Mercedesy, delegacje, podróże… Jaka firma zapewnia takie luksusy?
Nieposzlakowana opinia, uczciwość, karność - to cechy, których wymaga się od pracowników Biura Ochrony Rządu. Ci, którzy zdecydują się na karierę w tej branży czeka trudna i wymagająca praca. Ile właściwie kosztuje praca borowca i co trzeba zrobić, by dostać się do Biura i otrzymywać borowską pensję?
10.08.2011 | aktual.: 10.08.2011 12:07
Ilu ich jest? Nie wiadomo
BOR powstał w 1956 roku jako jednostka Służby Bezpieczeństwa. Przez wiele lat znajdował się w strukturach MSW, później MON, wreszcie MSWiA. Jego pracownicy mieli w przeszłości status milicjantów, a później żołnierzy. Obecnie są po prostu funkcjonariuszami Biura Ochrony Rządu. Mało kto wie, że BOR ma swoje święto. Jest ono obchodzone 12 czerwca.
Dokładna liczba funkcjonariuszy nie jest znana. To informacja tajna. Według szacunków, w BOR pracuje ok. 2 tys. osób. Co robią ci z nich, którzy akurat nikogo nie chronią? Biuro pracuje na trzy zmiany, więc pracownikom należy się, jak każdemu, czas wolny. Mogą też brać udział w specjalistycznych szkoleniach, podnoszących ich umiejętności.
Co trzeba zrobić, by dostać się do Biura? Trzeba być zdrowym, silnym i wysportowanym. Przejść pozytywnie rozmowę kwalifikacyjną, badania psychologiczne i egzamin testujący sprawność fizyczną. Dodatkowym plusem jest wyższe wykształcenie. Ponad połowa „borowików” to absolwenci wyższych uczelni. Preferowana jest znajomość języków obcych, a także umiejętności w dziedzinie sportów walki czy strzelectwie.
Przeciętne zarobki w Biurze Ochrony Rządu wynoszą 3,8 tys. zł brutto. Kierowcy zarabiają średnio o 200 zł mniej. Pensje oficerów sięgają 4,2 tys. zł. Zwierzchnik „borowików”, gen. Marian Janicki, zarabia natomiast ponad 13 tys. zł. Czyli mniej więcej tyle, co szef MSWiA Jerzy Miller, któremu BOR podlega. Blaski i cienie życia „borowika”
Jeśli nie masz matury, w BOR nie masz czego szukać. Podobnie „na odstrzał” idą ci, którzy zadarli z prawem. Przepisy mówią też, że funkcjonariuszem Biura może być wyłącznie osoba posiadająca polskie obywatelstwo.
Po przejściu ścieżki rekrutacyjnej kandydat czeka na wyniki postępowania kwalifikacyjnego. Wiadomość o przyjęciu do BOR, bądź odrzuceniu jego kandydatury, dostaje pisemnie, bez uzasadnienia.
Nieposzlakowana opinia, uczciwość, karność – to cechy, których wymaga się od „borowików”. Nie każdy potrafi jednak zachowywać się tak, jak oczekują od niego zwierzchnicy. Borowcy w przeszłości dorabiali sobie jako ochroniarze, stali „na bramkach” w warszawskich lokalach. Jako bramkarze, warto dodać, mieli dobrą markę.
- Oni przynoszą wstyd firmie – komentował takie zachowania ich szef, gen. Janicki. Komu przysługuje obstawa borowców? „Z automatu” należy się ona obecnemu prezydentowi i jego poprzednikom, premierowi i wicepremierom, marszałkom Senatu i Sejmu, niektórym ministrom. Także delegacjom zagranicznym i pracownikom ambasad. W nadzwyczajnych sytuacjach – innym osobom. Taka sytuacja zaszła właśnie teraz. Skorzystali z niej posłowie różnych partii. Niektórzy najwyraźniej obstawę BOR poczytują sobie jako potwierdzenie własnej ważności. Ochrona BOR jest też zapewniana osobom prowadzącym śledztwa w sprawie różnych afer, czy walczącym z gangami.
Wspaniali chłopcy we wspaniałych maszynach
Służba w BOR niesie potencjalne niebezpieczeństwa. Ale może też na co dzień stać się prawdziwą frajdą dla dużych chłopców. Daje po temu okazję drogi, ekskluzywny sprzęt, który borowcy mają pod ręką. Blisko sto limuzyn renomowanych marek, takich jak Mercedes, BMW, Chrysler czy Volvo, stwarza pokusę, by sobie poszaleć. Dodajmy – pokusę, której borowcy, zdaniem obserwatorów, nie zawsze potrafią się oprzeć. Mieszkańców Warszawy bulwersują czasami samochody Biura, jadące ulicami na sygnale, z szybkością przekraczającą 100 km na godz. Obserwatorzy dzielą się wtedy na dwa obozy. Jedni atakują borowców za arogancję i lekceważenie przepisów. Inni ripostują, że widać pośpiech był wskazany.
Praca w BOR zwraca uwagę ludzi. Nowoczesne samochody, garnitury i wysportowane sylwetki przyciągają oczy. Skłaniają też do snucia legend o zarobkach i kolorowym życiu. Jak to zwykle bywa, prawdy w tym niewiele. To praca jak inne. Czasami bardziej męcząca, stresująca i niebezpieczna.
tk/JK