Napięcia są nieuniknione

Rozmowa z Ryszardem Petru, ekonomistą, byłym doradcą wicepremiera Leszka Balcerowicza, przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

14.08.2012 16:16

*Rozmowa z Ryszardem Petru, ekonomistą, byłym doradcą wicepremiera Leszka Balcerowicza, przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich. *

Na świecie i w Europie panuje kryzys, w Polsce kończą się fundusze unijne. Czego się możemy spodziewać?

- Utrzymanie w kolejnej perspektywie finansowej obecnego poziomu finansowania nie będzie proste. Kryzys europejski wymaga bowiem sporych nakładów finansowych, a te ponoszą bogatsze kraje UE, głównie Niemcy i Francja, którzy są płatnikami netto. Na tle innych krajów Polska - ze swoją dynamiką wzrostu - wypada wyjątkowo dobrze. W Europie obserwujemy tendencję, aby pomagać tym krajom, które radzą sobie gorzej. Są już pierwsze sygnały wskazujące, że przyszły budżet Unii Europejskiej zostanie okrojony. Pytanie: jak bardzo? Dziś widać, że propozycje Komisji Europejskiej dla takich krajów, jak Węgry czy Rumunia, w zakresie współfinansowania będą gorsze niż wcześniej proponowano. Nieuniknione są napięcia. Mamy jednak mocne argumenty za kontynuację polityki spójności w dotychczasowym zakresie.

Na razie Polska nieźle sobie radzi z wykorzystaniem unijnych dotacji. Jak pan to ocenia jako ekonomista?

- Oceniam, że dotacje unijne bardzo nam pomogły. Dzięki funduszom unijnym nasz wzrost gospodarczy był o jeden procent wyższy. Największą porażką są fundusze wydawane, a właściwie nie wydawane przez kolej. Lepiej poradziliśmy sobie przy inwestycjach drogowych. Powinniśmy też pamiętać, że pewnego dnia Polska stanie się płatnikiem netto.

Płatnik netto to jeszcze chyba daleka perspektywa. Ale Polska może nie otrzymać z Unii Europejskiej na lata 2014-2020 spodziewanej puli funduszy. I wtedy samorządy oraz przedsiębiorcy mogą mieć problemy ze środkami na inwestycje.

- Możemy dostać mniej niż się spodziewamy, ale pamiętajmy o tym, że szczególnie przedsiębiorstwa nie mogą polegać wyłącznie na funduszach unijnych. Każdy samorząd i przedsiębiorca muszą myśleć w dłuższej perspektywie. Czynnikiem, który to niejako wymusza na samorządach jest problem limitu długu. Co zaś do wydatkowania funduszy unijnych to widzę trzy możliwe kierunki skierowania strumienia funduszy, które otrzymamy na lata 2014-2020: na kontynuację budowy dróg, na kolej, gdzie powinno dojść do zmiany zarządzania oraz na szeroko pojętą edukację. Potrafimy już wydawać pieniądze na drogi, choć możemy mieć pretensje, że inwestycje za długo trwają. Wyciągnęliśmy chyba wnioski ze współpracy z Chińczykami i wiemy już, że nie chodzi o to, aby było najtaniej, lecz by było dobrze. Kolej jest tak olbrzymim molochem, że trudno o sensowną realizację projektów. Trzeba albo zmienić strukturę PKP, aby przystosować ją do realizacji unijnych projektów, albo realizować te inwestycje niejako obok PKP. Co do edukacji, to łatwo
wydać pieniądze, ale zawsze pada pytanie o efekty. Konieczna jest jak najbliższa współpraca między uczelniami a biznesem.

Beneficjenci narzekają na system i biurokrację. Co zrobić, aby spełnić oczekiwania przedsiębiorców? W jakim kierunku powinny pójść zmiany: ułatwienia podatkowe? Zmniejszenie biurokracji?

- Mamy w Polsce za dużo ustaw i prawa tworzonego niemal na każdą okazję. Prawo musi być bardziej kazuistyczne, tak jak w Wielkiej Brytanii, powinniśmy ograniczyć liczbę wydawanych pozwoleń, interpretacje przepisów podatkowych urzędów skarbowych powinny być zamieszczane na stronie internetowej. Spowoduje to większą przewidywalność obrotu gospodarczego.

Padają głosy, żeby w nowej perspektywie finansowej dotacje unijne zastąpić pożyczkami. Czy taki system byłby lepszy?

- To nie jest zły pomysł, ale obawiam się ze może być za wcześnie na jego realizację. Powinniśmy powoli przechodzić na taki wariant, bo nie można wiecznie żyć na dotacjach, one się pewnego dnia skończą. Ważne jednak, aby nie wylać dziecka z kąpielą i aby urzędnicy nie wprowadzili tych pożyczek na takich warunkach, że żaden przedsiębiorca nie będzie chciał ich wziąć.

No dobrze, ale jak firmy miałyby uwiarygadniać swoją zdolność kredytową?

- Firma zawsze musi mieć zabezpieczenie. Przecież ze środków unijnych nie korzystają dziś firmy, które są niewiarygodne.

Unia Europejska chce zabrać dotacje dużym firmom. To dobre posunięcie? - Należałoby określić, jaką firmę uważamy za małą, a jaką za dużą. Pod tym względem występują bowiem różnice między polskimi a zachodnimi firmami. Byłoby absurdem powielać unijne schematy wobec polskich przedsiębiorstw.

Czy podatek od transakcji finansowych zaproponowany przez komisarza Janusza Lewandowskiego to dobra propozycja?

- Oprócz zalet w postaci większych wpływów do unijnego budżetu, ten podatek na także wady. Jeśli zostanie wprowadzony tylko w krajach strefy euro, będzie nieskuteczny. Dziś kapitał jest tak płynny, że potrzebne są rozwiązania globalne. Dawno skończyło się myślenie tylko w kategoriach państw. W takich sprawach jak regulacje finansowe nie ma także sensu myślenie w kategoriach kontynentu. Dlatego nie wierzę w skuteczność tego podatku.

Bez upowszechnienia projektów opartych na mechanizmach partnerstwa publiczno-prywatnego Polska może nie skonsumować w pełni środków z przyszłego unijnego budżetu - ocenia minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. Widzi pan możliwość rozwoju takiego partnerstwa?

- Mam obawy. Dotychczas większość projektów PPP nie wychodziła, głównie z powodu warunków stawianych przez partnerów publicznych, a oderwanych od realiów biznesowych. Prywatne firmy nie są w stanie przyjmować stawianych im przez sektor publiczny warunków ze względu na to, że rynkowo jest to dla nich niebezpieczne. Sektor publiczny nie może zabezpieczać się ze wszystkich stron i traktować prywatnego przedsiębiorcę jako potencjalnego przestępcę.

Nadal nie wiadomo, kiedy wejdziemy do strefy euro. Tymczasem fundusze europejskie przeliczane po różnych kursach oznaczają straty dla beneficjentów.

- Musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań, na czym ta wspólna waluta będzie polegała, jaką część suwerenności trzeba oddać, aby się włączyć. Jeśli strefa euro będzie silniejsza niż dziś, to w naszym interesie jest przyłączyć się do tego projektu. Nie jesteśmy bowiem Wielką Brytanią, lecz małym krajem na peryferiach Unii. Taki krok jest uzasadniony i politycznie, i ekonomicznie. Ale dopiero za jakiś czas.

Rozmawiała: Małgorzata Schwarzgruber
Fundusze Europejskie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)