Likwidacja OFE? W państwie prawa to nie możliwe
Zamach stanu, albo wojna - tylko to uzasadniałoby likwidację OFE lub zmniejszenie płynącej do nich składki, twierdzi były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Jerzy Stępień.
05.06.2013 | aktual.: 05.06.2013 07:58
W felietonie na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" konstytucjonalista zauważa, że choć nadszedł już czerwiec, to zapowiadanego przez rząd, na przełom maja i czerwca, przeglądu systemu emerytalnego wciąż nie ma.
Tymczasem z półoficjalnych danych wynika, że zmiany w emeryturach są pewne. Nie wiadomo tylko, jaki byłby ich charakter.
"Możliwe miałyby być więc nawet całkowita likwidacja II filaru (kapitałowego), ponowna obniżka składki płynącej do OFE, głębokie zmiany w opłatach za prowadzenie OFE, a także w systemie inwestowania aktywów. Głośno było swego czasu także o możliwości przejęcia całej składki przez ZUS na 10 lat przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego" - wylicza Stępień, zaraz jednak dodaje, że nie wszystkie scenariusze są równie prawdopodobne.
Konstytucjonalista zwraca uwagę, że przy okazji obniżenia składki do OFE w 2011 r. ustawodawca określił poziom składek w kolejnych latach aż do 2016 r. Udział pieniędzy trafiających do funduszy miał stopniowo rosnąć, ta sama ekipa rządząca nie może więc nagle obniżyć składki, przekonuje Stępień. "Taka praktyka w państwie prawa nie jest możliwa, bo władza nie może grać z obywatelami w ciuciubabkę" - pisze.
"Na straży zasady lojalności władzy publicznej wobec własnych obywateli stoi tak wiele zasad konstytucyjnych i tak wiele wyraźnych tez na ten temat mocno osadzonych w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, że jakiekolwiek zmiany w planie wzrostu poziomu składki nie są możliwe" - twierdzi Stępień.
Jak dowodzi, z tego samego powodu nie może być mowy również o likwidacji OFE.
"Jest oczywiście możliwe zarówno zniesienie Trybunału Konstytucyjnego, jak i uchylenie samej konstytucji, co się w historii zdarzało, także i u nas co najmniej dwukrotnie. Ale bez zamachu stanu albo agresji z zewnątrz to jednak mało prawdopodobne..." - zauważa konstytucjonalista.