Wielka płyta wciąż straszy w byłym NRD. "Nawet Polacy nie chcą tam mieszkać"
Po upadku komunizmu Niemcy zaczęły wielką walkę z wielką płytą. Bloki były wyburzane jeden po drugim. W pewnym momencie wyburzanie się jednak skończyło. Niemcy uświadomili sobie, że zaraz przyjadą tam Polacy - i nie będą mieli gdzie mieszkać. Polacy przyjechali, ale unikają bloków jak ognia.
Caroline pracuje w dużym centrum handlowym na obrzeżach Schwedt. Leżące blisko granicy polsko-niemieckiej miasto straszy blokami z wielkiej płyty. Dziewczyna mieszka w jednym z nich. Nie jest zachwycona. Ciasno, mało miejsca, widok z okien niebyt przyjemny.
Mówi jednak, że ma "okres przejściowy" - i jest to dla niej opcja w sam raz. Jeszcze rok, dwa - i zamierza się wyprowadzić.
Chyba nie ma innego wynalazku kapitalizmu, który tak bardzo kojarzy się z komunizmem, jak wielka płyta. Technologia budowania tanich bloków powstawała na początku XX wieku w Holandii i w USA.
Ale to władze komunistycznych krajów budowały szare bloki z wielkiej płyty na potęgę. W latach 60. i 70. niemal każde miasto zza żelaznej kurtyny, od Władywostoku po Berlin Wschodni - zaczęło wyglądać - w nowo budowanych dzielnicach - niemal identycznie. Wszędzie straszyły dziesiątki, czasem setki ponurych, szarych bloków be zieleni wokół.
Po upadku komunizmu losy bloków w każdym kraju potoczyły się inaczej. Polskie szare blokowiska zaczęto malować na jaskrawe, pastelowe kolory. Tymczasem niemieckie władze już na początku lat 90. postawiły sprawę jasno: wielką płytę, znaną za Odrą jako Plattenbau, najlepiej po prostu wyburzyć.
Zniknęła 1/3 miasta
Za czasów NRD najwięcej bloków wybudowano w miastach silnie związanych z przemysłem. I tam też po 1990 roku zaczęło się największe wyburzanie. Na przykład Schwedt ma wielką rafinerię oraz zakład produkcji papieru. Aby pomieścić wszystkich pracowników, budowano gigantyczne szare bloki.
Według niemieckich statystyk, w przeciągu kilkunastu lat Schwedt straciło 1/3 wszystkich mieszkań. Pamięta to pan Marcel, który pracował w latach 90. w rafinerii.
- Wielkie zakłady przetrwały, ale zmieniła się technologia i tylu mieszkań miasto już nie potrzebowało. No i skończyło się odgórne sterowanie gospodarką. Więc niszczono bloki jeden za drugim - wspomina.
W pewnym momencie wielkie wyburzanie się jednak skończyło. Pod koniec lat 90. Niemcy już szykowali się do przyjmowania imigrantów z Polski. Byli przekonani, że po wejściu kraju do UE oraz otwarciu rynku pracy Polacy będą się tłumnie przeprowadzać za Odrę. Wielkie bloki mogłyby więc być dla nich pierwszym mieszkaniem.
Przyjeżdżam do centrum Schwedt. Aż trudno uwierzyć w to, że największe bloki tu już wyburzono. Niemal całe centrum miasta jest z wielkiej płyty. Nawet lokalny teatr oraz małe centrum handlowe mają fasady, których historia sięga czasów głębokiego NRD. Teatr jednak został trochę zrewitalizowany, a w centrum handlowym dziś swoje punkty mają międzynarodowe marki, jak Subway, DM czy Rossmann.
Fasada centrum handlowego pochodzi jeszcze z NRD
Chodzę po centrum, ale ruch wokół jest niewielki. Straszą puste parkingi - rzecz trudna do wyobrażenia przy polskich blokowiskach. Jak ktoś wchodzi lub wychodzi z bloków, to zwykle ludzie w wieku emerytalnym.
Wśród sąsiadów Caroline ma tylko jedną Polkę. Nie zauważa, by to Polacy jakoś wyjątkowo często zaludniali mieszkania typu Plattenbau. - Najwięcej to jest tu po prostu emerytów - mówi.
Przyglądam się tabliczkom z nazwiskami. Te polsko brzmiące da się znaleźć, ale wcale nie tak często. Przy wielu mieszkaniach jest natomiast tabliczka z logo spółdzielni. A to oznacza tylko jedno - mieszkanie czeka na lokatorów.
- To Polacy nie chcą mieszkać w wielkiej płycie? - pytam w niemieckim biurze nieruchomości. - Tak naprawdę to mało kto chce. Polacy czasem się wprowadzają, ale często mieszkają po prostu w swoich miejscowościach i dojeżdżają do pracy w Schwedt - opowiada mi agent.
- Znacznie większą popularnością cieszą się domy i mieszkania w małych blokach. Co tu dużo mówić - Schwedt i cała okolica się wyludnia, więc chętni na nieruchomości mają w czym wybierać. Inaczej jest w dużych miastach. W Berlinie jest na przykład taka brzydka dzielnica Marzahn. To niemal wyłącznie Plattenbau. Ale popyt na mieszkania w Berlinie jest ogromny, więc ludzie się zabijają o miejsce w wielkiej płycie - opowiada agent.
Było szaro, jest zielono
Choć wbrew nadziejom Niemców Polacy nie pokochali Plattenbau, na kolejne wyburzanie się nie zapowiada. Zwłaszcza, że niemieckie władze zainwestowały gigantyczne pieniądze w rewitalizację bloków.
Efekt jest zresztą całkiem niezły. Bloki zyskały raczej stonowane fasady, udało się uniknąć "pastelozy". W Schwedt postanowiono ratować też blokowiska zielenią. Zasadzono drzewa, osiedla zyskały trawniki, pojawiły się duże place zabaw.
- Tak naprawdę da się tu jakoś żyć. Bez obrazy, ale bloki wyglądają lepiej niż w Polsce - uważa Caroline.
Niemcy starają się też dbać o wygląd swoich balkonów. Na większości są starannie podlewane kwiaty, znaleźliśmy nawet balkon, na którym były klasyczne krasnale ogrodowe. Caroline uważa, że to dowód, iż Niemcy nauczyli się żyć z wielką płytą. - Bloki już nie straszą jak kiedyś - i t dobrze. Z drugiej strony to oznacza, że nikt ich prędko nie wyburzy. Będą więc straszyć na wieki - dodaje.
Szarzyzna straszy w Strasburgu
Schwedt to jednak wciąż spore, trzydziestopięciotysięczne miasto. A jak wyglądają bloki w mniejszych miejscowościach w byłym NRD? Jadę do pięciotysięcznego Strasburga. Miasteczko ma parę ładnych zabytków, choć w niczym nie przypomina francuskiego miasta o tej samej nazwie.
W Strasburgu bez trudu można znaleźć szare bloki. Te nie doczekały się żadnej rewitalizacji, nawet tej "pastelozowej". - Jest tak samo, jak za czasów NRD - słyszę od przechodzącego emeryta.
Niszczejące bloki sąsiadują z uroczymi kamienicami. Dopiero na obrzeżach miasteczka widzę blok, który właśnie jest w trakcie wyburzania. - Powinni to zrobić też z innymi. Ze Strasburga wszyscy wyjeżdżają, a nawet Polacy nie chcą tu się wprowadzać, bo żadnej pracy tu nie ma. Po co więc utrzymywać te relikty NRD? - pyta emeryt.
Czytaj też: Bezdomni nad morzem zbierają "po niemiecku". "Niemcy są hojniejsi, czasem wrzucają po 10 euro"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl