Nasz nowy hit eksportowy to... trumny
Trumny z polskiej fabryki stały się hitem na europejskich rynkach. O swoim
biznesie opowiada "Pulsowi Biznesu" Zbigniew Linder.
30.03.2012 | aktual.: 30.03.2012 08:00
Jego fabryka jest najnowocześniejszym przedsiębiorstwem tego typu na Starym Kontynencie. Właściciel chwali się, że jest największym eksporterem w Unii Europejskiej. Już co dziesiąta trumna sprzedawana w Niemczech, a co ósma w Szwecji i Norwegii pochodzi z jego zakładu.
Fabryką Lindera z Wągrowca koło Poznania zainteresowały się największe gazety w Europie. A wszystko przez wydany przez przedsiębiorcę kontrowersyjny kalendarz. Na zdjęciach piękne modelki we frywolny sposób prezentują zalety produktów z fabryki pana Lindera. Zdjęcia są opatrzone podpisami w stylu "Spoczywaj w pokoju".
Kalendarz jedynie nagłośnił sukces Zbigniewa Lindera. O jego skali świadczą protesty niemieckich producentów trumien, którzy posunęli się do blokady sprzedaży jego produktów za zachodnią granicą. Jak twierdzi przedsiębiorca, i tak nie są w stanie rywalizować z polską produkcją z Wągrowca.
- Niemieckie fabryki wyglądają przy mojej jak zakłady stolarskie - chwali się "PB" Zbigniew Linder.
W swojej ofercie ma 1000 modeli trumien. Amerykańska inteligentna piła kosztowała 400 tys. euro, a zakład Lindera posiada trzy takie urządzenia. Dodatkowo właściciel nabył maszyny do rzeźbienia wzorów na trumnach. Dzięki temu jest w stanie wykonać każdy motyw na skrzyni.
- Kreuję modę. Chcę wprowadzić trumny tematyczne. Najnowszy model to "Forest", który ma na boku wyrzeźbioną puszczę po której biegają jelenie - mówi dla "PB" Linder.
W zakładzie można też składać zamówienia indywidualne. Dla muzyka można zamówić model z gitarą, dla aktorów z maską teatralną, dla buddystów - z Buddą, a dla tirowców - z tirem.