Nie każda studniówka to sala balowa i tysiące złotych. Można inaczej

Minibar? Dizajnerska kreacja? Sushi? Pokaz iluzji? Firma eventowa organizująca całe wydarzenie? Setki czy nawet tysiące złotych od osoby? Słysząc takie rzeczy o polskich studniówkach, łapię się za głowę. I nie dlatego, że swoją miałam już tyle lat temu, że takich "atrakcji" nie było - była zaledwie parę lat temu, w centrum Warszawy, w szkole i małym kosztem.

Automaty z przekąskami "przebrane" za papierowe sarkofagi. Bo dlaczego nie? Nie wszystko musi być na poważnie.
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Jerzy Łukasiewicz
Aleksandra Łukasiewicz

Nie każda studniówka to festiwal przepychu i kiczu rodem z wesel. Wszystko zależy od szkoły, rodziców i od samych uczniów.

Pamiętam dobrze swoją. Nie było hotelu, sali balowej ani nawet cateringu. Miejsce? Nie dość, że w centrum Warszawy, to jeszcze w niepublicznym liceum – I SLO "Bednarska".

"Bednarską" i jej studniówki możecie kojarzyć po ubiegłym roku, kiedy to maturzyści odtańczyli poloneza równości w jednopłciowych parach. Moja była parę lat wcześniej, ale w dalszym ciągu uważam, że organizacyjnie pozytywnie się wyróżniała - burząc wyobrażenie o tego typu imprezach w prywatnych czy społecznych szkołach, które jawią się w mediach jako jakieś straszne przybytki pełne obrzydliwie bogatych, bananowych dzieci.

Zobacz też: Przetestowaliśmy roślinny zamiennik jajek. W wytłaczance było co innego

Nie było wynajętej sali czy hotelu. Była szkoła, a dekoracje robili własnoręcznie uczniowie z drugich klas. Maturzyści wybrali motyw przewodni. W naszym przypadku był to starożytny Egipt (powód? im bardziej absurdalnie i bez zadęcia - tym lepiej). Był nawet etap kombinowania, jak za pół darmo ściągnąć piasek do szkoły i rozsypać go wszędzie, ostatecznie jednak został porzucony. Głównie z powodu trudności w późniejszym sprzątaniu.

Obyło się bez cateringu. Był poczęstunek przygotowywany przez maturzystów. Każdy przynosił coś od siebie.

Obraz

Zdjęcie z mojej studniówki, gdzie widać poczęstunek zrobiony przez uczniów.

Była za to fakultatywne "after party" w klubie i dopiero tutaj pojawiały się jakieś opłaty, głównie za tzw. open bar. Ale była to część już zupełnie niezależna od studniówki i szkoły. Chciałeś - płaciłeś i szedłeś. Nie chciałeś - nikt nie zmuszał i nie robił problemów.

Nie pamiętam kreacji rodem z wesel. Pamiętam za to, że sukienkę kupiłam w sklepie internetowym za 200 zł (a później ją sprzedałam), włosy i makijaż za 50 zł robiła mi koleżanka (wtedy początkująca youtuberka beauty). Buty i torebkę kupiłam w zwykłych sieciówkach, w sumie wyszło to ok. 150-200 zł i są to rzeczy, które mam do dziś. Przydały się jeszcze parę razy na innych imprezach.

Obraz

Kolejne zdjęcie z mojej studniówki. Kreacji balowych - nie stwierdzono.

Nie pamiętam koleżanek umawiających się na miesiące wcześniej do fryzjerów czy makijażystów, dywagujących nad kreacjami z wypiekami na twarzach. Owszem, rozmawiało się o studniówce, strojach, fryzurach, ale nie było to żadne wariactwo.

Nie było wynajętego fotografa ani tym bardziej kamerzysty. Zdjęcia robił jeden z uczniów.

Nie było choreografa. Tańca i układu uczyła jedna z nauczycielek.

Nikt nie podjeżdżał limuzyną. Na studniówkę przywiózł mnie tata, a ze szkoły do klubu jechaliśmy wynajętym od ZTM-u na tę okazję autobusem. Nikt nie narzekał, wręcz przeciwnie.

To nie jest tak, że na studniówkę TRZEBA wydać kilkaset złotych. Wszystko zależy od szkoły, uczniów i nastawienia wszystkich zainteresowanych. Oczywiście, jeżeli jakaś grupa będzie domagać się bankietu i sushi, to prawdopodobnie tak będzie. Ale warto też powiedzieć i pokazać, że można inaczej, zamiast wychodzić z założenia, że studniówka = wór pieniędzy i piórka w… wiadomo gdzie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu: WP Finanse

Wybrane dla Ciebie

Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje