Mentor w firmie - nowy trend czy już norma?
Jeszcze niedawno zarezerwowane były wyłącznie dla menedżerów z górnej półki. Dziś indywidualne sesje z mentorem lub coachem są dostępne już niemal dla wszystkich. Choć wielu nie chce się przyznać, że korzysta z pomocy zewnętrznego konsultanta.
13.04.2011 | aktual.: 15.06.2012 13:27
W dziale handlowym polskiej firmy farmaceutycznej przeprowadzono badania dotyczące atmosfery i komunikacji wewnętrznej. W raporcie podsumowującym wyniki ankiety psycholog ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie zwrócił uwagę na grupę pięciu specjalistek z wieloletnim stażem.
Jeszcze dwa lata temu były zaangażowane, lojalne i oddane przedsiębiorstwu jak mało kto. Obecnie dostrzega się u nich objawy zaawansowanej depresji i wypalenia. Głośno narzekają na przełożonych, nawet przy klientami. Mają słabe wyniki, choć – jak twierdzą – okupione nieludzkim wysiłkiem. Schwytane w pułapki kredytowe, nie mogą zamienić pracy na mniej obciążającą, ale gorzej płatną. Psycholog podkreślił, że ich negatywne nastawienie osłabia morale całego liczącego ponad 60 osób zespołu.
W efekcie szefowa sprzedaży miała do wyboru: albo zwolnić całą piątkę, albo zapewnić tym kobietom profesjonalne wsparcie psychologiczne. Zdecydowała się na to drugie rozwiązanie. Choćby ze względu na dotychczasowe osiągnięcia tych pań. Następnym krokiem były jej indywidualne spotkania ze sfrustrowanymi pracownicami. Przełożona stała się dla nich kimś w rodzaju coacha, osobistego nauczyciela, mistrza, trenera. Dzięki tym rozmowom, odbywanym co tydzień, kobiety odzyskują motywację, co zaczyna odzwierciedlać się w wynikach ich pracy.
Coachem może być szef, ale zwykle jest to doświadczony konsultant z zewnątrz. Z tego typu usług na ogół korzystają menedżerowie wyższych szczebli. Jednak w nowoczesnych korporacjach taką pomocą otacza się już nawet kierowników liniowych. A także specjalistów, szczególnie przedstawicieli handlowych. Ma to być sposób na zwiększenie wydajności i zatrzymanie najlepszych ludzi w firmie.
- Mimo że jestem początkującym agentem ubezpieczeniowym, mam już swojego anioła stróża – cieszy się Grzegorz Węgierski, agent ubezpieczeniowy z Lublina. – Coach to osoba, z którą mogę sobie szczerze porozmawiać. Zarówno o przebojach z upierdliwym klientem, jak i o kłopotach w domu. Nasze spotkania są bardzo stymulujące. Węgierski cieszy się, że jego „opiekun”, który jest z wykształcenia filozofem, nie narzuca mu gotowych rozwiązań. Raczej pomaga mu szerzej spojrzeć na problem – uważnie go słuchając, prowadząc spokojny dialog i zadając właściwe pytania. Nawiasem mówiąc, dokładnie tak postępował Sokrates ze swoimi uczniami.
- Nie jesteśmy od tego, by oceniać, wymądrzać się czy pouczać. Naszą rolą jest stawianie wnikliwych, sokratejskich pytań. Odpowiedź musi pochodzić nie od coacha, lecz od osoby coachowanej – potwierdza Bogdań Łapiński, director Couch U Poland.
- Coaching to ukierunkowany dialog – dodaje Andrzej Korcz, konsultant, współpracownik grupy firm doradczych HR Progress. – Nie można go mylić z dostarczaniem gotowych recept na sukces czy karierę. Ani z głoszeniem kazań, z prawieniem morałów czy z przemawianiem ex catedra.
Przeczytaj także: Uważaj na coacha! Według Korcza, klienci zbyt często traktują trenera jak ratownika. Przenoszą na niego całą odpowiedzialność za własne życie. Dzieje się też odwrotnie: niektórzy konsultanci odbierają swym podopiecznym samodzielność, podcinają skrzydła.
- Coaching jest skuteczny tylko wtedy, gdy dojrzałe są dwie strony: uczeń i mistrz – uważa Andrzej Korcz.
Coach pomaga nie tylko w „chorobie”, ale także, gdy „dobry” chce być „jeszcze lepszy”. podnoszenie swoich umiejętności jest niezbędne. Menedżerowie zachodnich spółek już wiedzą o tym od dawna. W Polsce samodoskonalenie się jest jeszcze ciągle niedoceniane.
- Jestem zatrudniany wtedy, gdy w firmie dzieje się źle. A kiedy wyniki przedsiębiorstwa są zadowalające, wówczas nikt mnie o pomoc nie prosi – przyznaje Korcz. – Tymczasem coach jest nie tyle od gaszenia pożaru, ile od rozpalania entuzjazmu.
Jeśli coaching kojarzy się głównie z rozwiązywaniem problemów, korzystanie z niego jest nieco wstydliwe. Wielu klientów woli więc w swym kalendarzu czy w Outlooku napisać „badanie lekarskie” niż „spotkanie z konsultantem”.
Tak jest przynajmniej w Polsce. Bo na Zachodzie – jak wynika z raportu Chartered Institute of Personel and Development (CIPD) – aż 79 proc. posiłkuje się w zarządzaniu coachingiem. I podobno z odczuwalnymi wynikami. Według badań przeprowadzonych przez International Coach Federation (ICF) od 57 do 68 proc. przedstawicieli kadry kierowniczej stwierdziło, że dzięki pomocy trenerów wzrosła ich samoświadomość, umiejętność definiowania celów i osiągania życiowej harmonii. A to przyczyniło się do obniżenia stresu i wzrostu wydajności.
- Gdyby nie coach, już dawno zrezygnowałbym ze sprzedawania polis – mówi Grzegorz Węgierski. – Tym bardziej dziwię się menedżerom, którzy – mając dużo większą odpowiedzialność i stres – uważają pomoc konsultanta za zbędną.
Przeczytaj także: Uważaj na coacha!
Mirosław Sikorski/JK