"Nie chcą mnie zatrudnić, bo mam za wysokie kwalifikacje"
"Zbyt dobrego nie zatrudnią, bo szybko będzie chciał więcej pieniędzy albo odejdzie. Słabego nie zatrudnią, bo sobie nie poradzi. Przeciętnego zatrudnią, ale jest ich tylu, że prawdopodobieństwo otrzymania pracy jest zbliżone do wygrania w lotto" - ten wpis z internetowego forum doskonale obrazuje opinię większości Polaków
13.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 08:26
"Zbyt dobrego nie zatrudnią, bo będzie chciał więcej pieniędzy albo odejdzie. Słabego nie zatrudnią, bo sobie nie poradzi. Przeciętnego zatrudnią, ale jest ich tylu, że prawdopodobieństwo otrzymania pracy jest zbliżone do wygrania w lotto" - ten wpis z internetowego forum doskonale obrazuje opinię większości Polaków o sytuacji na rynku pracy. Niektórzy uważają, że odpadają podczas rekrutacji, bo po prostu są za dobrzy. Czy faktycznie za wysokie kwalifikacje są przeszkodą w zatrudnieniu? Rozmawiamy z Renatą Kaczyńską - Maciejowską, specjalistką HR i właścicielką firmy szkoleniowo-doradczej.
Lepiej wykształceni, znający więcej języków i mający bogatsze doświadczenie nie zawsze okazują się być dla pracodawcy bardziej atrakcyjni. Od czego zależy ich wybór?
Przede wszystkim należy sobie jasno powiedzieć: chodzące ideały nie istnieją. Pracodawcy i rekruterzy doskonale o tym wiedzą, dlatego nie szukają ideału. Ja sama kieruję się prostą zasadą - szukam wystarczająco dobrego pracownika dla wystarczająco dobrego pracodawcy. Każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony. Moim zadaniem jest je poznać i ocenić, w jaki sposób mocne strony mogą być przydatne dla firmy i jak na pracę kandydata wpłyną jego braki. Rekruterzy posługują się narzędziami by takiej oceny dokonać. Najbardziej przydatny jest tu szczegółowy opis stanowiska pracy (zwłaszcza opis kompetencyjny). Kolejnym krokiem jest stworzenie profilu osobowego kandydata na to stanowisko. Porównując oba opisy, łatwo zauważyć na ile się one pokrywają. Im bardziej są zbieżne, tym większa szansa, że pracownik odnajdzie się w swojej pracy i będzie się zbliżał do tego wymarzonego ideału.
Czy kandydat ze zbyt wysokimi kwalifikacjami rzeczywiście może być dla pracodawcy sporym obciążeniem?
Docelowo zatrudnienie takiego pracownika, niemal zawsze okazuje się pomyłką. Z kilku powodów. Po pierwsze bardzo często kandydat zgadza się na pracę poniżej swoich kompetencji tylko dlatego, że w danym momencie jest zmuszony (np. przez zobowiązania finansowe) do podjęcia jakiejkolwiek pracy. Łatwo jednak przewidzieć, że jeśli wcześniej pracował na stanowiskach kierowniczych, praca biurowa nie będzie go na dłuższą metę satysfakcjonować. Stanie się więc jedno z dwojga - albo będzie szukał innego zajęcia i w krótkim czasie odejdzie, albo będzie sfrustrowany i mało efektywny. W obu przypadkach ze szkodą dla pracodawcy. Szukanie nowego pracownika na jego miejsce oznacza bowiem dla firmy dodatkowe wydatki, związane nie tylko z rekrutacją, ale też z naturalną niższą wydajnością nowego pracownika w pierwszym okresie. Jeśli taka osoba w pracy zostanie będzie nieszczęśliwa i znacznie mniej efektywna, niż pracownik o niższych kwalifikacjach, który na danym stanowisku będzie miał możliwość rozwijania się.
Są stanowiska, na których bardzo wysokie kwalifikacje nie powinny być przeszkodą, a jednak kandydat spotyka się z odmową. Dlaczego?
Ukrytą przyczyną odrzucania zbyt dobrych, a raczej bardzo dobrych kandydatów do pracy jest strach rekrutera, a raczej szefa czy bezpośredniego przełożonego przed konkurencją. Jest to jednak sytuacja dość rzadka i najczęściej dotyczy niewielkich firm, w których brakuje profesjonalnych rekruterów, a zadanie naboru kadry spoczywa na barkach pracowników, którzy nie są specjalistami od HR lub zajmuje się tym bezpośrednio właściciel czy szef działu. Trzeba bowiem sporej odwagi, by zatrudnić kogoś, kto naszym zdaniem ma wyższe kwalifikacje niż my. To spory błąd. Bo rola szefa polega na czymś zupełnie innym. Nie musi on być najlepszym specjalistą w danej dziedzinie. Jego zadaniem jest zgromadzenie wokół siebie jak najlepszych ludzi i takie kierowanie ich pracą, kanalizowanie ich energii, by osiągali jak najlepsze rezultaty.
