Liczba bezrobotnych może sięgnąć 2,2 miliona?
Tak przynajmniej wynika z prognoz zawartych w ocenie skutków wprowadzenia pomocy dla bezrobotnych kredytobiorców. Pierwsze dwa tygodnie kwietnia nie dają odpowiedzi, co czeka rynek pracy.
17.04.2009 11:44
Według rządowych szacunków przygotowanych do projektu ustawy o pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych udzielonych osobom, które straciły pracę, na koniec maja liczba bezrobotnych w Polsce może wynieść 1,75 mln, mniej więcej tyle, co w końcu marca. Na koniec roku wzrośnie do 1,9 mln, by potem przekroczyć 2 mln osób. W grudniu 2010 r. może sięgnąć 2,2 mln.
Założenia te przygotowywano jednak na początku marca, gdy przewidywania co do wzrostu bezrobocia w marcu były bardziej optymistyczne. W ostatnich latach właśnie w marcu bezrobocie spadało dzięki rozpoczęciu prac sezonowych. Teraz minister pracy Jolanta Fedak uważa, że decydujący może być kwiecień. _ Myślę, że pozwoli nam lepiej określić bezrobocie do końca roku _ - mówi.
Kluczowe zwolnienia grupowe
W wybranych powiatach zapytaliśmy o sytuację na rynku pracy w połowie kwietnia. Jednak były sprzeczne.Na wzrost stopy bezrobocia w najbliższych miesiącach poza pracami sezonowymi wpływ będą mieć zwolnienia grupowe. Ile firm zapowiedziało je w marcu – tego resort pracy jeszcze nie podał. Ale już zaczynają się rejestrować osoby, które wymówienie dostały na początku roku i właśnie mija im termin wypowiedzenia. I jak tłumaczą pracownicy PUP-ów, te zwolnienia często niwelują efekty trwającej już rekrutacji do prac sezonowych m.in. w budownictwie, u producentów napojów czy w rolnictwie.
Od grudnia do marca stopa bezrobocia wzrosła o blisko 1,9 pkt proc. W podobnym okresie ubiegłego roku bezrobocie gwałtownie spadało. W samej stolicy na koniec marca zgłoszenia dotyczące zwolnień z przyczyn leżących po stronie zakładu dotyczyły 2,9 tys. pracowników sektora publicznego oraz 3,4 tys. prywatnego.
Informacje o cięciach
O cięciach zatrudnienia informowały w kwietniu kolejne firmy, choć z badań przedsiębiorców wynika, że ponad połowa z nich redukcji nie planuje. O zwiększeniu zwolnień poinformował ArcelorMittal, największy światowy producent stali. Na koniec 2008 r. mówił o redukcji 980 etatów w Polsce, teraz chce do nich dodać kolejne 500. Zwolnienia w Poczcie Polskiej obejmą w najbliższych miesiącach 1700 etatów. Związkowcy z łódzkiego GE Power Controls informują, że pracę w zakładzie traci właśnie 190 osób, a kolejne 150 stracić może ją wkrótce.
Gdzie rośnie, gdzie spada
W części z nich bezrobocie już spadało, ale bardzo nieznacznie. Na przykład w powiecie głogowskim z 4311 bezrobotnych zarejestrowanych pod koniec marca ubyło 21. W Warszawie liczba zarejestrowanych osób bez pracy zmniejszyła się, ale tylko o 14 i wynosiła wczoraj 24118. O 18 osób mniej zarejestrowanych było w powiecie mińskim (Mazowsze), ale ich liczba nadal była bliska 3,7 tys. Z kolei w Ostrołęce liczba bezrobotnych spadła z 8333 do 8294.
Sytuacja pogorszyła się za to w Kamiennej Górze (z 2074 do 2138, co daje ponad 3-proc. wzrost). W samym Wrocławiu wzrosło z 12,7 do 13,1 tys., a w pozostałych gminach powiatu z 2074 do 2138 osób. Ani resort pracy, ani wojewódzkie urzędy pracy nie doczekały się systemu informatycznego, który pozwoliłby na bieżąco zliczać bezrobotnych. Jak usłyszeliśmy w jednym z urzędów pracy, być może będzie on gotowy za 1,5 roku.
Skutki ustawy. Ile na pomoc?
Resort pracy skierował wczoraj do konsultacji ustawę o pomocy w spłacie kredytów dla osób, które po 1 lipca 2008 r. straciły pracę. Projekt przygotował razem z Rządowym Centrum Legislacji. Koszt zaproponowanych regulacji szacowany jest na 142 mln zł w tym roku, a w kolejnych dwóch na 296 oraz 140 mln zł (w cenach bieżących). Skorzystać z niej mogłoby 63 tys. osób. Wnioski o pomoc przyjmowane będą do końca 2010 roku. Wyniesie ona 1200 zł miesięcznie i nie sumuje się z zasiłkiem dla bezrobotnych. Kwotę tę wyliczono na podstawie danych ZBP, według których średnie zobowiązanie wynosi 150 tys. zł, co oznacza ratę właśnie w takiej wysokości.
Na spłatę długu w nieoprocentowanych ratach będzie 8 lat, a zwrot zacznie się w ciągu dwóch lat od zaprzestania udzielania pomocy. Dlatego w 2012 roku do Funduszu Pracy (to z niego sfinansowany będzie program) ma wrócić 54 mln zł, a w kolejnych sześciu latach po 73,4 mln zł. Po spłacie pomocy około 2020 roku fundusz pozostanie jednak stratny na 8,5 mln zł, biorąc pod uwagę ceny bieżące, a prawie 90 mln zł według cen z 2009 r. Gdyby jednak np. z powodu upadłości konsumenckiej nie udało się ściągnąć 10 proc. pożyczonych pieniędzy, z czym liczy się rząd, koszt rozwiązania wzrósłby do 150 mln zł. Rząd chce przyjąć projekt jak najszybciej.
Aleksandra Kurowska
PARKIET