Nauczyciele piją - również w szkole. A dyrektorzy przymykają oko
Na biurku mojej nauczycielki od historii zawsze stałą szklanka z herbatą. To była wersja oficjalna - opowiada Jola, absolwentka krakowskiego liceum.
26.08.2011 | aktual.: 26.08.2011 16:35
Wiosną tego roku cała Wielka Brytania aż huczała po tym, jak grupa nauczycieli znalazła resztki białego wina w butelce po wodzie mineralnej wyrzuconej do szkolnego kosza. Winną okazała się wychowawczyni Penelope Hadron. Natychmiast poinformowano o tym stosowne władze. Okazało się, że 50-letnia kobieta od dawna podejrzewana była o picie alkoholu w pracy. Nie lepiej jest w naszym kraju. Według Kuriera Lubelskiego, spożywanie alkoholu na terenie szkoły i stawianie się do pracy w stanie nietrzeźwości to tylko część skarg na nauczycieli, jakie trafiają do rzecznika dyscyplinarnego (teren szkoły, zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, jest miejscem, gdzie nie wolno spożywać alkoholu). Jeśli rzecznik uzna, że dana skarga jest zasadna, nauczyciel staje przez komisją dyscyplinarną. To ona uniewinnia go lub wyznacza mu karę. Może być to nagana z ostrzeżeniem, zwolnienie z pracy, zwolnienie z pracy z zakazem zatrudniania w zawodzie przez 3 lata lub wydalenie z zawodu.
Impreza po radzie
Przeciętny nauczyciel w Polsce ma ok. 40 lat i jest kobietą. Bywa, że samotną. To kobiety, o których nikt nigdy nie mógłby pomyśleć, że piją. Są też takie, które mają normalne rodziny, mężów, dzieci. Dlaczego sięgają po alkohol?
CZYTAJ TEŻ: UWAGA, W PRACY MOGĄ CIĘ SPRAWDZIĆ ALKOMATEM
Zazwyczaj nie radzą sobie z nadmiarem obowiązków i czują się samotne. Są nieszczęśliwe, bo nie tak miało wyglądać jej życie. Alkohol staje się przyjacielem. Z czasem jedynym. Przychodzą kłopoty: nauczycielka zaczyna tracić kontrolę nad swoim zachowaniem, upija się podczas lekcji, przychodzi do pracy „wstawiona”. Bywa, że środowisko akceptuje ten stan, ponieważ samo nie stroni od napojów wyskokowych. Sytuacja trwa, dopóki komuś nie zacznie to przeszkadzać. W czerwcu TOK FM podawało, że do lubelskiego kuratora oświaty wpłynęła skarga imienna, podpisana przez jednego z nauczycieli, dotycząca spotkania rad pedagogicznych, po których nauczyciele spożywają alkohol na terenie szkoły.
W minionym roku najprawdopodobniej ktoś doniósł na dyrektora szkoły w Pomiechówku, który przewodniczył radzie pedagogicznej. Policja, która pojawiła się na miejscu, stwierdziła, że we krwi ma prawie 2 promile alkoholu.
Dobre kryjówki
Poza popołudniowymi spotkaniami, biblioteki szkolne to idealne miejsce do picia. Można zaszyć się na długie godziny między półkami i być niezauważonym. Dobrym czasem na suto zakrapiane balangi są też letnie kolonie. Nauczycielki wyjeżdżające jako opiekunki, wieczorami nie odmawiają sobie kilku głębszych. Bywa, że nie potrafią powstrzymać się nawet w dzień.
- Syn opowiadał mi, że wychowawczyni jego grupy przelewała sobie piwo do plastikowych butelek i udawała, że pije mrożoną herbatę – opowiada pani Karolina z Trójmiasta. – Specjalnie się z tym nie kryła, nawet sobie z całej sytuacji żartowała. W sumie żałuję, że nie zgłosiłam tego do kuratorium. Choć z drugiej strony mam wrażenie, że wiele osób zna zamiłowania tej pani, łącznie z dyrektorem jej szkoły. Jednak ona cały czas ma się dobrze.
Zdolność koncentracji pijanego nauczyciela spada drastycznie. Taka osoba nie jest w stanie upilnować swojej grupy. Jednak bywa jeszcze gorzej. Za skandaliczne, choć zdarzające się, można uznać zachęcanie uczniów do wspólnego „biesiadowania”.
ml/ak