Problem z za dobrym pracownikiem może mieć jeszcze inne oblicze. Trzy języki obce i dwa fakultety nawet na wysokich stanowiskach nie zawsze się przydadzą.
Tu pojawia się problem dopasowania do konkretnego stanowiska. Bardzo często kandydaci nie rozumieją, że ich kwalifikacje - choć imponujące - nie pokrywają się z potrzebą pracodawcy. Przykład: poszukiwany jest szef zespołu analitycznego w firmie zajmującej się finansami. Tu z pewnością niezbędne są wysokie kwalifikacje. Nie koniecznie jednak znajomość trzech języków - bo pracownicy tej komórki mają znikomy albo nawet żaden kontakt z zagranicznymi partnerami. Konieczna jest jednak znajomość rynku finansowego i talenty menadżerskie, najlepiej potwierdzone odpowiednim dyplomem lub wcześniejszym doświadczeniem zawodowym. Doskonały matematyk czy specjalista IT, niekoniecznie spełnią więc oczekiwania pracodawcy. Kandydat musi zrozumieć, że pracodawca może podziwiać kandydata za zdobycie imponującej wiedzy. Zdecydowanie chętniej postawi na osobę, która ma mniej imponujące CV, ale lepiej dopasowane do oczekiwań firmy.
Praca na wysokim stanowisku zazwyczaj wiąże się ze sporym stresem, dużą liczbą nadgodzin i silną presją. Czasem pracownicy tego nie wytrzymują. Pojawia się wypalenie zawodowe, zniechęcenie i świadoma decyzja o zmianie. Jednak nawet w takiej sytuacji znalezienie pracy poniżej kwalifikacji nie jest łatwe.
Nawet jeśli pracownik zapewnia, że z pełnym rozmysłem postanowił zmienić pracę i z menadżera "zejść" na stanowisko pracownika biurowego, który zajmuje się fakturowaniem, zatrudnienie go będzie dla pracodawcy sporym ryzykiem. Nie tylko dlatego, że zacznie się nudzić i zatęskni za zawodowymi wyzwaniami. Problemem mogą być przyzwyczajenia. Ja sama popełniłam kiedyś błąd i zatrudniłam osobę, która wcześniej pracowała na stanowisku decyzyjnym. Po dwóch miesiącach, przyzwyczajona do wydawania poleceń, zaczęła próbować rządzić mną. Po czterech - musieliśmy się rozstać, bo dyrektorskie przyzwyczajenia rodziły notoryczne konflikty. Ktoś, kto jest przyzwyczajony do wydawania poleceń, decydowania, będzie miał problem z podporządkowaniem się komuś innemu i naprawdę bardzo trudno jest to zmienić.
Ale czasem kandydat ma wygórowane mniemanie o sobie. Ma kiepskie CV, a uważa, że wspaniałe. Czy Polacy mają trudności z oceną swoich kwalifikacji?
Z mojego doświadczenia wynika, że Polacy mają ogromny problem z samowiedzą. Wiele osób nie docenia swoich talentów, umiejętności czy osiągnięć, ale są też tacy, którzy przeciwnie - sądzą, że są świetni, podczas gdy w porównaniu z innymi kandydatami wypadają bardzo blado. We Francji obywatele mają ustawowy przywilej korzystania co 5 lat z pomocy doradcy zawodowego, w celu uaktualnienia samowiedzy w odniesieniu do rynku pracy. Dzięki temu łatwiej im realnie ocenić swoje możliwości, potencjał i umiejętności. W Polsce niewiele osób decyduje się na pomoc doradcy zawodowego. A szkoda. Bo często właśnie przez brak tej wiedzy, skazujemy się na pracowanie latami w zupełnie nieodpowiednim dla nas charakterze, co budzi niezadowolenie i frustrację. Z tego także powodu niektóre osoby mają tak duży problem ze znalezieniem pracy. Nie rozumieją dlaczego rekruterzy odrzucają za każdym razem ich kandydaturę. Jeśli więc mamy problem ze znalezieniem pracy albo regularnie jesteśmy z niej niezadowoleni, warto zdecydować się na
spotkanie z doradcą czy coachem by przeprowadzić tzw. bilans kompetencji. To badanie może pomóc realniej spojrzeć na siebie i ułatwi odnalezienie się na rynku pracy.
GV /ag.WP.PL