Małe domy - konieczność, styl życia i moda
Kanadyjski rynek nieruchomości nie przeżył zapaści po kryzysie z 2008 roku i ceny domów wciąż są wysokie. Stąd coraz więcej osób, które decydują się na minidomy. Ten coraz wyraźniejszy trend zaczynają już dostrzegać władze, deweloperzy i projektanci.
23.08.2014 | aktual.: 23.08.2014 11:34
Kredyt hipoteczny w Kanadzie jest tani (ok. 3 proc. przy stałym pięcioletnim oprocentowaniu), jednak np. półtora tysiąca dolarów miesięcznej spłaty liczy się w budżecie osób dopiero zaczynających życiową karierę. Jest też ryzyko, że stopy procentowe pójdą w górę. Tymczasem kanadyjskie "mniejsze" domy to na ogół 150-200 metrów kwadratowych.
Zatem szczególnie w większych aglomeracjach marzący o własnym domu szukają minirozwiązań. Media opisywały niedawno parę z Guelph (Ontario), która za 20 tysięcy dolarów kanadyjskich zbudowała na podwoziu z kołami piętrowy dom, w minimalistycznej estetyce, z wszelkimi wygodami. Ich decyzja jest częścią rozwijającego się szybko w Kanadzie i USA trendu.
Wybór jest bowiem prosty, gdyż np. w Toronto żeby w niezłej dzielnicy i nie za daleko od centrum kupić bardzo mały dom - a takich średnio stumetrowych domów w dobrym stanie jest bardzo mało - trzeba liczyć się z wydatkiem 400-450 tysięcy dolarów kanadyjskich. Według sierpniowych danych Canadian Real Estate Association, średnia cena sprzedaży domu wzrosła w ciągu roku o 5 proc. Najbardziej w Calgary (10,28 proc.), Toronto (7,88 proc.) i Vancouver (4,44 proc.). Średnia cena domu wynosiła w lipcu 401,6 tys. dolarów kanadyjskich, a bez wliczania w to wysokich cen Toronto i Vancouver - prawie 328 tys. dolarów.
Na obrzeżach miasta czy w dalej położonych miejscowościach można znaleźć domy dwukrotnie tańsze, ale są one często i tak poza zasięgiem finansowych możliwości. Oddalone miejsce zamieszkania oznacza dłuższy dojazd do pracy, zaś nie każdy chce wynajmować mieszkanie.
Kanadyjskie miasta dostrzegły trend na minidomy i dostosowują do niego przepisy. Np. Yellowknife zmniejszyło wymaganą powierzchnię zabudowy na zwykłym fundamencie, by mogła ona zostać uznana za dom mieszkalny. Możliwe jest też wybudowanie minidomu jako drugiej "rezydencji" na własnej posesji.
Część deweloperów w dużych miastach już szuka niestandardowych rozwiązań, wpisujących się w istniejące rozwiązania architektoniczne. W centralnych dzielnicach Toronto jednym z niewielu dostępnych terenów, potencjalnie nadających się pod zabudowę, są "laneways" - setki kilometrów wąskich uliczek, które z reguły służą do wjazdów do garaży i wystawiania pojemników na śmieci. Niektóre z nich są na tyle szerokie, że da się na nich zbudować wąskie i niewysokie domy. Wszystko zależy od zgody mieszkańców i władz miasta, a te są dość przychylne, bo zabudowanie tych alejek odstrasza snujących się po nich osobników niekoniecznie przestrzegających prawa.
Zabudowa takich przestrzeni ma w Toronto swoją tradycję. Najmniejszy dom miasta, przy 128 Day Avenue, ma powierzchnię 2,2 na 14,3 metra. Został zbudowany właśnie na alejce pomiędzy domami w 1912 roku i od czasu do czasu powraca na rynek. W 2010 roku tych 29 metrów kwadratowych (ale z ogrodem i piwnicą) zostało wystawionych za 180 tys. dolarów. Dom ma swoją stronę internetową.
"Laneway houses" chętnie są również widziane przez władze drogiego Vancouver. Na swojej stronie internetowej miasto zachęca do budowy takich domów, zaś zasady obowiązujące zmodyfikowano w 2013 roku - najmniejsze mogą mieć zaledwie nieco ponad 20 metrów kwadratowych. Ponieważ minidomy oznaczają zagęszczenie zabudowy, są też reguły dotyczące zapewnienia prywatności.
Trend na małe domy zauważyli też projektanci wnętrz. Coraz częstszym tematem debat jest przyszłość rynku nieruchomości, wymagająca rozwiązań możliwych do zastosowania w niewielkich wnętrzach. Jedną z inspiracji jest... wzornictwo europejskie.
Trend na minidomy, z rosnącą liczbą poświęconych mu blogów, wpisuje się przywiązanie do niskiej zabudowy. Kanadyjczycy niechętnie patrzą na "manhattanizację" swoich miast, zabudowanych domami jednorodzinnymi i niewielkimi kamienicami i często protestują przeciwko planom budowy domów wielopiętrowych.
Z Toronto Anna Lach