Mają pracę, a i tak wysyłają CV. Dlaczego?
Niektórzy pracownicy zasługują na miano nałogowych wysyłaczy CV. Chociaż mają pracę, to jednak ciągle szukają czegoś nowego.
04.10.2010 | aktual.: 18.10.2011 13:40
Niektórzy pracownicy zasługują na miano nałogowych wysyłaczy CV. Chociaż mają pracę, to jednak ciągle szukają czegoś nowego. Jeśli tylko znajdą ofertę, która odpowiada ich kwalifikacjom, wysyłają swoje aplikacje.
W naszej ankiecie aż 43% Polaków odpowiedziało, że ma pracę, ale zmieni ją jeśli tylko trafi się coś lepszego. Od czasu do czasu szuka pracy (będąc zatrudnionym) 16% osób. Codziennie szuka czegoś nowego 15% pracowników. Pracy nie szuka 21% Polaków - osoby te tłumaczą, że mają już zatrudnienie. Zdaniem 6% Polaków, szukaniem pracy powinni zajmować się wyłącznie bezrobotni. W sondażu oddało głos 8870 Polaków.
Jak oceniają "nałogowych wysyłaczy" specjaliści? Mówią wprost: nastała nowa moda. Joanna Piec-Gajewska, ekspert portalu Praca.pl, twierdziła niedawno, że mając pracę szukamy następnej, by wysondować nasze możliwości na rynku pracy. Według niej powstaje nowe pokolenie pracowników tzw. job hunterów, którzy przeszukują rynek pracy, by sprawdzić, kto jest w stanie złożyć im jeszcze lepszą ofertę. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, że osoba, która przyszła na rozmowę kwalifikacyjną wcale nie jest zainteresowana podjęciem prac. Chce tylko uzyskać informacje o zarobkach. Dlatego dziś osoby zajmujące się rekrutacją cenią pracownika, który może nie ma wygórowanych kwalifikacji, ale chce pracować.
Osoby, które wysyłają masowo CV tłumaczą, że w ich słowniku nie funkcjonuje sformułowanie: jedna praca do emerytury. Powtarzają, że nigdy nie jest tak, by nie mogło być lepiej. Są mobilni i nie jest dla nich problemem przenieść się do innego regionu kraju, czy za granicę. Pracę są w stanie zmienić w każdym momencie, dlatego ciągle szukają. Twierdzą, że muszą poznać wszystkie oferty, by wybrać najlepszą.
Taką właśnie osobą jest Marta, która pracuje jako fakturzystka w dużym międzynarodowym koncernie. Codziennie przegląda oferty w sieci.
- Szukam czegoś innego, ale oczywiście zgodnie z profesją. Zależy mi na wyższych zarobkach. Na razie nie mamy dzieci, mój mąż pracuje za granicą od lat. Przyjeżdża co miesiąc na kilka dni. Mamy konkretne wymagania finansowe, chcemy żyć na poziomie. Dlatego jak tylko znajdę dobrą ofertę, nawet w innej części kraju, przeniosę się, dla mnie to nie jest żaden problem – mówi Marta Kurdycka, mieszka w Warszawie. Piotr, grafik, chociaż ma pracę, której zazdroszczą mu znajomi, też poluje na lepszą ofertę.
- Dla mnie akurat pieniądze to nie wszystko. Obecnie dość dobrze zarabiam, ale chciałbym mieć pracę, w której mógłbym się bardziej wykazywać. Ciągle szukam i wiem, że wreszcie znajdę coś co zaspokoi moje ambicje. Wybieram się na rozmowy kwalifikacyjne, dzwonię, wysyłam CV, jestem panem własnego losu – mówi Piotr Biernaś, grafik z Opola.
Idealna praca, czyli jaka? Jak długo trzeba szukać, ile razy zmienić zatrudnienie, by w końcu trafić na to, co będzie nam pasować i finansowo, i ambicjonalnie. Psychologowie mówią, że najczęściej po 2 latach szukania pracownicy trafiają na wymarzone zajęcie.
- Stajemy się coraz bardziej mobilni, do tego rynek coraz bardziej staje się rynkiem pracownika. Wiadomo, że nawet osoby, które mają prace będą rozglądać się za czymś innym. I nie tylko chodzi o pieniądze, czy np. nieprawidłowe traktowanie przez szefa. Stagnacja również powoduje, że pracownik czuje, że musi odejść do innej pracy. Psychologowie posługują się umownymi terminami, ale wiadomo, że w każdym przypadku jest inaczej. Ktoś szuka przez miesiąc wymarzonej pracy, ktoś inny dziesięć lat. Tu nie ma reguły. Ważne jest by próbować coś zmienić, jeśli nam to nie pasuje – mówi Renata Telega, psycholog, doradca zawodowy.
Pracodawcy zaczynają obawiać się sytuacji, gdy pracownik, który od miesięcy szuka innej, lepszej oferty, nagle ją znajduje. A do tego nie zamierza dotrwać do końca okresu wypowiedzenia albo nawet powiedzieć o zmianie pracodawcom. Po prostu rzuca zatrudnienie z dnia na dzień. Szefowie przekonują, że kary za porzucanie pracy są dziś koniecznością. Pracownicy mówią zaś, że to ograniczenie ich praw. Na razie problem nie ma rozwiązania.
(toy)