Nie mają litości dla polskich internautów. Dopadną każdego, który piratuje

"Dziennik Gazeta Prawna" opublikował wywiad z Arturem Glass-Brudzińskim, prawnikiem z kancelarii, która od kilku lat tropi internautów korzystających z programów do ściągania nielegalnych plików

Nie mają litości dla polskich internautów. Dopadną każdego, który piratuje
Źródło zdjęć: © Flickr / CC | marsmet473a

06.11.2014 | aktual.: 06.11.2014 16:17

Nie mają litości dla tysięcy Polaków, którym zdarzyło się oglądać pirackie kopie filmów. Każdy pirat w końcu może dostać pozew.

"Dziennik Gazeta Prawna" opublikował wywiad z Arturem Glass-Brudzińskim, prawnikiem z kancelarii, która od kilku lat tropi internautów korzystających z programów do ściągania nielegalnych plików. Najbardziej znaną akcją kancelarii było wyszukanie osób, które obejrzały w internecie film „Drogówka”. Na podstawie numerów IP udostępnionych przez operatorów telekomunikacyjnych namierzono ok. 30 tys. osób.

Jak przyznaje Artur Glass-Brudziński, część internautów może nie zdawać sobie sprawy, że łamie prawo. Zdaniem prawnika, nie ma to jednak większego znaczenia:

- Prawo zostało złamane. Znaczna część na pewno o tym wie, ale ze względu na sankcję ciężko się do tego przyznać. Druga kwestia to fakt, że kara jest odłożona w czasie, a ludzka pamięć jest zawodna.

Prawnik podkreśla, w tępieniu piractwa ważniejsza od wysokości kary jest jej nieuchronność:

- Nie postulujemy zaostrzania kar. Wręcz przeciwnie wiemy doskonale, że ostrzejsze kary nie działają odstraszająco. Jedynie, co pomaga, to świadomość jej nieuchronności. Jedyną zaś karą, która w przypadku piractwa naprawdę zadziała, to kara finansowa. Nam nie zależy na tym, by posadzić pół Polski w więzieniu, ale by chronić prawa i interes, by ograniczyć proceder piractwa i by nasi klienci odzyskali przynajmniej część poniesionych w ten sposób strat – wyjaśnia Glass-Brudziński.

Prawnik przypomina równocześnie, że nie jest nielegalne oglądanie filmów umieszczonych na YouTube lub na serwisach streamingowych. Problem mają tylko ci internauci, którzy ściągają pliki na swoje komputery przy pomocy specjalnych programów (np. poprzez torrenty).

Glass-Brudziński ujawnił, że do tej pory jego firma rozesłała zawiadomienia aż do 100-150 tys. osób:

- A to nie uwzględniając jeszcze "Miasta 44" i "Lecha Wałęsy, człowiek z nadziei". W przypadku tego drugiego filmu zawiadomienie do prokuratury właśnie jest przygotowywane, a to będzie oznaczało kolejne dziesiątki tysięcy osób podejrzanych o złamanie prawa – dodaje mecenas.

filmypiractwopiraci
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)