Marszałek, a skromny. Niemiecka premier landu przyjechała kawalkadą BMW, on wybrał škodę
Cała Polska dyskutuje o przelotach marszałka Sejmu. A ja miałem okazję obserwować innego marszałka - województwa zachodniopomorskiego. Poruszał się zaskakująco skromnie - nie tylko w porównaniu z politykami z Warszawy, ale również ze swoim niemieckim odpowiednikiem. Ale czy to dobrze?
Czwartek, pierwszy sierpnia. W szczecińskim Centrum Dialogu Przełomy czekam na wspólną konferencję marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza i premier niemieckiego landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, Manueli Schwesig.
Spotkanie ma dotyczyć współpracy polsko-niemieckiej. Jednak nie to przykuwa moją uwagę. Premier Schwesig na spotkanie przyjeżdża kawalkadą niezwykle kosztownych samochodów - takiej obstawy mógłby pozazdrościć jej nie tylko nasz marszałek Geblewicz, ale pewnie i niejeden polski minister.
W kawalkadzie Manueli Schwesig są dwie przedłużone wersje topowego modelu BMW serii 7 z kogutami na dachu. Wydaje mi się, że może to być opancerzona wersja, choć nie potrafię tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością. Za dwoma BMW jedzie luksusowe audi i van volkswagena dla świty. Ale to nie wszystko. W pobliżu parkuje kilka aut ochrony premier Meklemburgii. Są to na przykład luksusowe SUV-y Volvo XC60. Wyskakuje z nich przynajmniej kilku ochroniarzy, obstawiają teren spotkania. Schwesig ma jednak przy sobie osobistą ochronę - to też kilku funkcjonariuszy. Poznaję ich po charakterystycznych złotych znaczkach w klapach marynarek.
Rynek niemiecki nie jest zagrożeniem. To Czechy podbierają nam Ukraińców. Zobacz wideo:
Tyle niemiecka premier. A czym na spotkanie przyjeżdża marszałek Geblewicz? Wystarcza mu jedna Škoda Superb, z której wychodzi jego kierowca. Żadnej obstawy, żadnej ochrony, żadnych samochodów dla świty.
Po prawej stronie - auto polskiego marszałka, po lewej - samochody premier z Niemiec
Skromny jak samorządowiec
Ile mogła kosztować škoda marszałka? Superb to topowy model czeskiej firmy, więc kosztuje znacznie więcej niż popularne fabie czy octavie. Z cennika firmy wynika, że nowy model można kupić w przedziale od 95 do 166 tys. zł.
A ile kosztowały auta premier z Niemiec? Wydłużona wersja BMW 7 według cennika producenta kosztuje przynajmniej 450 tys. zł. Bawarska firma jest jednak znana z tego, że oferuje sporo kosztownych dodatków, więc wersja premier Schwesig mogła kosztować znacznie więcej. Nie mówiąc już o tym, że pewnie niemało kosztowało też dostosowanie samochodu do potrzeb szefowej lokalnego rządu - na przykład zainstalowanie kogutów.
A jeśli, jak podejrzewam, BMW były opancerzone, to koszt tylko jednego takiego auta wynosi ok. 2 mln zł. Niewykluczone więc, że tylko dwa osobiste auta do transportu premier kosztowały 4 mln zł. Nawet jeśli marszałek Geblewicz poruszał się topową Škodą Superb, to i tak, w porównaniu do premier z Niemiec, jest to bardzo skromny wybór.
Czy jednak naprawdę Geblewicz i Schwesig zajmują równorzędne stanowiska? Teoretycznie tak - polski marszałek zarządza województwem, które liczy 1,7 mln mieszkańców. Schwesig tymczasem zarządza niemieckim landem, który zamieszkuje 1,6 mln osób. Fakt faktem, że jednak Manuela Schwesig ma większą władzę. Niemcy to w końcu republika federalna, gdzie lokalne władze mają zdecydowanie większą pozycję niż w Polsce.
Niemiecki land jest też oczywiście dużo bogatszy od polskiego województwa. PKB na głowę mieszkańca wynosi tam 28,7 tys. euro rocznie - czyli ponad 128 tys. zł. PKB per capita w woj. zachodniopomorskim tymczasem ledwie przekracza 40 tys. zł. Choć i tak Meklemburgia jest zaliczana do najbiedniejszych regionów Niemiec.
Niemiecka premier podczas wspólnej konferencji z Olgierdem Geblewiczem
Škodą i bez ochroniarzy. Ale czy to dobrze?
Czy to dobrze, że polski marszałek województwa porusza się tak skromnie - przynajmniej w porównaniu do swojego odpowiednika z Niemiec? - takie pytania zaczęły mi się rodzić w głowie.
Jeśli chodzi o wybory motoryzacyjne - to chyba tak. Škoda Superb to ciągle przyzwoite, dość reprezentacyjne i bezpieczne auto, a Polska przecież jest ciągle krajem na dorobku. Gdyby więc polscy samorządowcy, niczym ci niemieccy, jeździli BMW, to mogłoby to kłuć w oczy. A w województwie są na pewno pilniejsze wydatki niż zakup luksusowych limuzyn dla władz.
Ale jeśli chodzi o ochronę, to nie wiem, czy w Polsce przypadkiem nie jest zbyt skromnie. Premier Schwesig miała obstawę godną prezydenta - i może było w tym trochę przesady. Ale czy marszałek województwa nie powinien mieć ochrony złożonej przynajmniej z jednego funkcjonariusza?
W końcu ledwie kilka miesięcy temu w Polsce w brutalnym ataku zginął samorządowiec - Paweł Adamowicz. Może warto by wyciągnąć z tego wnioski i nieco bardziej zadbać o bezpieczeństwo polityków - nie tylko tych z Warszawy?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl