Ciechan gate, czyli Marek Jakubiak o Michalczewskim
W 2014 r. zawrzało wokół Marka Jakubiaka, biznesmena i właściciela m.in. browaru Ciechan po wypowiedzi, jaką zamieścił na Facebooku.
"Boks podobno szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to! Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci Dariuszu Mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać!" - napisał do Dariusza Michalczewskiego właściciel browarów.
Była to odpowiedź na poparcie środowiska LGBT przez boksera, który napisał: "Jestem sojuszniczką osób LGBT, bo chcę żyć w kraju, w którym moi homoseksualni przyjaciele nie są dyskryminowani".
Na reakcje nie trzeba było długo czekać. W środowiskach lewicowych zawrzało. Tomasz Kalita z SLD zadeklarował na Twitterze, że już nie kupi Ciechana. Protest przeciw homofobicznym wypowiedziom właściciela browaru rozlał się po internecie, a niektóre lokale ogłosiły nie tylko bojkot piw, produkowanych przez browary biznesmena. Dochodziło nawet do publicznego wylewania zakupionego już trunku na ulicę. To z kolei przykuło uwagę skarbówki, która w takim symbolicznym akcie protestu dopatrywać się zaczęła działania na szkodę firmy.
W obronie biznesmena stanęły ruchy prawicowe. Internauci identyfikujący się z tym środowiskiem deklarują poparcie dla Jakubiaka. W sieci pojawiły się hasła: "Pijąc piwo marki Ciechan, przyprawiasz lewaków o ból d...".
Okazało się, że bojkot piw Jakubiaka wręcz przysłużył się sprzedaży i to do tego stopnia, że pojawiły się insynuacje, że to on sam napędza całą kampanię w internecie.
Ostatecznie biznesmen i bokser wyjaśnili sobie całą sytuację. Jakubiak przeprosił Michalczewskiego, jednocześnie napisał: "Nie było moją intencją krytykować nikogo w takich ostrych słowach, jednak zawsze w tematach dotyczących dzieci jestem bezkompromisowy. Pozostaję wierny swoim przekonaniom i podtrzymuję swój sprzeciw na popieranie adopcji dzieci przez homoseksualistów".