Bawić się, bawić się na całego...
Park rozrywki z prawdziwego zdarzenia, taki na miarę paryskiego Disneylandu, marzy się nam od dawna. I chociaż dziś jest już w Polsce kilka mniejszych obiektów, to nie doczekaliśmy się jeszcze takiego naprawdę dużego, w którym można by się zgubić na cały dzień.
Pierwszy pomysł wzbudzał zachwyt niemal całej Polski. W 1997 roku nasz kraj odwiedził Michael Jackson, był witany z niemal takimi honorami jak głowa państwa, podpisał wtedy list intencyjny z ówczesnym prezydentem Warszawy Marcinem Święcickim. Plan był piękny - w ciągu roku miała zostać wybrana lokalizacja, ustalone zasady finansowania Miała to być nowoczesna inwestycja, zwłaszcza na skalę Polski. Niestety z planów nic nie wyszło. Były prezydent Warszawy przekonuje, że problemem była lokalizacja. Idealną było lotnisko na Bemowie, ale na zlikwidowanie lotniska nie chciało zgodzić się ówczesne kierownictwo MSWiA. Święcicki napisał na swoim blogu:
"Odnoszę wrażenie, że sprzeciwy wynikały z przesłanek politycznych, aby ewentualnego sukcesu nie przypisać ówczesnym władzom samorządowym, czyli Unii Wolności i będącej z nami w koalicji SLD."
Tak mogłaby się rozpocząć długa opowieść o nieudanych inwestycjach rozrywkowych w Polsce. Kolejnym głośnym projektem miał być Park Fantasia na pomorzu, pod który wbudowano nawet kamień węgielny. Niestety nie udało się zgromadzić pieniędzy na inwestycję. Niedawno upadł także projekt Adventure World Warsaw, który miał być większy niż podparyski Disneyland. Póki co jeszcze nikomu się nie udało, ale co chwilę słychać też o kolejnych projektach. Nadzieja w narodzie jest silna.