Na kupowanie akcji jeszcze za wcześnie
Na warszawską giełdę powróciły duże spadki. Indeks 20 największych spółek WIG20 przez większość dnia tracił wczoraj ok. 4-5 proc., by w końcu polecieć do - 7 proc. i przebić barierę 2 tys. punktów. Najwięcej cały czas traciły instytucje finansowe, do czego inwestorzy już zdążyli się przyzwyczaić. Banki Getin, BRE i PKO BP traciły ponad 10 proc. Około 8 proc. stracił Pekao SA. Wraz ze spadającą ceną miedzi w dół o ponad 10 proc. szedł również kurs KGHM-u. Zdaniem analityków duży udział w spadkach na polskiej giełdzie mają w tej chwili fundusze inwestycyjne - wycofują pieniądze z giełdy, bo ludzie umarzają swoje jednostki. Do tego dochodzi niepewność co do spowolnienia gospodarczego, które czeka nasz kraj. A ono z pewnością będzie miało wpływ na gorsze niż do tej pory wyniki spółek.
Spadki powróciły również na europejskie giełdy, mimo że na rynkach nie pojawiły się wczoraj żadne nowe informacje o kłopotach kolejnych instytucji finansowych czy bankructwach. Indeksy w Wielkiej Brytanii i Niemczech traciły po 4-5 proc.
_ Taka sytuacja pokazuje, że wzrosty z ostatnich dwóch dni były podyktowane tylko emocjami _ - podkreśla Katarzyna Siwek, analityk Expandera. _ Inwestorzy uwierzyli co prawda, że plany ratunkowe rządów pomogą uporać się z kryzysem rynków finansowych, ale nikt nie ma wątpliwości, że teraz czeka nas spowolnienie gospodarcze _- dodaje.
Dlatego w najbliższych tygodniach uwaga inwestorów będzie się skupiać przede wszystkim na płynących do nas danych i prognozach makroekonomicznych. A te najprawdopodobniej potwierdzą spowolnienie gospodarcze na całym świecie. Niepokój może wzbudzić chociażby wypowiedź prof. Kennetha Rogoffa z Harvardu, który stwierdził, że większość oficjalnych prognoz PKB na przyszły rok można obciąć o 2 pkt proc.
_ To może oznaczać, że będziemy mieć najgorsze załamanie od 1982 roku, gdy światowa gospodarka wzrosła o 0,9 proc. _ - podkreśla ekonomista.
Taki okres z pewnością nie sprzyja inwestowaniu pieniędzy w akcjach i agresywnych funduszach inwestycyjnych. Dlatego, decydując się na ulokowanie swoich oszczędności na giełdzie, pamiętaj o tym, że najważniejszy jest moment, w którym to zrobisz. Przy tak dużych wahaniach jak teraz jeden dzień może bowiem zdecydować o tym, że albo zarobisz, albo będziesz musiał bardzo długo poczekać na odrobienie strat.
Zdaniem Marka Rogalskiego, analityka z Domu Maklerskiego First International Traders, ostrożni inwestorzy powinni wstrzymać się z zakupem akcji nawet na rok.
_ Złapanie tzw. dołka jest praktycznie niemożliwe. Sztuką jest kupić akcje tuż przed wzrostami. A te nie przychodzą od razu po spadkach. Potrzebujemy długiego okresu tzw. szorowania po dnie _ - tłumaczy Marek Rogalski. Tak było np. w 2002 roku, gdy na giełdzie panował totalny marazm, a wielu ludzi było zniechęconych do inwestowania w akcje. Dopiero wtedy rozpoczęła się hossa.
Według Rogalskiego branżą, o której wówczas będzie warto pomyśleć, będą banki. Bo chociaż teraz wzbudzają one największą nieufność wśród inwestorów i notują gigantyczne spadki, to nie zmienia to faktu, że rynek finansowy jest kołem zamachowym całej gospodarki. Bo bez kredytów nie ma mowy o rozwoju innych firm czy wzroście konsumpcji gospodarstw domowych. Drugim obiecującym sektorem będzie branża handlowa, którą w najbliższych miesiącach czeka prawdopodobnie okres fuzji i przejęć.
_ Tutaj upatrywałbym szansy przede wszystkim w znanych markach, które mają już ugruntowaną pozycję na polskim rynku _ - podkreśla Marek Rogalski.
Zdecydowanie trudniej jest wskazać branże, które mogą dać zarobić inwestorom w najbliższych miesiącach i najmocniej oprą się spadkom. _ Branżą, której raczej należy unikać w nadchodzących miesiącach, są z pewnością deweloperzy _ - uważa Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego. _ Już teraz weryfikują oni w dół prognozy dotyczące sprzedaży nowych mieszkań, co ma związek z zapowiadanymi ograniczeniami w dostępie do kredytów hipotecznych _- tłumaczy. Podobnie jest z bankami i instytucjami finansowymi, które najmocniej traciły w okresie ostatnich zawirowań, i dopiero najbliższe miesiące pokażą, jaki wpływ na całą branżę miał światowy kryzys.
Zdaniem Stebakowa lepiej przedstawia się za to najbliższa przyszłość spółek z branży spożywczej oraz z sektora handlu detalicznego. Na ich obroty z pewnością dobry wpływ będą miały zwiększone zakupy przed końcem roku, co ma oczywiście związek z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym. Obecna sytuacja to bowiem dobry okres tylko dla jednodniowych spekulantów, którzy mogą zarobić po kilkanaście procent w jeden dzień. Jeżeli jednak myślisz o ulokowaniu pieniędzy na giełdzie na dłużej, powinieneś na razie wstrzymać się zakupami i poczekać.
Łukasz Pałka
POLSKA Gazeta Krakowska