Minęła era trawlera

Przetwórstwo rybne w Polsce ma zaledwie 110-letnią tradycję. Od kilku lat należy do najszybciej rozwijających się branż krajowego sektora żywnościowego. Dziś ten rynek żyje w znacznej mierze z eksportu i wart jest 4 mld zł.

Obraz
Źródło zdjęć: © Rynek Spożywczy

Polskie przetwórstwo ryb od paru lat przeżywa rozkwit. Jego siła napędowa to popyt odbiorców zagranicznych, przede wszystkim z państw Unii Europejskiej - a także unijne środki pomocowe na modernizację. W latach 2004-06, wg danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, nakłady inwestycyjne w branży rybnej wyniosły 475,6 mln zł. Te inwestycje wprowadziły sporą część polskich przetwórni rybnych do światowej czołówki.

Lata 70. i 80. ubiegłego stulecia to okres rozwoju polskiej floty rybackiej i przetwórstwa na morzu. Jego szczyt przypadł na rok 1986 - blisko 470 tys. t ryb mrożonych. Dziś to już przeszłość: nie połowy, a przetwórstwo ryb ma zasadnicze znaczenie (ok. 90 proc. wartości) dla całego przemysłu rybnego. Z producenta surowca rybnego Polska przekształciła się w eksportera wysoko przetworzonych półproduktów i gotowych potraw z ryb i owoców morza.

Wielkość produkcji przemysłu przetwórczego w latach 2003-07 uległa znaczącemu wzrostowi - z ok. 230 tys. t w 2003 r. do 430 tys. t w 2007 r.

Dużo małych

Pod koniec czerwca 2008 r. na rynku działały 293 firmy, z których ok. 80 proc. miało uprawnienia do sprzedaży produktów rybnych na rynku Wspólnoty. 53 mogły sprzedawać swe wyroby wyłącznie na rynkach lokalnych. Wśród firm z uprawnieniami na Unię Europejską dominują małe, zatrudniające mniej niż 10 pracowników (105 przedsiębiorstw).

Zaledwie piętnaście zatrudnia ponad 250 osób (dane Morskiego Instytutu Rybackiego z czerwca 2008 r.). Wielkość zakładu przetwórczego w znacznym stopniu decyduje o asortymencie: małe przedsiębiorstwa zajmują się głównie prostszą i tańszą produkcją ryb solonych i wędzonych. Duże i bogatsze inwestują w zaawansowane procesy i skomplikowane linie technologiczne - wytwarzając wysoko przetworzone produkty. Nic więc dziwnego, że w segmencie nowoczesnych przetworów ma miejsce spora koncentracja.

Wyznacznikiem atrakcyjności rybnego rynku jest rosnąca liczba działających na nim przedsiębiorstw: w ciągu pięciu lat (2003-07) wzrosła o ponad jedną czwartą, a zatrudnienie o niemal 40 proc.Przetwórstwo ryb nie jest w Polsce domeną regionów nadmorskich - choć właśnie tam zlokalizowanych jest ponad 60 proc.krajowych przetwórni. Z województw zachodniopomorskiego i pomorskiego pochodzi trzy czwarte wartości produkcji tego sektora. Jednak wiele przedsiębiorstw rybnych mieści się np. w woj. śląskim, które tradycyjnie jest regionem dużego popytu na ich produkty. Liczne zakłady przetwórstwa rybnego są też w województwach: warmińsko-mazurskim, mazowieckim i wielkopolskim.

Raczej mintaj niż karp

Około trzy czwarte krajowej konsumpcji to ryby morskie, niecałe 25 proc. - słodkowodne, a 2 proc. to owoce morza. Udział tych dwu ostatnich kategorii z wolna rośnie.

Do ryb morskich cieszących się największym uznaniem konsumentów należą u nas: mintaje (24 proc. spożycia), śledzie (21 proc.), morszczuki (8 proc.), szproty (6 proc.), a także makrele, tuńczyki oraz łososie (po 4 proc.). Natomiast wśród ryb słodkowodnych wymienić należy przede wszystkim pangę (11 proc. konsumpcji), karpie (4 proc.) i pstrągi (3 proc.). Polski rynek podbiła w ostatnich latach zwłaszcza azjatycka panga, hodowana w dorzeczu Mekongu, dystansując pod względem spożycia inne popularne u nas gatunki.

Jeśli idzie o postać rybnego produktu - najchętniej kupujemy świeże filety (18 proc. sprzedaży ilościowo), ryby wędzone - 15 proc., całe ryby i tusze - 14 proc., kostki i paluszki mrożone - 13 proc. Po ok. 10 proc. sprzedaży stanowią konserwy rybne i marynaty, za nimi plasują się (po ok. 8 proc.) tusze i filety mrożone oraz produkty delikatesowe i garmażeryjne, zaś ostatnią pozycję zajmują ryby solone (4 proc.). Około dwie trzecie konsumpcji stanowią zatem przetwory rybne.

Sprzedaż ryb ma u nas charakter sezonowy, związany głównie z tradycjami świątecznymi. Dwa sezonowe szczyty to dni przed Wielkanocą oraz przed Bożym Narodzeniem. Zdaniem specjalistów z branży, w grudniu sprzedaje się nawet dwukrotnie więcej ryb i przetworów rybnych niż w maju.

Eksportujemy, bo importujemy

Ryb od dostawców krajowych od dawna polskim przetwórcom nie starcza - Bałtyk nie jest tak zasobny w ryby jak inne akweny, rybaków obowiązują bardzo niskie limity połowowe (np. dorszy). Jedynym liczącym się gospodarczo gatunkiem pochodzącym z połowów własnych są szproty bałtyckie. Mocno zmalał też potencjał naszej fl oty rybackiej, w tym dalekomorskiej.

Rosnący eksport polskich przetworów rybnych pociągnął więc za sobą konieczność zwiększenia importu surowca. Polscy przetwórcy kupują go głównie w krajach EFTA, gdzie głównymi partnerami są Norwegia i Islandia, a także w państwach Unii Europejskiej. Znaczne ilości surowca rybnego sprowadzamy również z Chin. Import ryb wzrósł z 480 tys. t w 2004 r. do 603 tys. t w 2007 r. Odpowiednio wzrosła też wartość importowanych surowców - z 400 do 670 mln euro. W imporcie dominują mintaje, śledzie, makrele, a ostatnio panga. Doskonałym przykładem korzyści, jakie przynosi polskim przedsiębiorcom przetwarzanie importowanych ryb, jest łosoś. Na początku lat 90. trafi ało go na polski rynek zaledwie kilkaset ton rocznie.

W 2007 r. importowaliśmy, głównie z Norwegii, ok. 60 tys. ton tej ryby - a dwie trzecie sprzedano ponownie za granicę, w postaci uszlachetnionych produktów. W ostatnich latach Polska stała się prawdziwą łososiową potęgą - jednym z najważniejszych w Europie producentów łososia wędzonego na zimno. Rodacy się też zainteresowali: w 2001 r. statystyczny Polak zjadł 16 dag łososia - a w 2007 r. już pół kilograma. Potentaci tego segmentu to Morpol z Duninowa i Suempol z Bielska Podlaskiego.

Od mrożonek do marynat

Według danych agencji Nielsen, znacząco rośnie rynek ryb mrożonych - ostatnio o ponad 12 proc. rocznie w ujęciu ilościowym i prawie 18 proc. wartościowo.

Od czerwca 2007 r. do maja 2008 r. Polacy kupili ryby mrożone za 135,6 mln zł. Najchętniej kupowane są filety (prawie 58 proc. udziału ilościowego w rynku). Dalej - paluszki rybne (ponad 28 proc.) oraz filety w kostce (10 proc.). Najlepiej rozpoznawana marka to Frosta - firma, która proponuje swoim klientom wiele mrożonek z różnych ryb (mintaj, łosoś, sola) z różnymi dodatkami.

Szybko rozwija się rynek sałatek rybnych - roczny wzrost sprzedaży o ponad 18 proc. ilościowo i ponad 22 proc.wartościowo. Na czele tego segmentu są sałatki śledziowe - ponad 93 proc. udziału w sprzedaży. Najbardziej rozpoznawane są trzy marki: Lisner, należąca do Uniq Lisner oraz Neptun i Taaka Ryba, produkowane przez Wilbo. Popularne są również paprykarze firmy Graal (marka Graal), Contimax (marka Contimax) oraz P.W. Stek-Rol sp. j. (marka Evra Fish).

O niespełna 10 proc. ilościowo i ponad 15 proc. wartościowo wzrósł od czerwca 2007 r. do maja 2008 r. rynek ryb w puszkach.

Najchętniej kupowane gatunki to śledzie i szproty oraz tuńczyk. Głównymi graczami na rynku są tu Graal (marki Graal, Black Rose i Meg), Wilbo, P.W. Stek-Rol sp.j. (Evra Fish), Rieber Foods Polska (marki King Oskar i Big Fish), Przetwórstwo Rybne Łosoś (marka Łosoś).

Po ryby!

Produkcja ryb i przetworów rybnych oraz ich konsumpcja wspierane są na różne sposoby. Przekonać Polaków do zdrowej, rybnej diety miała np. ubiegłoroczna ogólnopolska kampania: "Ryba wpływa na wszystko", zorganizowana przez resort rolnictwa, czy też trwająca od kilku lat akcja Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie i Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp". Włączają się też samorządy, korzystając ze wsparcia funduszy sektorowego programu operacyjnego; Urząd Miasta w Brodnicy otrzymał np. za zorganizowanie kampanii "Zdrów jak ryba" ogólnopolską nagrodę - Innowator 2008.

W przyszłość wybiega rządowa "Strategia rozwoju rybołówstwa na lata 2007-2013" oraz Program Operacyjny "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013" - opatrzony hasłem "Po ryby!". Oba te dokumenty przewidują rozwój przetwórstwa i obrotu produktami rybołówstwa i akwakultury - oraz pomoc finansową dla inwestycji w przetwórstwo ryb i obrót jego produktami (m.in. nowe technologie, sprzęt, innowacyjne metody produkcji).

Program tej pomocy zgodny jest z planami Europejskiego Funduszu Rybackiego (ang. EFF - European Fisheries Fund).

Jerzy Korejwo

Wybrane dla Ciebie

Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup