Młodzi i praca – będą kłopoty, ale są szanse

Do dynamicznego wejścia w karierę zawodową ukończenie wyższej uczelni przestało wystarczać. Przeciwnie, absolwenci coraz częściej muszą przełykać gorzkie pigułki w związku z brakiem ofert

Młodzi i praca – będą kłopoty, ale są szanse
Źródło zdjęć: © Thinkstock

17.10.2012 | aktual.: 17.10.2012 16:26

Coraz ich więcej

Według danych GUS, 20 proc. osób z ukończonymi wyższymi uczelniami nie może znaleźć posady. Liczba osób bezrobotnych przed 34 rokiem życia sięga już miliona.

W dodatku osób z tytułem magistra będzie przybywało. Choć nie wszyscy młodzi wybierają się na studia, to jednak liczba polskich studentów nie ma odpowiednika w Europie. Już niedługo połowa Polaków, którzy nie przekroczyli 30-tki, będzie mogła stawiać przed nazwiskiem skrót „mgr”. Pytanie tylko, w czym on im pomoże.

Lipiec – 40 proc. nowo rejestrowanych bezrobotnych to osoby z dyplomem magisterskim. Sierpień – sytuacja jest podobna. Traumatyczne przeżycia związane z poszukiwaniem pracy nie grożą na szczęście wszystkim absolwentom. Kto zdecyduje się na studia na kierunkach technicznych, jak informatyka, automatyka, grafika komputerowa czy telekomunikacja, nie powinien mieć problemów ze znalezieniem pracy.

Inaczej niestety ma się sprawa z humanistami. - Zjawisko „nadprodukcji” osób z wykształceniem humanistycznym w ostatnich latach rzeczywiście było widoczne coraz wyraźniej – komentuje dr Grażyna Spytek-Bandurska, wicedyrektor Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy w PKPP Lewiatan. – Taki stan rzeczy wyniknął w dużej mierze z faktu, że na humanistykę ukierunkowało się wiele szkół prywatnych. Stąd dzisiejsza sytuacja, w której młodzi humaniści nawet po renomowanych uczelniach nie mogą znaleźć zajęcia.

Ważne doświadczenie. Dyplom mniej

Kogo natomiast szukają pracodawcy? Przede wszystkim fachowców z doświadczeniem, i to najchętniej technicznym. To, czy kandydat ma, czy nie ma dyplomu wyższej uczelni, przestaje w wielu wypadkach mieć znaczenie – ważniejsze są kwalifikacje.

Wśród zawodów, na które jest obecnie największe zapotrzebowanie, przeważają takie, do których niepotrzebne są studia. Przemysł stoczniowy poszukuje monterów, spawaczy czy ślusarzy, hipermarkety kasjerów, operatorów i ochroniarzy, holdingi węglowe – górników i elektryków.

Istnieją co prawda branże, w których nie odcina się drogi również humanistom, jak choćby księgowość, marketing czy nawet informatyka. Aby liczyć na znalezienie pracy w tych dziedzinach, w ich przypadku konieczne jest jednak dalsze kształcenie.

Analitycy zgodnie podkreślają, że osoby młode trafiły na niekorzystny okres na rynku pracy. Do tego w firmach brakuje stanowisk, na których mogliby nabywać doświadczenie w ramach praktyk czy stażów. Kuleje współpraca uczelni z pracodawcami.

– Młodzi ponoszą skutki niedostatecznych reform w systemie kształcenia. Dzisiejszy rynek zmienia się szybko i wymaga dynamiki oraz elastyczności. Tymczasem szkoły średnie nie pomagają uczniom w wyrabianiu tych cech. Brakuje tam nauki o przedsiębiorczości, brakuje zajęć, podczas których uświadamiano by młodym ludziom, jak poruszać się w świecie pracy – zwraca uwagę dr Grażyna Spytek-Bandurska.

Przy tym nie jest przecież tak, że każda osoba w wieku lat 18, czy młodsza, przy wyborze szkoły zna sytuację na rynku pracy, prognozy co do jego rozwoju, i nimi właśnie się kieruje. – Często decyduje przypadek: miejsce zamieszkania, to, do jakiej szkoły jest najbliżej. Dużą rolę odgrywa brak rozeznania. Można tu postawić pytanie, na ile należy winić za to samych młodych, a na ile tych, którzy powinni wpływać na ich decyzje – zastanawia się ekspert z Lewiatana.

Jest gorzej? Trzeba się przyzwyczaić

O walce z bezrobociem wśród młodych mówi się coraz więcej. Podkreślane jest znaczenie współdziałania w tej mierze pomiędzy pracodawcami a systemem edukacji. Ale wśród specjalistów odzywają się też głosy, że te działania mogą nie przynieść oczekiwanych efektów. Przyczyna może leżeć po części w ekonomii, ale i w… psychologii.

Według analityków, kłopoty na rynku pracy, jeśli trwają zbyt długo – przestają być postrzegane jako kłopoty. Zaczynają nabierać charakteru normy, z którą po prostu trzeba sobie poradzić.

Dlatego np. kiedy odsetek bezrobotnych rośnie i zbyt długo utrzymuje się na wysokim pułapie, bardzo trudno jest sprowadzić go do niższego poziomu. Czy to właśnie perspektywa rysująca się przed „młodym” polskim rynkiem pracy?

TK/JK

zatrudnieniepraca dla młodegoabsolwent
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)