Trwa ładowanie...

Mazury za płotem. Wymarzona działka z własną plażą nielegalna

Sprytni sprzedawcy zachęcają Polaków do kupna działek z linią brzegową rzeki lub jeziora. Wielu łapie się na ten haczyk i wizję własnej plaży. Rozczarowanie jest niemal nieuniknione - wójt czy burmistrz może bowiem takiego właściciela "wywłaszczyć" z części jego ziemi. A później tę część przekazać do użytku publicznego.

Mazury za płotem. Wymarzona działka z własną plażą nielegalnaŹródło: Shutterstock.com
d3a17nf
d3a17nf

Wakacje sprzyjają decyzjom o inwestycji w ziemię. Zwłaszcza taką, którą będziemy wykorzystywać jako miejsce sielskiego wypoczynku. Najlepiej nad jeziorem lub rzeką. Taki jest efekt gorących letnich dni spędzonych nad brzegiem w otoczeniu kojącej zieleni i ciszy. Przede wszystkim ciszy po całorocznym wyścigu z kolejnymi terminami i asapami, których etapy wyzaczają kolejne statusy.

Drugą z wakacyjnych opcji nastrajających do zakupu ziemii z dostępem do wody jest spływ kajakiem. Albo żagle. Nieważne, czy mówimy o sztucznym zalewie, jak np. Zegrzyński, czy o jeziorach Kisajno, Niegocin, albo Tałty. W tym wypadku czynnikiem zachęcającym do inwestycji mogą być inni wczasowicze, którzy skutecznie przeciwdziajałają marzeniom o ciszy.

Próba znalezienia wolnego terminu w oddalonej od cywilizacji agroturystyce bywa równie frustrująca. W efekcie po powrocie z bardziej lub mniej wymarzonych wakacji dziesiątki tysięcy Polaków siadają do wyszukiwarek internetowych i wklepują: "działka na Mazurach", "działka nad brzegiem jeziora", "działka brzeg jezioro". Przeglądarka błyskwicznie wypluwa im dziesiątki psujących do zapytania ofert. Sęk w tym, że choć wiele pasuje do wizji o sielskim domku nad brzegiem jeziora, to na przeszkodzie do realizacji planu staje prawo. A dokładnie Prawo wodne, które wprost zakazuje grodzenia brzegów.

Zobacz też, dlaczego trzeba płacić za korzystanie z wody:

Kluczowy art. 232

"Zakazuje się grodzenia nieruchomości przyległych do publicznych śródlądowych wód powierzchniowych oraz brzegu wód morskich i morza terytorialnego w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar” – stanowi art. 232 Prawa wodnego. O wyłączeniu przepisu na potrzeby obronności państwa nie ma co wspominac, bo dotyczy on promila przypadków. W prostych słowach: nikt, niezależnie od prawa własności działki, nie ma prawa zbudować płotu, który kończyłby na brzegu, a tym bardziej w wodzie.

d3a17nf

W praktyce oznacza to, że dopisywane do ogłoszeń o sprzedaży informacje o linii brzegowej ujętej w dzialce powinny stanowić raczej ostrzeżenie niż zachętę. Kolejny artykuł Prawa wodnego daje bowiem wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi miasta możliwość ograniczenia prawa własności. Może bowiem decyzją przekazać część prywatnej nieruchomości do publicznego użytku na cele "powszechnego korzystania z wód".

W przypadku miejscowości urlopowo-wakacyjncyh oznacza to, że każdy, kto przyjedzie do niej, będzie mógł na wyłączonym fragmencie naszej działki "uprawiać turystykę, sporty wodne oraz (...) amatorski połów ryb". Z wymarzonej ciszy zatem nici. Zapewne odszkodowanie przyznane z budżetu gminy za takie "częściowe wywłaszczenie" nie zrekompensuje zniszczonych marzeń.

Wędkowanie na Mazurach Archiwum prywatne
Wędkowanie na Mazurach Źródło: Archiwum prywatne, fot: Money.pl

Kropla zdrowego rozsądku

Przepis o zakazie grodzenia brzegów nie jest nowością. Funkcjonował także w poprzedniej ustawie Prawo wodne. Choć w polskich przepisach jeziora i rzeki są własnością Skarbu Państwa od lat .60 minionego stulecia (przepisy Kodeksu cywilnego), budowa płotów jest nadal powszechną praktyką. Łatwo się o tym przekonać przy próbie spływu Krutynią. Przez dużą część szlaku płoty sięgają wody, a na co drugim drzewie wisi kartka krzycząca czerwonymi literami: "Teren prywatny. Zakaz wstępu", "To nie jest agroturystyka!". O ile w przypadku ogrodzeń sprawa jest jasna - stoją nielegalnie, o tyle próby zakazywania wstępu znajdują się w "prawnej szarej strefie".

d3a17nf

Właściciel ziemi nie ma prawa zabronić zatrzymania się u brzegi na kilka minut. Gdybyśmy jednak chcieli rozłożyć namiot lub biwakować, to takie zachowanie nie zmieści się w definicji "przechodzenia przez ten obszar". W takiej sytuacji musimy zdobyć jego wyraźną zgodę, inaczej naruszymy jego prawo własności. Znalezienie złotego środka wymaga kropli zdrowego rozsądku i odrzucenia nadal istniejącej praktyki pozostawiania po sobie śmieci.

Spływ kajakiem po Krutyni Archiwum prywatne
Spływ kajakiem po Krutyni Źródło: Archiwum prywatne, fot: Money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d3a17nf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3a17nf