Kurczak z marketu to sól i woda

Pochodne antybiotyków i sterydów, hormony oraz inne chemikalia - to wszystko wytapia się na patelni podczas duszenia piersi z hodowanego na fermie kurczaka. Zjedzenie takiej bomby chemicznej może ujemnie odbić się na zdrowiu człowieka.

Kurczak z marketu to sól i woda
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

04.11.2013 06:29

Reporterzy Faktu przeprowadzili test. Kupili po jednym filecie z marketu oraz od gospodarza i przyrządzili je w ten sam sposób. Dusili piersi przez kilka minut. Wyniki widać było gołym okiem. Z piersi kurczaka kupionego w markecie wyciekła woda ze śmierdzącą pianą.

Natomiast pierś kurczaka pochodzącego z chowu wiejskiego była bardziej sucha i podczas duszenia wręcz pachniała rosołem. Media wielokrotnie donosiły o nadmiernym stosowaniu w przemysłowym chowie drobiu przez hodowców rożnego rodzaju specyfików opartych na antybiotykach, hormonach i sterydach, które powodowały zwiększenie wagi kur rzeźnych.

Były nawet takie przypadki kiedy policja likwidowała nielegalne wytwórnie antybiotyków. - Na fermach stymuluje się wzrost kurcząt czy indyków antybiotykami. Kupuje się je na tony przez internet z Rosji, czy nawet od weterynarzy - zdrada nam były pracownik fermy drobiu spod Ostródy (woj. warmińsko-mazurskie). - Kury po podaniu stymulatorów dosłownie rosną w oczach - dodaje.

Stosowanie stymulatorów wzrostu odbija się na zdrowiu ludzi. Lekarze przestrzegają przez spożywaniem dużej ilości fermowego drobiu zwłaszcza przez dzieci. Zawarte w mięsie antybiotyki, sterydy, hormony i inne specyfiki po jego zjedzeniu wchłaniają się do organizmu człowieka. Jeśli antybiotyki się tam skumulują, coraz częściej dochodzi do tzw. antybiotykoodporności, a to w przypadku leczenia dzieci jest bardzo niebezpieczne. Po prostu podawane w chorobie antybiotyki nie działają.

składsklepżywność
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)