcy. Najkrócej nowej pracy szukali najlepiej wykształceni, którym zajmowało to przeciętnie 10 miesięcy, podczas gdy osobom z najniższymi kwalifikacjami zajmowało to o 3 miesiące więcej.
Zjawisko bezrobocia długotrwałego, czyli przekraczającego rok czasu, dotyczyło bardziej kobiet (36,7 proc.) niż mężczyzn (32,1 proc.). Większy problem stanowiło też na wsiach (35,3 proc.) niż w miastach. Ogółem liczba osób szukający pracy dłużej niż 12 miesięcy w pierwszym kwartale 2013 roku wyniosła 667 tys. osób, co stanowiło ok. 34 proc. wszystkich bezrobotnych.
Pracujemy głównie w usługach
W przypadku pracujących odnotowano spadek zarówno w porównaniu z analogicznym okresem 2012 r., jak i ostatnim kwartałem ubiegłego roku. W analizowanym okresie pracowało niecałe 15,3 mln osób, co stanowi liczbę o 107 tys. mniejszą niż 12 miesięcy wcześniej. 61,2 proc., czyli ok. 9,3 mln pracowników to mieszkańcy miast, a 5,9 ml. to osoby zamieszkałe na wsi.
Najwięcej osób znajduje zatrudnienie w sektorze usługowym. Ich liczba wynosi prawie 8,9 mln, co stanowi 58 proc. ogółu. Pracownicy sektora przemysłowego to 30 proc. (4,5 mln) , a rolniczego 11,9 proc. (1,8mln).
Przeciętny czas pracy wyniósł 39,4 godziny tygodniowo, co jest wynikiem podobnym, jak w poprzednich poddanych analizom okresach. Więcej pracują mężczyźni (41,3 godz.) i mieszkańcy miast (39,9 godz.). Tydzień pracy kobiet to przeciętnie 37,1 godziny. Trzeba jednak pamiętać, że mają one z reguły większe obowiązki domowe, które dla wielu są czymś w rodzaju drugiego etatu.
Chęć dorobienia wpływa także na postawę Polaków, którzy wciąż poszukują dodatkowych źródeł zarobkowania. Ponad 1 mln osób przyznaje się do pracy w więcej niż jednym miejscu. Liczba ta jednak zmniejszyła się w przeciągu roku o 38 tys., co związane jest głównie z malejącą liczbą ofert od pracodawców.
Zmiana pracy? Nie, dziękuję
Zmalała także liczba pracowników, którzy pragną zmienić miejsce zatrudnienia na inne. W pierwszym kwartale 2013 r. było to 366 tys. osób – aż o 63 tys. mniej niż 12 miesięcy wcześniej. - Polacy w dobie kryzysu wolą trzymać się tego co mają niż ryzykować zmiany. Jeśli statystycznie spada nam skłonność do zmiany pracy na przestrzeni ostatnich trzech lat, to trudno się dziwić, jeśli sobie porównamy obie sytuacje rynkowe. W jednej zdążyliśmy poczuć się pewniej po minięciu pierwszego kryzysu, a w drugiej od wielu kwartałów mamy do czynienia z intensywną medialną debatą o nowym kryzysie, głównie z perspektywy wzrostu bezrobocia i spadku PKB – komentuje Katarzyna Gurszyńska z firmy Randstad - Takie komunikaty mają oczywisty wpływ na naszą i tak kulturowo niską skłonność do podejmowania zawodowego ryzyka. A zmiana pracodawcy zawsze jest okupiona ryzykiem. Dlatego dla wielu osób obecny okres nie jest dobry, na zmianę pracy.
Tymi, którzy się na ten krok decydują, kierują przede wszystkim pobudki finansowe. 192 tys., czyli ponad 53 proc. chcących zmienić pracę chce po prostu więcej zarabiać. Kolejne 48 tys. (10,4 proc.) szuka zatrudnienia zgodnego z posiadanymi kwalifikacjami. Bardziej odważni i skłonni do podjęcia zmian zawodowych są mężczyźni oraz osoby w wyższym wykształceniem. Ostatnią grupą funkcjonującą na polskim rynku pracy są ludzie bierni zawodowo. Zaliczamy do nich osoby powyżej 15 lat, które nie pracują i nie są jednocześnie bezrobotnymi np. pobierający renty czy emerytury. W pierwszym kwartale 2013 r. było to ponad 13,8 mln ludzi, a ich liczba w ujęciu rocznym utrzymała się na jednolitym poziomie. 7,6 proc. z nich stanowi tzw. zniechęceni, czyli osoby nie rozglądających się za pracy z powodu znużenia długim poszukiwaniem i przeświadczenia, że i tak nie mają szans jej znaleźć. Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności jest badaniem reprezentacyjnym, przeprowadzanym w Polsce kwartalnie od maja 1992 roku w wybranych
gospodarstwach domowych. Opiera się na delicjach zgodnych z zaleceniami Międzynarodowej Organizacji Pracy i Eurostat.
KK,JK,WP.PL