Na piractwie tracimy wszyscy. Czy ACTA pomoże?

Ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała w czwartek w siedzibie MSZ Japonii umowę ACTA. Dokument podpisali też ambasadorowie pozostałych państw UE z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii. I o co to całe zamieszanie? O miliardy dolarów.

Na piractwie tracimy wszyscy. Czy ACTA pomoże?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

25.01.2012 | aktual.: 26.01.2012 07:01

Ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała w czwartek rano w siedzibie MSZ Japonii umowę ACTA. Dokument podpisali też ambasadorowie pozostałych państw UE z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii. I o co to całe zamieszanie? O miliardy dolarów.

Jak zauważa na swoim blogu Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha, zagrożeniem dla internautów może być sposób zapisu treści ACTA. Zasady ujęte w tej umowie są zapisane klauzulami generalnymi. Oznacza to, że zakres interpretacji jest bardzo szeroki. W konsekwencji za nielegalne mogą zostać uznane działania, które dziś nikomu nie przeszkadzają.

Z drugiej strony, gdy popatrzymy na skalę piractwa komputerowego, to można zrozumieć motywacje firm lobbujących za podobnym porozumieniem. Jak podaje Business Software Alliance (BSA), powołując się na badania IDC, w 2010 roku wartość nielegalnego oprogramowania a świecie osiągnęła poziom 59 mld dolarów. Jeszcze w 2003 roku liczba ta była o połowę niższa.

Groźni piraci

Według tego samego badania obrót nielegalnymi programami w Polsce wyniósł w 2010 roku prawie dwa miliardy złotych.

O wiele bardziej porażające dane przedstawiają polskie firmy monitorujące piractwo komputerowe na rodzimym rynku.

- Według naszych szacunków wartość nielegalnych produktów cyfrowych w statystycznym komputerze gospodarstwa domowego to niemal 5 tys. zł. - mówi Zbigniew Engiel z przedsiębiorstwa informatyki śledczej Miediarecovery.

Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest 14,5 mln gospodarstw domowych, z których 60 proc. posiada komputer osobisty, to łączne straty producentów software'u wynoszą aż 43,5 mld zł. Rocznie tracą więc oni tyle, ile wynosi budżet służby zdrowia. Zawierają się w tym podatki oraz nieutworzone miejsca pracy.

Trzeba pamiętać, że piractwo dotyczy zarówno oprogramowania, jak i filmów oraz muzyki, a ostatnio także e-booków.

Z danych BSA wynika, że w przypadku nielegalnych programów w 2010 roku nastąpił spadek liczby nielegalnego oprogramowania na rodzimym rynku o 2 proc. Wciąż jednak niemal 54 proc. kopii pochodzi z nielegalnych źródeł.

Rekordzistą pod względem naruszenia praw autorskich został pewien student z Tarnowskich Gór. W jego komputerze policja znalazła programy warte 3,6 mln zł.

- Choć z jednej strony świadomość wagi praw autorskich jako czyjejś własności wzrasta, to dynamiczny rozwój internetu podtrzymuje wciąż wysoki poziom obiegu nielegalnych kopii produktów cyfrowych - mówi Zbigniew Engiel z Mediarecovery.

Oryginalne mogłoby być tańsze

- Z naszych badań wynika, że tylko 20 proc. internautów jest gotowych wnieść opłatę za produkty cyfrowe. Przy czym niecałe 5 proc. zgadza się na to bezwarunkowo. 15 proc. badanych byliby gotowi zapłacić, lecz jedynie za treści premium - mówi Bartłomiej Roszkowski, ekspert inicjatywy "Bezpieczniej w sieci" oraz Prezes Zarządu NetPress Digital.

Z badań "Bezpieczniej w sieci" wynika, że dla większości respondentów dopiero obniżka ceny produktów cyfrowych o 50 proc. mogłaby skłonić ich do zakupu.

Zatem samo zwalczanie piractwa komputerowego może dać jedynie ograniczone rezultaty. Dopiero jednoczesne wyjście na przeciw klientów z odpowiednią ofertą może przynieść wymierne korzyści zarówno producentom, jak i samym konsumentom. Szczególnie, że dla klientów także ważna jest łatwość dostępu oraz użycia produktu.

Antypirackie zabezpieczenia w legalnie sprzedawanym oprogramowaniu są często uciążliwe dla klientów ze względu na fakt, że ograniczają możliwości wzajemnego pożyczania czy wymiany oprogramowania. Paradoksalnie sprawia to, że pirackie kopie, którymi mogą bez przeszkód dysponować, stają się jeszcze bardziej atrakcyjne.

Według Business Software Alliance na piractwie traci cała gospodarka. Z wyliczeń organizacji wynika, że jego ograniczenie w 42 państwach monitorowanych przez organizację o 10 proc. w ciągu 4 lat przyniósłby wzrost PKB tej grupy krajów o 142 mld dolarów. Podatki z tego tytułu wzrosłyby o 32 mld dolarów.

W Polsce redukcja piractwa w branży oprogramowania o 10 proc. w ciągu dwóch lat przyniosłaby przyrost PKB kraju o niemal 5 mld zł i zwiększyłaby podatki o prawie 700 mln zł. Dodatkowo przybyłoby prawie 2 tys. miejsc pracy w samej branży.

multimediaoprogramowanieacta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)